34. Song

1.7K 123 12
                                    


Kylie's POV

Pierwszą rzeczą, którą poczułam od razu po przebudzeniu, był zapach czekolady. Uśmiechnęłam się lekko i oblizałam wargi. Zrobiłam się głodna na samą myśl o czekoladzie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju, zdziwiona faktem, że Luke nie leży obok mnie. Usłyszałam odgłosy wydawane przez sztućce, które dochodziły z kuchni i uznałam, że właśnie tam znajdę mojego chłopaka.
Zsunęłam się z łóżka, a gdy moje bose stopy dotknęły chłodnej podłogi, poczułam dreszcze. Wzięłam jedną z bluz Luke'a, wsunęłam w nią ręce i zaciągnęłam się jej zapachem, zamykając przy tym oczy i uśmiechając się sama do siebie. Po cichu wyszłam z sypialni i zatrzymałam się w progu kuchni, obserwując, jak Lucas przygotowuje śniadanie, nucąc przy tym jakąś piosenkę. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na ten widok.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytałam nagle, przez co chłopak wystraszył się i upuścił widelec na podłogę. Natychmiast go podniósł, a jego policzki stały się czerwone ze wstydu.
- Już wstałaś... chciałem ci zrobić śniadanie do łóżka. - wymamrotał zażenowany i podrapał się po karku. Zawstydzony Luke był najbardziej rozkoszną istotą na świecie.
Podeszłam do chłopaka i przytuliłam go. Nie spodziewał się tego, ale objął mnie i wtulił twarz w moją szyję. Przez chwilę oboje milczeliśmy, ciesząc się tą bliskością.
- Myślałem, że jesteś na mnie obrażona po tym, co wczoraj powiedziałem. - gdy Luke odezwał się, jego głos był cichy i niepewny. Ciągle przytulał mnie do siebie.
- Nie chcę być na ciebie obrażona. - westchnęłam i potarłam nosem ciepłą skórę na obojczyku chłopaka. - Za bardzo cię kocham, a to, że nie chcesz seksu ze mną, nie jest dla mnie wystarczającym powodem, żeby się na ciebie obrazić.
- Kylie, ja bardzo chcę seksu z tobą. - stwierdził od razi, a jego ramiona jeszcze mocniej owinęły się wokół mojego ciała. Zamknęłam oczy, żeby móc stuprocentowo oddać się przyjemności, którą czerpałam z faktu, że byłam tak blisko człowieka, którego kocham najmocniej na świecie. - To zupełnie nie o to chodziło, skarbie. Nie chciałem, żebyśmy to wczoraj robili, bo obiecałem ci, że będę kontynuował terapię, a mój terapeuta powiedział, że muszę zrobić sobie przerwę od seksu na minimum miesiąc. No wiesz, żebym nauczył się myśleć głową, a nie penisem. Przepraszam, że pomyślałaś, że nie mam ochoty kochać się z tobą. Obiecuję, że po terapii wszystko nadrobimy. - dwa ostatnie zdania wypowiedział szeptem, po czym pocałował mnie w czoło, a ja odetchnęłam z ulgą. Martwiłam się, że coś ze mną jest nie tak i Luke już nie chce mnie w ten sposób po tym wypadku, mojej utracie pamięci i tak dalej. Na szczęście wszystko było ze mną w porządku.
- Bardzo cię kocham, Luke. - szepnęłam, uśmiechając się sama do siebie. - Mogę czekać tak długo, ile trzeba. Ty czekałeś z seksem na mnie, teraz ja będę czekać na ciebie.
- Czyli nie jesteś na mnie zła? - zapytał z nadzieją w głosie, a ja przytaknęłam. - No trudno. Ale i tak zjesz przeprosinowe śniadanie, a wieczorem zabiorę cię na przeprosinową randkę. - zaśmiał się cicho, a ja miałam wrażenie, że robi mi się tak przyjemnie ciepło w okolicy serca, gdy słyszałam jego śmiech.
