00. Prologue

8.1K 322 7
                                    

Luke's POV

Piątkowy wieczór spędzałem z chłopakami w naszym nowym domu - management stwierdził, że dla dobra zbliżającej się trasy powinniśmy mieszkać razem. Ashton, Michael i Calum grali w FIFĘ na naszym gigantycznym plazmowym telewizorze, a ja siedziałem obok nich, przeglądając twittera. Odpisałem na kilka wiadomości od fanów, zablokowałem ekran telefonu i rzuciłem go na stolik.

- Nudzę się. - mruknąłem, osuwając się niżej na fotelu i rzuciłem moim kumplom wyczekujące spojrzenie.

- Kolejna impreza? - zapytał Ashton, obserwując rozgrywkę Hooda i Clifforda. Wolno skinąłem głową, wypychając językiem kolczyk w wardze. - Żartujesz? Calum jeszcze nie wytrzeźwiał po wtorku. - roześmiał się, przez co dostał od Cala poduszką po głowie. W odpowiedzi Ash rzucił się na Hooda, a ten stracił kontrolę nad swoim joystickiem.

- Wygrałem! - krzyknął uradowany Michael, zrywając się z kanapy, gdy strzelil gola Calumowi, który totalnie nie zajmował się już grą. Mikey zaczął tańczyć swój niezręczny taniec szczęścia.

- Co za idioci. - pokręciłem głową z powątpieniem. A podobno to ja jestem najmłodszy z tego cyrku. Sięgnąłem ponownie po mój telefon, pisząc do kilku znajomych, że za godzinę zaczyna się impreza. Wiedziałem, że ta informacja dość szybko rozejdzie się po mieście, a za 60 minut ten salon będzie centrum życia społecznego.

***

- Czy was do końca pojebało?! - wrzasnął Thomas, a my skacowani jęknęliśmy coś niezrozumiałego.

Thomas to nasz szef - zarządca Hi or Hey Records, czyli wytwórni, pod którą podlegaliśmy. Zawsze wkurzały go nasze wyskoki, ale tym razem po jego tonie wiedziałem, że przegięliśmy. Byłem tego pewien od chwili, gdy o 8 rano obudził nas, dzwoniąc do nas i oznajmiając, że mamy być w jego biurze w przeciągu pół. Szykowała się afera, ale szczerze? Miałem to gdzieś.

- Wyluzuj, Thomas. - wywróciłem oczami, co sprawiło, że moją głowę przeszył ostry ból. Chłopcy spojrzeli na mnie zdziwieni. Nikt nigdy nie zwraca się tak do naszego szefa. - Chyba mamy prawo na trochę zabawy. Jesteśmy dorośli.

- A zachowujecie się, jak gówniarze. - warknął mężczyzna. Zaczął pisać coś w swoim notatniku, przejrzał jakiś folder. - To musi się skończyć. Od dzisiaj żadnych imprez, alkoholu, spotkań ze znajomymi. Zajmujecie się tylko i wyłącznie przygotowaniami do trasy. Jeśli spieprzycie, to pozwę was o złamanie poleceń kontraktu. Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno. A teraz zejdźcie mi z oczu i weźcie coś na kaca, bo za 3 godziny macie próbę. - zgromił nas spojrzeniem, a my, niczym potulne pieski, wybiegliśmy z biura, przerażeni wybuchem Thomasa. Wiedzieliśmy, że nie żartuje i że zrobi wszystko, żebyśmy byli jego małymi marionetkami, zarabiającymi na jego utrzymanie.

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsWhere stories live. Discover now