24. Parents

2.2K 153 25
                                    

Luke's POV

   Kylie zasnęła w moich ramionach. Siedziałem na łóżku, opierając się plecami o ścianę, a dziewczyna spała z głową na moich nogach, wtulona we mnie. Nie było mi zbyt wygodnie, ale mialem to gdzieś. Mogę tu nawet umrzeć z bólu pleców, byle tylko nie przerwać snu mojej księżniczki. Obserwowanie, jak spokojnie oddycha przez sen, wydawało mi się najciekawszą rzeczą na świecie. Bardzo ostrożnie odgarnąłem z jej zarumienionego policzka niesforny kosmyk włosów, żeby jej nie przeszkadzał. Obtuliłem jej drobne ciało kocem, żeby nie marzła i musnąłem wargami jej czoło, po czym zacząłem bardzo delikatnie głaskać jej włosy. Zauważyłem, że uśmiecha się nieznacznie przez sen, co spowodowało, że na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Byłem bardzo zmęczony, ale nie chciałem spać. Chciałem patrzeć na nią całą noc... no i bałem się, że jak się obudzę, to wszystko okaże się snem.
   Do tej pory dzieliłem łóżko z wieloma dziewczynami, ale przy żadnej z nich tak się nie czułem. One po prostu spały obok mnie. Z Kylie było inaczej. Każdy jej ruch lub niespokojny oddech sprawiał, że zaczynałem cicho nucić jakąś kołysankę i delikatnie kołysać dziewczynę, żeby mogła dalej spokojnie spać. Patrzyłem na jej piękną, pozbawioną makijażu twarz i kilkukrotnie liczyłem nieliczne, prawie niezauważalne piegi, które pokrywały jej nosek. Nie puściłem jej nawet na sekundę. Nie oderwałem od niej wzroku przez cała noc. Miłość do dziewczyny była dla mnie nowym i nieznanyn uczuciem i dopiero je poznawałem, ale miałem pewność, że właśnie to czuję do Kylie: miłość, bezgraniczną i szczerą miłość.
   Do tej pory śpiewałem teksty, które napisał ktoś inny, ale teraz zrozumiałem każdy tekst piosenki miłosnej, jaką kiedykolwiek śpiewałem. Patrząc na moją wspaniałą dziewczynę, w mojej głowie powstawały słowa i nuty do nowych utworów. Postanowiłem, że spiszę je wszystkie i pokażę chłopakom. Może mi pomogą i nagram te piosenki dla Kylie. Tylko dla niej. Chcę, żeby wiedziała, jaka jest cudowna.
   Kylie zaczęła przebudzać się około godziny dziewiątej i tym razem moje usypianie już nie pomogło. Brunetka przetarła oczy dłońmi zaciśniętymi w piąstki, wydała z siebie dość zabawny dźwięk, który przypominał mi miauknięcie i wtuliła się w mój brzuch. "Miauknęła" jeszcze raz, po czym ziewnęła i spojrzała na mnie.
- Dzień dobry moja najpiękniejsza księżniczko. - powiedziałem szeptem i posłałem jej uśmiech, po czym złożyłem czuły pocałunek na jej czole.
- Dzień dobry mój cudowny chłopaku. - odpowiedziała, a kąciki jej ust uniosły się w delikatnym uśmiechu.
- Podoba mi się, jak mnie nazwałaś. - stwierdziłem, nawijając kosmyk jej kasztanowych włosów na palec. - Jak ci się spało?
- Wspaniale. - powiedziała wesoło i przeciągnęła się, po czym spojrzała na mnie. - A ty się wyspałeś?  - zapytała. W odpowiedzi pokręciłem głową, wziąłem Kylie za rękę i musnąłem ustami wierzch jej dłoni. - Dlaczego? - przy tym pytaniu odrobinę posmutniała, a ja poczułem wyrzuty sumienia, bo to przeze mnie.
- Nie chciałem spać. Chciałem przez całą noc pilnować mojego skarbu. - szepnąłem i złożyłem delikatny pocałunek na ustach dziewczyny. Przez moje ciało przepłynęło przyjemne ciepło. Działo się tak zawsze, gdy dotykałem lub całowałem Kylie. To było najlepsze uczucie na świecie, nic nie mogło się z tym równać.
- I nie jesteś zmęczony? - zapytała niepewnie, przygryzając wargę, a ja pokręciłem głową.
- Zmęczony nie, ale głodny owszem. - uśmiechnąłem się lekko i połaskotałem Kylie, żeby dziewczyna trochę się rozchmurzyla. Roześmiała się i złapała mnie za nadgarstki, żebym nie powtórzył tej czynności. Udawałem, że nie mogę uwolnić rąk z jej uścisku, choć tak naprawdę zrobiłbym to bez problemu, bo niewielkie dłonie Kylie nie były silne. - Masz ochotę na śniadanie? - zadałem to pytanie, gdy przestaliśmy już się wygłupiać. Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała głową, więc zadzwoniłem do obsługi hotelowej i zamówiłem śniadanie do pokoju.