- Od czasu wypadku nie słyszałam twojego śmiechu. - spojrzałam na chłopaka i stanęłam na palcach, żeby móc cmoknąć go w nos.
- Szczerze powiedziawszy, to ja też. - stwierdził i zmarszczył nos, po czym potarł nim o mój. - Przez ostatnie dwanaście dni rzadko kiedy słyszałem nawet mój głos. Te leki antydepresyjne, które brałem, robiły ze mnie zombie. Na szczęście już nie muszę ich brać, bo jesteś tutaj. - spojrzał mi w oczy i położył jedną dłoń na moim policzku, jakby chciał się upewnić, czy naprawdę tutaj jestem. - Dwadzieścia cztery godziny temu obudziłem się i nie chciałem żyć. Wziąłem kilka tabletek i znów poszedłem spać. Dzisiaj, od razu po przebudzeniu, wyrzuciłem te tabletki do kosza, bo jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nie dzięki jakimś cholernym pigułkom. Dzięki tobie, Kylie Scott.
- Kocham cię, Luke. - szepnęłam, przygryzając wargę. Nie mogłam powiedzieć nic więcej po tym, co usłyszałam. Złożyłam na jego ustach czuły pocałunek, który chłopak odwzajemnił.
Zjedliśmy śniadanie, które składało się z kakaa i naleśników z truskawkami, bitą śmietaną i czekoladą. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam coś równie pysznego. Po śniadaniu Luke poszedł na terapię, a ja zadzwoniłam do Tylera i Jake'a, żeby pomogli mi przenieść moje rzeczy z ich mieszkania, do mieszkania Luke'a. Chłopcy od razu wyrazili chęć pomocy, więc cała moja "przeprowadzka" przebiegła szybko i sprawnie. Miałam dużo czasu do powrotu Luke'a, więc postanowiłam przygotować dla niego obiad. W tym celu najpierw udałam się do pobliskiego sklepu, a następnie zabrałam się za gotowanie. Nie byłam w tym tak dobra, jak mój chłopak, ale jeszcze nikogo nie otrułam, a to chyba coś znaczy, prawda?
Luke wrócił akurat w chwili, w której nakrywałam do stołu. Od razu przytulił mnie, wtulając twarz w moje włosy, jakby spodziewał się, że nie będzie mnie tu, gdy wrócę. Ale byłam i już zawsze będę.
- Tęskniłem za tobą. - szepnął, głaskając mnie po włosach i zaciągając się ich zapachem.
- Ja też za tobą tęskniłam, kochanie. - odpowiedziałam, a na mojej twarzy automatycznie pojawił się lekki uśmiech. Chociaż nie było go zaledwie przez dwie godziny, to naprawdę mi go brakowało i chciałam, żeby wrócił. Nie lubiłam rozstawać się z moim skarbem.
- Co robiłaś, gdy mnie nie było? - zapytał, muskając wargami moje czoło.
- Przewiozłam moje rzeczy z mieszkania chłopaków z powrotem tutaj. Nie przeszkadza ci to? - zapytałam niepewnie i odsunęłam się trochę, żeby spojrzeć na chłopaka. Natychmiast pokręcił głową i uśmiechnął się szeroko. - To dobrze. W takim razie zjemy obiad, a ty opowiesz mi, jak było na terapii. - pocałowałam go w policzek, odsunęłam się od niego i wyłożyłam jedzenie na talerze.
Siedzieliśmy przy stole, jedliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się tak, jak przed wypadkiem. Miałam wrażenie, że te wszystkie złe rzeczy, które spotkały nas ostatnio, nie miały miejsca. Było cudownie i tak... normalnie. Luke opowiedział mi, jak było na terapii, a później ja mówiłam mu o moim nowym projekcie, który szykuję razem z Nate'm. Pozmywaliśmy po obiedzie i resztę popołudnia spędziliśmy na graniu w gry planszowe. Po tym, jak skopałam Luke'owi tyłem w Monopoly, chłopak wstał z podłogi i pocałował mnie w czoło.
