23. Confession

2.3K 166 10
                                    


Gdy skończyłam czytać list, zorientowałam się, że łza spływa mi po policzku. Szybko wytarłam ją i odłożyłam kartkę papieru na szafeczkę obok łóżka. Przez kilka minut siedziałam bez ruchu i patrzyłam przez ogromne okno, z którego miałam widok na nocny Nowy Jork i analizowałam każdy akapit listu od Luke'a, aż zdałam sobie sprawę z tego, że coś mi się nie zgadzało.
Doskonale pamiętam dzień mojego wyjazdu do Nowego Jorku. Nie dostałam żadnej wiadomości od Luke'a. Byłam tym bardzo rozczarowana, bo liczyłam na to, że się ze mną pożegna. Skoro nie dostałam wiadomości, to również nie mogłam na nią odpisać, prawda? Pamiętam również, że gdy obudziłam się tego poranka, to mój telefon nie znajdował się na swoim miejscu i ktoś z niego korzystał bez mojego pozwolenia.
Natychmiast zamknęłam mojego laptopa i wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po korytarzu. Skierowałam się na lewo i zatrzymałam się przed drzwiami, na których był numer 305, po czy zapukałam.
- Proszę! - usłyszałam głos April, więc weszłam do pokoju. Od razu poczułam mocny zapach lakieru do paznokci, przez co zmarszczyłam nos. April siedziała po turecku na ogromnym łóżku, dmuchała na swoje zapewne świeżo pomalowane paznokcie i przeglądała jedną z modowych gazet. Uwielbiała czasopisma tego typu i zawsze marzyła o tym, by kiedyś znaleźć się na ich okładce. Dziewczyna podniosła wzrok znad magazynu i spojrzała na mnie. - Cześć gwiazdo. - powiedziała wesoło, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Jak się czujesz po premierze? - zapytała, a ja zignorowałam jej pytanie.
- Jesteś najbardziej dwulicową osobą, jaką spotkałam. - warknęłam prosto z mostu, a mina April zmieniła się z pogodnego uśmiechu w zmieszanie. - Sama to wymyśliłaś, czy Ashley ci pomogła? I dlaczego mi to zrobiłaś? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Co ja ci zrobiłam?
- Kylie, ja nie wiem, o czym mówisz. - wyjąkała zmieszana, wbijając wzrok z powrotem w gazetę.
- Myślę, że doskonale wiesz. - wywróciłam oczami i zaplotłam ramiona na klatce piersiowej. - W ten dzień, w który jechałam do Nowego Jorku wzięłaś mój telefon i odpisałaś na wiadomość Luke'a, żebym się z nim nie spotkała, a potem usunęłaś tego smsa, żeby nie było dowodu i jeszcze mnie pocieszałaś, jak ci powiedziałam, że mi przykro, bo nie napisał. Zaprzeczysz?
Dziewczyna przez chwilę milczała. Nie byłam pewna, co to znaczy. Przez ułamek sekundy miałam wyrzuty sumienia o to, że może oskarżyłam ją o coś, czego nie zrobiła, ale później zaczęła mówić, a moje wątpliwości się rozwiały.
- Ashley potrzebowała wolnego pokoju na noc i wymyśliła, żebym poszła do ciebie, przeprosiła cię i została u ciebie na noc. Miałam nie dopuścić do tego, żebyś skontaktowała się z Hemmingsem, bo ona chciała go tylko dla siebie. Powiedziała mi, że podobasz się Nate'owi, a jak skontaktujesz się z Luke'iem, to nie będziech chciała lecieć do Nowego Jorku, zostaniesz i Nate dalej będzie tobą zainteresowany. Nie chciałam nikomu zrobić krzywdy. Chciałam mieć Nate'a dla siebie, więc zrobiłam to, co bylo konieczne.
- Nie chcę cię więcej widzieć. - powiedziałam, gdy April skończyła się tłumaczyć. Wyszłam z jej pokoju, trzaskając drzwiamy. Słyszałam, jak krzyczy "Przepraszam, Kylie!", ale zignorowałam ją. Miałam inne sprawy do załatwienia.
Wrócilam do mojego pokoju i w pośpiechu włożylam buty. Sięgnęłam po mój telefon, wybralam numer Michaela i zadzwoniłam do niego, wychodząc z pokoju, a następnie kierując się do windy.
- Cześć, Scott. - usłyszałam głos Clifforda w telefonie.
- Cześć. - odezwałam się, a winda zaczęła zjeżdżać na parter. - Jesteście jeszcze w Nowym Jorku?
- Mhm. - przytaknął.
- Dzięki Bogu. - odetchnęłam z ulgą. - W jakim hotelu nocujecie? Muszę porozmawiać z Luke'iem najszybciej, jqk to możliwe.
- Wiesz... - zaczął niepewnie. - Tu jest problem. Luke jakieś pięć minut temu wyszedł. Powiedział, że idzie się przewietrzyć, ale pewnie poszedł do jakiegoś baru.
- Cholera. - mruknęłam cicho, przygryzając wargę. Drzwi windy otworzyły się, więc wyszłam z niej, a następnie opuściłam hotel. - Podaj mi adres hotelu, w którym jesteście, a ja sprawdzę, gdzie jest jakiś najbliższy bar i pójdę tam. Może go znajdę.
Michael podał mi adres hotelu, w którym zatrzymał się z resztą zespołu, a ja pożegnałam się z nim. Wiedziałam, gdzie jest ten hotel i gdzie jest najbliższy bar. Byłam tam raz. Wiedziałam, że na złapanie taksówki w Nowym Jorku w wieczornych godzinach nie mam co liczyć i zdecydowałam się na autobus. To nie był do końca dobry pomysł, ponieważ kilka dziewczyn w wieku około 14 lat rozpoznało mnie, zaczęły piszczeć i robić sobie ze mną zdjęcia. Na szczęście nie było dużych korków i po dziesięciu minutach mogłam wysiąść na przystanku niedaleko baru, w którym miałam nadzieję spotkać Luke'a. Padał deszcz, więc nie czekając na nic od razu ruszyłam biegiem do tego miejsca. Zatrzymałam się jakieś 50 metrów od wejścia do baru, bo zobaczyłam przed sobą osobę, której szukałam.
Luke Hemmings stał na chodniku przed barem ze spuszczoną głową i dłońmi w kieszeniach. Chyba zastanawiał się, czy wejść. Jego włosy i ubrania były całkowicie przemoczone, zupełnie jak moje. Zamurowało mnie na chwilę. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Zawołać go? Podejść do niego? Odejść?
Nie myśląc za wiele podbiegłam do chłopaka i przytuliłam go z całej siły. Nie zauważył mnie do tej pory, więc był w niezłym szoku. Na początku chyba nie wiedział, kto go przytula, ale gdy już się zorientował, objął mnie mocno.
- Kylie? - zapytał zachrypniętym i cichym głosem. - Co ty tutaj robisz?
- Szukałam cię i na szczęście cię znalazłam. - odpowiedziałam szeptem i wtuliłam twarz w jego szyję. Był taki ciepły. Nie chciałam się od niego odsuwać.
- Ale... dlaczego mnie szukałaś? - zapytał niepewnie i odsunął się ode mnie o kilka milimetrów, żeby móc na mnie spojrzeć. Nieśmiało odgarnął kosmyk moich mokrych włosów, który przykleił mi się do policzka, zdjął swoją przepoconą bluzę, zarzucił ją na moje ramiona i założył mi kaptur, żeby deszcz nie padał bezpośrednio na mnie.
- Czytałam twój list, Luke. To wszystko było nieporozumieniem. To nie ja napisałam wtedy tą wiadomość. To April. Wzięła mój telefon, jak spałam. O niczym nie wiedziałam i zastanawiałam się, dlaczego do mnie nie piszesz. - wypowiedziałam te słowa tak szybko, że gdy skończyłam, musiałam wziąć głęboki oddech.
- Naprawdę? - zapytał z niedowieżaniem i z czyms w rodzaju ulgi, ale od razu się zmieszał i spuścił wzrok. - Ale pewnie teraz tak myślisz, bo już wiesz, że spałem z Ashley... - chciał coś dodać, ale przerwałam mu.
- Nie. - powiedziałam, kręcąc głową. Zaskoczony chłopak spojrzał mi w oczy. - To jest nie ważne. Ważne jest to, że cię kocham, Luke. - powiedziałam, przygryzając wargę i splotłam moje palce, z palcami Luke'a.
- Ja też cię kocham, Kylie. - szepnął, ściskając moją dłoń.
Przybliżył się do mnie i pocałował mnie bardzo delikatnie i niepewnie. Gdy poczuł, że odwzajemniam pocałunek, jego usta stały się bardziej pewne i objął mnie w talii, a ja objęłam ramionami jego szyję. Nie przeszkadzał mi deszcz, ani ludzie, którzy przechodzili obok nas i gapili się. Liczył się tylko Luke.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. - powiedzial szeptem, przerywając pocałunek. Jego oczy wciąż były zamknięte. - Dużo razy miałem wrażenie, że jestem w sytuacji takiej, jak ta, ale zawsze, gdy otwierałem oczy, ty znikałaś. Wiem, że to głupie, ale boję się, że teraz też tak będzie. - powiedział, przygryzając wargę, a ja położyłam dłoń na jego policzku i opuszkiem palca pogładziłam jego skórę.