   Gdy już zjedliśmy, poszedłem wziąć prysznic, a Kylie czekała na mnie. Szybko umyłem się i ubrałem, po czym dołączyłem do mojej dziewczyny. Zadzwoniłem po taksówkę i razem z Kylie pojechaliśmy do jej hotelu. Dziewczyna nadal była w moich ubraniach, które dałem jej wczorajszego wieczoru, więc poszła do łazienki, żeby odświeżyć się i przebrać. Wróciła do mnie po około 20 minutach, a ja nie mogłem przestać się na nią gapić. Wyglądała przecudownie, zresztą jak zawsze. Jej włosy były rozpuszczone i pofalowane, Makijażu nie miała prawie wcale, co bardzo mi odpowiadało. Dzisiejszy dzień był dużo ładniejszy od wczorajszego wieczoru, więc dziewczyna zdecydowała się założyć zwiewną, czarną sukienkę w drobne stokrotki. Przygryzłem wargę, patrząc na nią.
- Jesteś prześliczna. - nie zdawałem sobie sprawy z tego, że wypowiadam te słowa. Kylie przygryzła wnętrze policzka i zarumieniła się. Podszedłem do niej, wzięłam ją za ręce i pocałowałem ją delikatnie. Musiałem się przy tym lekko pochylać, bo między nami była spora różnica wzrostu. Dziewczyna stanęła na palcach, żeby było mi wygodniej i odwzajemniła pocałunek. Uśmiechnąłem się w jej usta i wsunąłem dłoń w jej włosy. - Kocham cię, Luke. - szepnęła, przerywając pocałunek, a ja przytuliłem ją.
- Ja też cię kocham, Kylie. - powiedziałem i pogłaskałem ją po włosach.
   Dziewczyna wtuliła się we mnie i pomiziała nosem moją szyję, przez co po moim ciele po raz kolejny rozlał się przyjemny, ciepły dreszcz. Zamknąłem oczy i oparłem podbródek na głowie dziewczyny, tuląc ją mocno do siebie.
- Słyszę bicie twojego serca. - wyszeptała, a jej delikatne palce zaczęły błądzić po moich plecach.
- To chyba dobrze, prawda? - zapytałem i uśmiechnąłem się lekko sam do siebie. Ku mojemu niezadowolrniu, Kylie odsunęła się. Splotła palce naszych dłoni i spojrzała na mnie.
- Chodźmy na spacer do parku. - powiedziała, posłała mi delikatny uśmiech i założyła kosmyk włosów za ucho. - Mamy jeszcze kilka godzin do spotkania z moimi rodzicami, więc spędźmy ten czas razem, tylko we dwoje.
Perspektywa spacerowania z Kylie brzmiała świetnie i z chęcią się na to zgodziłem. Opuściliśmy hotel i skierowaliśmy się w stronę pobliskiego Central Parku,  czyli chyba najsłynniejszego parku w Nowym Jorku. Spacerowaliśmy dość długo, starając się chodzić ścieżkami, przy których nie było wiele osób. Oboje nie chcieliśmy, zeby fani albo paparazzi zakłócali nasz "czas tylki we dwoje". Gdy zauważyłem, że Kylie jest trochę zmęczona, zatrzymaliśmy się, kupiłem nam lemoniadę i usiedliśmy na trawie, żeby trochę odpocząć. Dzień był naprawdę cudowny. Dziewczyna zamknęła oczy i skierowała twarz ku słońcu, a ja dyskretnie zerkałem na nią i uśmiechałem się sam do siebie. Nigdy nie spodziewałem się, że będę spacerował z dziewczyną po parku, będę trzymał ją za rękę, przytulał, całował..  nigdy nie spodziewałem się, że będę miał dziewczynę, którą naprawdę pokocham. Nie chciałem być w stałym związku, a z Kylie chciałbym planować przyszłość. To była dla mnie nowa, ale niesamowicie przyjemna sytuacja.
   Przed godziną 16 byliśmy już w restauracji, gdzie czekaliśmy na rodziców Kylie. Muszę przyznać, że bardzo się stresowałem. Dziewczyna najwyraźniej to zauważyła, bo przytuliła mnie i szepnęła: "Będzie dobrze kochanie, nie musisz się martwić.". Nie ukrywam, że dodała mi tym otuchy. Co się może stać? Przecież to tylko dwójka dorosłych ludzi... Nie, do cholery jasnej! To rodzice mojej dziewczyny. Zależy mi na tym, żeby mnie lubili, a wiem, że ciężko mnie polubić. Nie jestem Ashtonem Idealnym Irwinem, Michaelem Uroczym Cliffordem czy Calumem Mądrym Hoodem. Jestem Luke'iem Dupkiem Hemmingsem.
   Rozdice Kylie pojawili się w restauracji punktualnie o 16. Dziewczyna od razu wyścisnała się z nimi, po czym przedstawiła mnie. Grzecznie wymieniłem z nimi uściski dłoni, usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy obiad.