- Daj mi 15 minut. Przebiorę się i zabieram cię na obiecaną randkę. - powiedział i posłał mi lekki uśmiech.
- Nie musisz mnie nigdzie zabierać. Możemy zostać tutaj, zrobić popcorn i obejrzeć jakiś film. - na moją odpowiedź chłopak natychmiast pokręcił głową.
- Nie ma takiej opcji, księżniczko. Idziemy na randkę.
Westchnęłam cicho, wyciągnęłam ręce do Luke'a, a on zrozumiał moje intencje i pociągnął mnie do góry, pomagając mi wstać.
- W takim razie powiedz mi chociaż, gdzie idziemy. Nie wypada iść w tym na randkę. - spojrzałam na ubrania, które miałam na sobie. T-shirt w paski i czarne legginsy to raczej nie był mój najlepszy outfit.
- To niespodzianka. - uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w policzek. - Wyglądasz idealnie, nie musisz się przebierać. To nic oficjalnego.
- Jasne, zawsze tak mówisz. - wywróciłam oczami, potargałam chłopakowi włosy i poszłam do sypialni. Zatrzymałam się przed dużą szafą, z której po chwili zastanowienia wyjęłam sweterek i czarną spódnicę z podwyższonym stanem. Nic wyszukanego, ale lepsze to, niż rozciągnięty T-shiry i stare legginsy. Związałam moje nieokiełznane włosy w warkocz i można powiedzieć, że byłam gotowa do wyjścia.
Luke lubił bawić się w niespodzianki, więc zanim opuściliśmy mieszkanie, zasłonił mi oczy bandaną. Bał się, że spadnę ze schodów, przez co wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do samochodu. Posadził mnie na miejscu pasażera, a sam usiadł za kierownicą. Jeszcze dwa tygodnie temu nie odważyłby się prowadzić auta po tym wypadku, ale najwidoczniej terapia i w tym mu pomagała. Jechaliśmy około dwadzieścia minut, może trochę więcej, jestem w stanie dokładnie powiedzieć. Samochód zatrzymał się, a Luke pomógł mi wysiąść.
- Kiedy odsłonisz mi oczy? - zapytałam, gdy usłyszałam, jak drzwi auta zamykają się.
- Jeszcze dosłownie chwileczkę, kochanie. - szepnął i wziął mnie za rękę. Zaczął mnie gdzieś prowadzić, chyba wchodziliśmy pod górkę. W duchu pogratulowałam samej sobie, że nie założyłam szpilek. - Jesteśmy na miejscu. - powiedział Luke, gdy w końcu się zatrzymaliśmy i odwiązał bandanę, która zasłaniała moje oczy.
Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy na jakimś wzgórzu poza Sydney, z którego widać było całe miasto. Była noc, więc światła domów, latarni i samochodów wyglądały stąd niesamowicie. Przeniosłam wzrok z panoramy miasta na domek, który znajdował się na najbliższym drzewie.
- Mój tata i bracia wybudowali go dla mnie, gdy miałem 8 lat. - wyjaśnił Luke, gdy zauważył, czemu się przyglądam. - Bardzo chciałem im w tym pomóc, ale moja pomoc skończyła się w momencie, kiedy wbiłem sobie gwoździa w rękę i tata musiał zawieźć mnie do szpitala. - zaśmiał się cicho, a ja zrobiłam to samo. - To nasze rodzinne miejsce. Chciałem cię tu zabrać, bo już jesteś dla mnie, jak rodzina, a kiedyś naprawdę nią będziesz. - posłał mi delikatny uśmiech i pocałował wierzch mojej dłoni. Nie mogłam powstrzymać się przed przytuleniem chłopaka. To, co powiedział, to najbardziej urocza rzecz, jaką słyszałam. Wystarczy jedno zdanie, a potrafię zapomnieć o wszystkich przykrych rzeczach, które doświadczyłam. To chyba nazywa się miłość, czy jakoś tak...