- Nie zniknę. Obiecuję. - wyszeptałam, a chłopak otworzył oczy, uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie mocno.
- Chodźmy stąd. Jesteś przemoczona. Nie chcę, żebyś się rozchorowała. Musisz się przebrać i położyć pod kocem, żebyś się rozgrzała. - głaskał mnie troskliwie po plecach i pocałował mnie w czoło. - Chciałabyś pójść ze mną do hotelu? Poproszę Michaela, żeby przespał się dzisiaj u Ashtona i Caluma i żeby nam nie przeszkadzali. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko. - powiedział nieśmiało, a ja skinęłam głową.
- Z największą przyjemnością. - uśmiechnęłam się do niego.
Luke wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić mnie w stronę hotelu. Szliśmy w milczeniu. Po chwili zerknął na mnie.
- Kylie? - odezwał się niepewnie, a ja spojrzałam na niego.
- O co chodzi? - zapytałam i widząc jego niepewność, ścisnęłam jego dłoń, żeby dodać mu odwagi.
- Może to za wcześnie na takie pytanie, a może nie, ale... Kylie Scott, czy uczynisz mi tą przyjemność i zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał w chwili, gdy zatrzymaliśmy się pod daszkiem przy wejściu do hotelu. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu i od razu pokiwałam głową.
- Z największą przyjemnością. - szepnęłam, stanęłam na palcach i pocałowałam delikatnie chłopaka... mojego chłopaka.
Luke otworzył przede mną drzwi i weszłam do hotelowego hallu. Chłopak zaprowadził mnie do windy. W drodze na 7, czyli najwyższe piętro, oboje milczeliśmy. Trzymaliśmy się za ręce i słuchaliśmy, jak kropelki wody z naszych ubrań i włosów kapią na podłogę. Nie potrzebowaliśmy słów. Luke odezwał się dopiero, gdy zatrzymaliśmy się przed drzwiami pokoju... albo może apartamentu, bo podobno pokoje tego hotelu były większe niż spore mieszkania.
- Zaczekasz tutaj chwilę? - zapytał niepewnie i spojrzał na mnie. - Wyjaśnię wszystko Mike'owi. To potrwa tylko kilka minut.
Skinęłam głową i posłałam Luke'owi lekki uśmiech. To słodkie, że był przy mnie taki niepewny. Pamiętam, jak irytowała mnie jego bezczelność, przy naszych pierwszych spotkaniach. Teraz wiem, że Luke nie jest bezczelny, tylko chce, żeby ludzie tak myśleli.
- Oczywiście, że zaczekam. Nie spiesz się. - odpowiedziałam, a chłopak odetchnął z ulgą i pocałował mnie w policzek.
- Zaraz wracam. - szepnął mi do ucha i wszedł do pokoju.
Czekałam kilka minut, obejmując się ramionami. Moje ubrania były przemoczone i chociaż miałam na sobie bluzę Luke'a, to lekko drżałam z zimna. O tej porze roku Nowy Jork nie jest najcieplejszym miejscem na świecie... nie to, co + Sydney. Tęskniłam za Australią. Za moim pokojem, za moim łóżkiem, za mieszkaniem z Tylerem, Jake'iem i April, za uczeniem przedszkolaków podstawowych kroków tanecznych, za moim dawnym, zwyczajnym życiem. Na szczęście niedługo do tego wrócę, choć nie wszystko będzie takie, jak kiedyś. Teraz mam chłopaka, ale nie mam najlepszej przyjaciółki.
Luke i Michael wyszli z pokoju. Oboje uśmiechnęli się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, a Mike przytulił mnie.
- Fajnie cię znowu widzieć, Scott. - poklepał mnie przyjacielsko po plecach. - Gratuluję świetnego filmu. Byłaś naprawdę niesamowita.
- Dziękuję. - powiedziałam, czując, jak moje policzki rumienią się. - Gratuluję udanej trasy.
- Dzięki. - Mike odsunął się ode mnie i skrzywił się lekko. - Cholera. Jestem przez ciebie mokry. - westchnął i machnął ręką. - No trudno. Nie przeszkadzam wam już, nacieszcie się sobą. - pomachał nam i poszedł w kierunku windy.
- Pa, Mikey. - powiedziałam za nim, a Luke wziął mnie za rękę i wciągnął mnie do pokoju, który był największym i pewnie najdroższym pokojem hotelowym, w jakim miałam okazję być.
Chłopak podszedł do walizki i wyciągnął z niej bluzę i spodnie dresowe, po czym podał mi ubrania.
- Tam jest łazienka. - wskazał na drzwi po lewej stronie. - Możesz się przebrać i wysuszyć, a ja zamówię nam kakao. - powiedział, a ja skinęłam głową i poszłam do łazienki.
Szybko przebrałam się z mokrych ubrań i zamieniłam je na ciepłe i suche ciuchy Luke'a, które pachniały, jak jego perfumy i cytrynowy szampon. Wysuszyłam włosy i wróciłam do głównego pokoju, gdzie na jednym z 2 łóżek siedział przebrany Luke. Jego włosy wciąż były wilgotne i opadały na czoło. Na stoliku obok stały dwa kubki z gorącym kakao. Podeszłam do łóżka i usiadłam odob Luke'a, który lekko uśmiechnął się na mój widok.
- Możesz wybrać, na którym łóżku chcesz spać. - powiedział. - To jest moje, a tamto Mike'a. - wskazał na drugie łóżko, po czym sięgnął po ciepły, puchaty kocyk i okrył nim moje ramiona. - Wbierz, które bardziej ci odpowiada. Będę spał na drugim, żebyć czuła się komfortowo.
Spojrzałam na niego, przysunęłam się i przytuliłam go, okrywając kocem nas oboje.
- Chcę spać z tobą na jednym łóżku. - szepnęłam i chociaż nie patrzyłam na jego twarz, to wiedziałam, że się uśmiecha. Czułam się szczęśliwa, bo wiedziałam, że to dzięki mnie.
- Jesteś pewna, księżniczko? - zapytał, podał mi kubek z kakao i zaczął mnie głaskać po włosach.
- Stuprocentowo. - skinęłam głową i napiłam się gorącego, słodkiego napoju, który znajdował się w kubku, który trzymałam w rękach. - Jak długo ty i chłopaki zostajecie w Nowym Jorku? - zapytałam i spojrzałam na Luke'a. Chłopak zastanowił się krótką chwilę.
- Niestety jutro wieczorem, chociaż chciałbym zostać dłużej. - westchnął cicho i pocałował mnie w czoło. - A kiedy ty wracasz do Sydney?
- Niedługo. - odpowiedziałam, bawiąc się brzegiem koca. - Promocja filmu potrwa około miesiąc. Jak się skończy, będę mogła wracać.
- Nie mogę się doczekać, aż będziesz w domu. - szepnął, nawijając kosmyk moich włosów na palec.
- Ja też. - odpowiedziałam szczerze i wzięłam kolejny łyk kakao, po czym spojrzałam w oczy chłopaka. - Luke?
- O co chodzi, księżniczko? - zapytał, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
- Bo... moi rodzice też są w Nowym Jorku i pomyślałam, że na pewno bardzo chcą cię poznać. Miałbyś może coś przeciwko, gdybyśmy się jutro z nimi spotkali? - zapytałam niepewnie, przygryzając wargę.
- Oczywiście, że nie kochanie. Ja też chciałbym poznać twoich rodziców. - uśmiechnął się i wziął mnie za rękę. - Pewnie są wspaniałymi ludźmi, bo mają wspaniałą córkę. - powiedział, a ja nic nie odpowiedziałam. Po prostu wtuliłam się w niego i zarumieniłam się.
Później piliśmy kakao i rozmawialiśmy bardzo długo. Luke opowiadał mi o trasie, ja jemu o filmie. Przeprosił mnie, że nie został na after party po premierze, ale bał się spotkania ze mną i pogratulował mi, bo jak stwierdził "Kylie Scott to nowa, lepsza Angelina Jolie". Nawet nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam w jego ramionach.

____________________________
Witajcie misie!
Dawno mnie nie było, ale jestem i prezentuje nowy rozdział. Co o nim myślicie? Wybaczcie wszystkie błędy, ale rozdział pisałam na telefonie i nawet nie sprawdzałam, czy wszystko jest okej.
Napiszcie, czy rozdział wam się podoba. Bardzo zależy mi na komentarzach, bo kocham je czytać i są dla mnie ogromną motywacją do dalszego pisania. To takie "Klaudia, rusz dupę i pisz HUOS, bo ktoś na to czeka". Poza tym dzięki komentarzom i gwiazdkom, które dajecie, więcej osób może dotrzeć do mojego fanfiction. 

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsWhere stories live. Discover now