   Emma Scott, czyli mama Kylie była całkiem wysoką, elegancko ubraną blondynką o szarych oczach. Z charakteru bardzo przypominała swoją córkę. Dużo mówiła, miała pozytywne nastawienie do wszystkich i do wszystkiego oraz bardzo wzbudzała sympatię innych ludzi. Natomiast wygląd Kylie odziedziczyła po swoim ojcu. Peter Scott był dość niski, jak na mężczyznę ( jego żona w butach na obcasach była o kilka centymetrów wyższa od niego). Jego włosy siwiały, ale domyśliłem się, że kiedyś kolorem przypominały włosy jego córki. Gdy patrzyło się na twarz pana Scotta i Kylie, od razu wiedziało się, że są spokrewnieni. Te same rysy twarzy, podbródki, nosy... no i oczy. Kylie zdecydowanie odziedziczyła kolor oczu po swoim ojcu. Poza wyglądem fizycznym, pan Scott nie przypominał swojej córki. Był wyniosły i małomówny, patrzył na wszystkich z góry i wzbudzał szacunek i respekt. To typ człowieka, od którego większość ludzi woli trzymać się na dystans.
- Ja cię poznaję. - odezwał się pan Scott, gdy jedliśmy obiad. Byliśmy w restauracji od 15 minut, a on do tej pory nie odezwał się ani słowem, więc zaskoczył wszystkich. - Widziałem cię kiedyś w telewizji. - powiedział, patrząc na mnie, po czym zwrócił wzrok na swoją żonę. - Mówili o nim w wiadomościach. To alkoholik, narkoman i seksoholik, który nie szanuje kobiet.
   Gdy usłyszałem te słowa, poczułem, że robi mi się słabo. Odłożyłem widelec, bo czułem, że nic więcej nie przełknę. Teoretycznie spodziewałem się tego, ale spodziewać się, a doświadczyć, to co innego. Poczułem pod stołem dłoń Kylie na mojej nodze.
- Tato nie mów tak. To nie jest prawda. - zaprotestowała spokojnym, ale stanowczym tonem. Odrobinę uspokoiłem się, gdy usłyszałem jej głos i spojrzałem na nią z wdzięcznością.
- Twój tata po części ma rację. - odezwałem się, starając się by mój głos wydawał się opanowany. Spojrzałem na pana Scotta i zwróciłem się do niego. - To, co widział pan w telewizji i co pan powiedział, to była prawda, ale już tak nie jest. Kylie to najwspanialsza dziewczyna, jaką spotkałem i to dla niej się zmieniłem.
- Bzdury. - prychnął i wywrócił oczami. - Tacy ludzie, jak ty się nie zmieniają. Mówisz, że się zmieniłeś, ale to nieprawda, a moja córka ufa ludziom, jest naiwna i pewnie zakochana, więc nie wie, w co się pakuje. Ja wiem. Wiem, że prędzej, czy później skrzywdzisz ją. Nie pozwolę na to. Moja córka zasługuje na to, co najlepsze, nie najgorsze. - każde z jego słów było pozbawione uczuć, a ja czułem się, jak nic nie warty śmieć, którym tak naprawdę byłem. Mówił, jakby był znudzony lub senny. Wstał i spojrzał najpierw na swoją córkę, następnie na żonę. - Kylie, Emma, wychodzimy. - mruknął wyczekująco. Matka z córką wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Poczułem, jak dłoń Kylie zaciska się na mojej.
- Ja nigdzie nie idę. Zostaję z moim wspaniałym chłopakiem. - stwierdziła, a po minie jej ojca widziałem, że odpuścił. Przeniósł wzrok na panią Scott.
- Emma?
- Peter, uspokój się. Luke to naprawdę świetny chłopak i... - zaczęła, ale mąż jej przerwał.
- W takim razie wychodzę sam. Do widzenia. - rzucił tylko, odwrócił się i opuścił restaurację. Przez dłuższą chwilę panowała niezręczna cisza. W końcu głos zabrała mama Kylie.
- Nie przejmuj się Peterem. - powiedziała i posłała mi uśmiech, który przypominał uśmiech jej córki. - To dla niego szok. Zrozumie, że źle zrobił i że jesteś odpowiedni dla Kylie.
- Dokładnie. - przytaknęła moja dziewczyna i mocniej ścisnęła moją dłoń. - Tatę po prostu poniosły emocje.
   Spojrzałem na nasze splecione ręce, a następnie na twarz dziewczyny.
- Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby twój tata mnie zaakceptował. Obiecuję, że nigdy cię nie skrzywdzę. Obiecuję, że będę dla ciebie tym, co najlepsze. - szepnąłem i musnąłem wargami dłoń Kylie. Dziewczyna szepnęła "Kocham cię" i wtuliła się we mnie, a ja poczułem spokój i wiedziałem, że tak długo, jak Kylie jest przy mnie, wszystko będzie dobrze.

____________________________________
Cześć misiaki!
Oto nowy rozdział HUOS. Jak wam się podoba? Napiszcie w komentarzach.
Jak tam po wakacjach? W której klasie jesteście? Piszcie, bo jestem ciekawa. Ja jestem w maturalnej, więc mam zapiernicz ehh peszek :(
 A w następnym rozdziale pojawi się scena +18, więc czekajcie cierpliwie ;)

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsWhere stories live. Discover now