Weszliśmy do domku na drzewie, w którym Luke przygotował mały piknik. Były koce, świeczki, jedzenie, a nawet gitara. Chłopak powiedział, że chce mi coś zagrać. Uwielbiałam go słuchać, więc oczywiście nie miałam nic przeciwko. Ułożyłam się wygodnie na kocu i patrzyłam, jak Luke stroi gitarę, a następnie zaczyna grać i śpiewać. Nie znałam utworu, który wykonywał, ale po tekście domyśliłam się, że sam go napisał. (Od autorki: Piosenkę wyobrażam sobie jako utwór Seafret - Oceans. Polecam przesłuchać, żeby poczuć klimat)
Piosenka była przepiękną, wolną, wzruszającą balladą, w której głos Luke'a przekazywał bardzo dużo emocji, a dźwięki gitary były dla niego idealnym tłem. Zamknęłam oczy i wczułam się w to, co słyszałam. Czułam ciarki na moich przedramionach, co było spowodowane niesamowitą muzyką, której mogłam słuchać. Ostatnio Ashton wspominał mi, że Luke pracuje nad nowymi piosenkami i wiedziałam, że to właśnie jedna z nich. Tekst zdecydowanie mówił o tym, że ktoś tęskni za kimś, kogo stracił. O tym, że Luke tęskni za mną.
Gdy chłopak skończył grać, przez chwilę zapadło milczenie. Nie była to niezręczna cisza, raczej kilkadziesiąt sekund, w których każde z nas mogło wyjść z transu, w jaki wprowadziły nas dźwięki muzyki Luke'a. Otworzyłam oczy, które do tej pory były zamknięte i spojrzałam na blondyna. On patrzył prosto na mnie.
- To było niesamowite. - szepnęłam w końcu, na co Luke zarumienił się i przygryzł wargę. Zaskakujące, jak człowiek, który ma miliony fanów, którzy kochają jego muzykę, peszy się, gdy słyszy komplement ode mnie.
- Naprawdę ci się podobało? - zapytał niepewnie, odstawił gitarę i położył się przy mnie. Objął mnie ramieniem, a ja pokiwałam głową. - Sam to napisałem.
- Wiem. - uśmiechnęłam się do niego i potarłam nosem jego.
- Mam tego dużo więcej. Kilka z nich chyba pokażę chłopakom. Może nadadzą się na nową płytę. Reszta jest zbyt osobista, żeby je nagrać i sprzedać. - powiedział cicho, a opuszki jego palców muskały skórę na moim ramieniu. - Jeśli będziesz kiedyś chciała, to mogę ci zagrać wszystkie.
- Bardzo bym chciała. - przysunęłam się do niego, położyłam dłonie na jego policzkach i złączyłam nasze usta w delikatnym, czułym pocałunku.
Luke zaczął pogłębiać pocałunek, jedną dłoń umieścił na moich plecach, a drugą na moim udzie. Delikatnie drapał moją skórę, co doprowadzało mnie do obłędu. Wsunęłam palce w jego włosy i przygryzłam jego wargę, powstrzymując jęknięcie. Jego dłonie stopniowo zaczęły przemieszczać się, błądząc po całym jego ciele, a moje robiły to samo względem jego ciała. Oczywiście na dotykaniu się skończyło, ponieważ Luke żył w tymczasowym celibacie. Dość długo leżeliśmy później przykryci ciepłym kocem i po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością. Moja głowa ułożona była na klatce piersiowej chłopaka, przez co mogłam słyszeć bicie jego serca. Zamknęłam oczy. Luke przytulał mnie i bawił się moimi włosami, nawijając ich kosmyki na palec i cicho śpiewał jakąś piosenkę. Tak zakończyła się nasza randka, ponieważ zasnęłam w ramionach mojego ukochanego.

_____________________________________________
Cześć misie!
Przepraszam, że rozdział tak późno, ale miałam mega dużo zadane i nie wyrobiłam się, żeby dodać go wcześniej. Mam nadzieję, że wybaczycie.

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora