43. She's Gone

932 105 24
                                    



Było przed południem, gdy wróciłem do domu. Ostrożnie i cicho zamknąłem drzwi, nie wiedząc czy Kylie jeszcze śpi. Jeśli tak było, to nie chciałem jej obudzić. Źle się wczoraj czuła i zasługiwała na odpoczynek. Najcudowniejsza dziewczyna na świecie zasługuje na wszystko co najlepsze, a ja nie jestem w stanie jej tego dać. Spieprzyłem wszystko.
Wszedłem do kuchni, myśląc tylko o tym, jak ogromny błąd popełniłem zaledwie kilka godzin temu, jak bardzo zranię najważniejszą dziewczynę w moim życiu i jak bardzo nienawidzę samego siebie. Nalałem wodę do szklanki i napiłem się z nieustanną świadomością tego, że przez to, co się stało, stracę miłość mojego życia, mój cały świat. Jeśli spróbuję to zataić, to zapewne i tak prędzej, czy później się dowie... zresztą nie potrafiłbym patrzeć w jej piękne oczy i zatajać przed nią prawdę. Jeśli powiem jej o wszystkim, to złamię jej serce, znienawidzi mnie i jeszcze dziś spakuje swoje rzeczy wyjdzie stąd, a ja prawdopodobnie już nigdy jej nie zobaczę, nie usłyszę jej głosu, jej śmiechu, nie poczuję jej zapachu, jej drobnego ciała w moich ramionach, nigdy już nie zasnę przy niej, a pierwszą rzeczą, jaką zobaczę po przebudzeniu nie będzie jej prześliczna twarz tuż obok mojej.
Gdy myślałem o tym wszystkim, zacząłem cały drżeć, przez co szklanka z wodą wyśliznęła mi się z rąk. Szkło z głośnym hukiem rozbiło się o kuchenne płytki. Przyklęknąłem na podłodze, żeby pozbierać odłamki szkła. Trzęsłem się jeszcze bardziej, a po moich policzkach płynęły łzy bezsilności.
- Luke... co się stało? - usłyszałem głos Kylie i zamknąłem oczy, czując jak moje serce rozbija się na drobne kawałeczki, tak samo, jak szklanka przed chwilą. Dziewczyna przyklęknęła naprzeciw mnie i delikatnie złapała moje drżące ręce, powstrzymując je przed zbieraniem szkła. Następnie ułożyła dłonie na moich policzkach i otarła z nich łzy. Zmusiła mnie do spojrzenia w jej oczy. - Dlaczego płaczesz? - zapytała z troską, a ja wiedziałem, że to ostatni raz, gdy widzę w jej oczach tą bezgraniczną miłość względem mnie.
- Kylie... księżniczko... muszę ci o czymś powiedzieć. - mój głos załamywał się przy wypowiadaniu tych słów, ale musiałem być z nią szczery, nie mogłem uniknąć odpowiedzialności za to, co zrobiłem nawet, jeśli zniszczy to moje życie.


*poprzedniego wieczoru*

Dwudzieste pierwsze urodziny Michaela były całkiem niezłą imprezą. Chłopak wynajął cały ogromny klub, w którym zgromadziły się setki osób. Dużej części z nich w ogóle nie znałem, lub ich widziałem tylko gdzieś w Internecie. Siedziałem samotnie przy jednym ze stolików, popijając drinka. Nie mogłem znaleźć ani moich przyjaciół, ani mojej dziewczyny. Michael był zajęty piciem i przyjmowaniem życzeń, Calum i Ashton kręcili się gdzieś i kilka razy ich zauważyłem, ale w tym tłumie natychmiast znikali mi z oczu, a Kylie kilka minut temu poszła do łazienki i do tej pory nie wróciła, więc cierpliwie czekałem. Towarzystwa postanowiła dotrzymać mi jakaś wysoka brunetka o lekko latynoskiej urodzie, ubrana była w krótką sukienkę, która odsłaniała więcej, niż zasłaniała, a jej twarz pokrywała gruba warstwa makijażu. Usiadła naprzeciw mnie, chociaż dookoła było pełno wolnych miejsc i zanurzyła wargi pokryte grubą warstwą szminki w swojej szklaneczce z alkoholem, patrząc na mnie.

- Jesteś sam? – zapytała, przyglądając mi się uważnie i poczułem, jak jej noga niby przypadkiem ociera się pod stołem o moją nogę. Miałem do czynienia z takim typem dziewczyn wiele razy, więc wiedziałem, czego mogę się spodziewać.

- Nie. Z dziewczyną. – odpowiedziałem obojętnie, wzruszając lekko ramionami. Na nieznajomej najwyraźniej nie zrobiło to wrażenia, bo przysunęła się bliżej mnie i położyła dłoń na mojej nodze. Spojrzałem na nią zaskoczony. – Co ty do cholery robisz? – zapytałem, marszcząc brwi, a ona uśmiechnęła się pewnie i wzruszyła ramionami.

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsOnde histórias criam vida. Descubra agora