36. Trip

1.4K 122 4
                                    


Kylie's POV

Razem z Luke'iem wróciliśmy do mieszkania. Chłopak siedział na kanapie w salonie, a ja leżałam obok niego, z głową na jego kolanach. Oglądaliśmy jakiś film. Nie mogłam skupić się na jego treści, bo próbowałam pozbierać się po tym, co się stało. Ten artykuł... cały czas o nim myślałam. Wiedziałam, że to prawdopodobnie zepsuje wszystko, co staram się zbudować z Luke'iem od kilku miesięcy, ale chłopak obiecał, że wszystko będzie dobrze, a ja starałam się mu wierzyć.
- Luke... - odezwałam się bardzo cicho, podniosłam wzrok i spojrzałam na twarz chłopaka. On również przeniósł swój wzrok na mnie.
- Tak, kochanie? - jego twarz rozjaśnił delikatny uśmiech, dzięki któremu mogłam dostrzec dołeczki w jego policzkach.
- Kocham cię. - szepnęłam i wtuliłam się w jego brzuch. Chłopak jedną ręką głaskał mnie po plecach, a drugą bawił się moimi włosami.
- Ja też cię kocham, księżniczko. - odpowiedział i pocałował mnie w skroń. Zamknęłam oczy, gdy chłopak zaczął bawić się moimi włosami.
- Boję się, Luke. - wyszeptałam, przygryzając wargę i wtulając się w niego jeszcze bardziej.
- Czego się boisz? - zapytał zdziwiony i przytulił mnie mocno do siebie.
Nie potrafię opisać, jak niesamowicie czułam się w jego ramionach. Gdy mnie przytulał, wiedziałam, że nic mi nie grozi. Gdy czułam jego ciało przy moim, moje poczucie bezpieczeństwa było silne i nienaruszone. Nie bałam się niczego... z wyjątkiem jednej rzeczy.
- Boję się, że cię stracę. - moje chłodne palce odnalazły rozgrzaną dłoń mojego chłopaka i ścisnęły ją na tyle mocno, na ile były w stanie.
- Nie stracisz mnie, najdroższa. - Luke uniósł moją dłoń i musnął ją ustami. - Nie pozwolę, by cokolwiek nas rozłączyło. Będę przy tobie tak długo, jak mi na to pozwolisz.
Spojrzałam na niego. Ciągle lekko się uśmiechał i bawił się palcami mojej dłoni. Nie rozumiałam, jak może być tak spokojny.
- Nigdy nie pozwolę ci odejść. - powiedziałam w związku z ostatnim zdaniem, które chłopak wypowiedział, po czym spojrzałam mu w oczy. - Nie martwisz się tym, co będzie przez ten artykuł?
- Nie. - odparł, kręcąc głową. - Nie martwię się o to, co zrobi zarząd, co pomyślą media i moi fani, mam to wszystko gdzieś. - wzruszył ramionami i splótł palce naszych dłoni. - Martwię się tym, jak ty sobie z tym wszystkim poradzisz i zastanawiam się, jak oszczędzić ci tego wszystkiego. - westchnął cicho, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam uważnie na Luke'a, nie puszczając jego dłoni.
- Co masz na myśli? - zapytałam zaskoczona. Nie rozumiałam, z czym miałabym sobie nie poradzić.
- Dziennikarze będą cię prześladować. Ludzie skierują na ciebie ogromną falę nienawiści i będą ci pisać okropne rzeczy. Boję się, że... - przerwał na chwilę, wziął głęboki wdech i spuścił wzrok. - Boję się, że nawet moja rodzina w to uwierzy.
Dopiero, gdy Luke powiedział to wszystko na głos, zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie właśnie tak będzie i że strasznie się tego boję. Ale przecież to wszystko nie jest najważniejsze, prawda? Najważniejszy jest fakt, że Luke mnie kocha i że chce ze mną być i właśnie na tym muszę się skupić.
- Poradzę sobie z tym. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami i posłałam Luke'owi wymuszony uśmiech. Chłopak najwyraźniej zauważył tą nieszczerość, ponieważ przytulił mnie i pocałował mnie czule w czoło.
- Mam pomysł, kochanie. - szepnął mi do ucha i pogłaskał mnie po włosach. - Spakujmy się i wyjedźmy gdzieś na kilka dni. Wszystko tu ucichnie, a my odpoczniemy. Jak wrócimy, to udzielę wywiadu i powiem, jak było naprawdę. - zaproponował, a ja spojrzałam na niego, zaskoczona jego pomysłem.
- Nie możemy. - odparłam, kręcąc przecząco głową. - Masz pracę i terapię. Nie możesz wszystkiego rzucić i po prostu wyjechać. Będziesz miał przez to problemy i... - mówiłam, ale chłopak ujął moją twarz w dłonie, spojrzał mi w oczy i przerwał mi.
- Nie obchodzi mnie to wszystko. Tylko na tobie mi zależy. - szepnął i potarł nosem o mój, po czym pocałował mnie lekko. - Praca zaczeka, terapię będę kontynuował po powrocie, a problemy mam gdzieś. Pakujemy się i dziś w nocy wyjeżdżamy.
Chłopak już nie słuchał moich protestów i kazał mi zacząć się pakować, a sam zarezerwował bilety na samolot i pokój w hotelu. Nie chciał mi powiedzieć, dokąd ani na jak długo wyjeżdżamy, bo chciał z tego zrobić niespodziankę. Byłam niezadowolona, ponieważ nie pozwolił mi zapłacić za mój bilet. Nie lubiłam, gdy wydawał na mnie pieniądze i nieczęsto na to pozwalałam, ale tym razem za bardzo się uparł, a ja nie chciałam się z nim kłócić.
Gdy nasze walizki były już spakowane, opuściliśmy mieszkanie i pojechaliśmy na lotnisko, gdzie czekaliśmy na odprawę. Było już po północy, ale hala lotniskowa tętniła życiem. Miejsce naszej podróży przez cały czas było mi nieznane. O tym, gdzie lecimy, dowiedziałam się dopiero w samolocie, gdy stewardessa powiedziała, w jakim mieście czeka nas lądowanie.
- Bahamy?! - zapytałam piskliwym szeptem i spojrzałam na Luke'a zaskoczona.
- Tak, kochanie. - pokiwał głową rozbawiony i pocałował mnie w policzek. - Rozmawiałem kiedyś z Tylerem i powiedział, że bardzo chciałabyś tam pojechać, więc uznałem, że kilka dni na Bahamach dobrze nam zrobi. - uśmiechnął się niewinnie.
- Luke, gdy zaproponowałeś wyjazd, sądziłam, że masz na myśli wypad poza miasto... jakiś camping, czy coś w tym stylu. - westchnęłam cicho, ciągle zaskoczona tą informacją, po czym spojrzałam na chłopaka. - Nie powinniśmy robić sobie wakacji na Bahamach.
- Dlaczego nie? - zapytał, marszcząc brwi w zdziwieniu i wziął mnie za rękę.
- No bo... - zaczęłam, ale przerwałam, ponownie wzdychając. Nie było sensu kłócić się z nim o to teraz. Siedzieliśmy już w samolocie i znajdowaliśmy się kilka tysięcy metrów nad ziemią, w drodze na Bahamy. Było już za późno. - Nie ważne.
Chłopak od razu rozpromienił się, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przytulił mnie do siebie i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w niego, zaciągnęłam się zapachem jego perfum i zamknęłam oczy. Luke zaczął głaskać mnie po włosach, przez co uśmiechnęłam się lekko sama do siebie. To uczucie, gdy w jesteś w ramionach ukochanego i możesz po prostu zapomnieć o wszystkich problemach, jest bezcenne.
- Będzie super, kochanie, zobaczysz. - szepnął chłopak, muskając wargami moje włosy.
- Wiem, że będzie super. - odpowiedziałam równie cicho i zgodnie z prawdą. - Po prostu martwię się, co będzie, jak wrócimy. Następnym razem ustalaj ze mną takie wyjazdy, błagam. No i pozwól mi płacić za mnie.
- Żartujesz sobie chyba. - prychnął rozbawiony i roześmiał się cicho, przytulając mnie mocniej do siebie. - Nie pozwolę ci płacić za ciebie. Zostałem wychowany w rodzinie, w której to mężczyzna płaci za kobietę i będę się tego trzymał. Możesz mieć pretensje do moich rodziców. - wziął mnie za rękę i zaczął bawić się moimi palcami. - I nie martw się tym, co będzie, jak wrócimy. Zajmę się wszystkim. Obiecuję, księżniczko.

Gdy dotarliśmy na lotnisko w Nassau, był już wieczór. Taksówka zawiozła nas do jednego z najpiękniejszych hoteli, jakie miałam okazję zobaczyć, a widziałam ich już wiele. Przypuszczałam, że jedna noc w tym miejscu kosztuje więcej, niż samochód moich rodziców. Nie wiedziałam, ile Luke zarabia, nigdy mnie to nie interesowało, dlatego nie miałam pewności, czy dla niego to drogi hotel, czy wręcz przeciwnie. Chyba muszę się przyzwyczaić do tego, że mój chłopak nie jest zwykłym dziewiętnastolatkiem, który pracuje na pół etatu w pizzerii i co miesiąc oszczędza, by kupić sobie jakiś używany samochód, a żeby zabrać dziewczynę na randkę pożycza auto i pieniądze od rodziców. Mój chłopak pojawia się na okładkach gazet, miliony dziewczyn całują jego plakaty, a on bez problemu może zabrać mnie na drugi koniec świata.
- Co chcesz robić? - zapytał Luke, gdy już znaleźliśmy się w pokoju hotelowym. Rzucił się ogromne łóżko, podłożył ręce pod głowę i spojrzał na mnie. - Idziemy coś zjeść, pozwiedzać miasto, odpoczywamy? Ty wybierasz, księżniczko. - wyszczerzył się do mnie, a ja usiadłam na brzegu łóżka, tuż obok mojego chłopaka i zaczęłam przesuwać w palcach miękką, jedwabną pościel.
- Nie wiem, jak ty, ale ja jestem strasznie zmęczona. - stwierdziłam i spojrzałam na Luke'a. - Odpocznijmy, a jutro będziemy zwiedzać, dobrze?
Chłopak skinął głową, ciągle się uśmiechając.
- Chodź tu do mnie. - przyciągnął mnie do siebie tak, że teraz leżałam na nim. Objął mnie ramionami i potarł nosem mój policzek. - Wiesz, że bardzo cię kocham? - zapytał szeptem.
- Coś kiedyś wspominałeś. - zachichotałam cicho i cmoknęłam go w nos. - A wiesz, że ja też cię bardzo kocham?
- Oczywiście, że wiem. - powiedział pewnie. - Gdybyś mnie nie kochała bardzo, bardzo, bardzo mocno, to nie wytrzymałabyś nawet jednego dnia ze mną.
- No tak, masz rację. - stwierdziłam po chwili zastanowienia i oboje zaczęliśmy się śmiać.
Nasz dobry humor został przerwany przez dźwięk telefonu Luke'a. Chłopak wyciągnął urządzenie z kieszeni i niezadowolony spojrzał na wyświetlacz. Mruknął cicho „Calum", po czym wyłączył telefon i rzucił go obok siebie. Z kieszeni moich jeansów wyciągnął moją komórkę i zrobił z nią to samo, co ze swoją.
- Zero telefonów, problemów i dram. Nikt nie będzie nam przeszkadzał . - stwierdził, wyraźnie dumny z siebie i zaczął mnie całować, a ja to odwzajemniłam.

_________________________

Cześć misie pysie!
Jak wam się podoba rozdział? Wiem, że trochę krótki, ale ostatnio dodałam dłuższy i było pod nim mało komentarzy, więc uznałam, że jednak wolicie takie krótsze rozdziały. No cóż, wypowiedzcie się w tej kwestii.Buziaki x

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsOnde histórias criam vida. Descubra agora