(3)

522 22 41
                                    

~nowe zaklęcia.~

Obudziłam się około siódmej i zobaczyłam, że Elena zbiera się do szkoły. Stwierdziłam, że jestem na tyle wyspana, że też mogę wstać. Ubrałam się w normalne ciuchy i zeszłyśmy na dół. Przywitałam się z panią Jenną i młodszym Gilbertem. Poszłam  zjeść śniadanie, co wydawało się dla Eleny bardzo dziwne, ponieważ wampir powinien pić krew. Wytłumaczyłam jej, że mieszkanie z Lexi przez sto lat wzmocniło moją wolę i mogę jeść normalnie posiłki, ale krew jest równie ważna. Na śniadanie miałyśmy kanapki z szynką i serem. Brunetka mówiła, że będę musiała zostać sama z Jeremym ponieważ Jenna i ona wychodzą.

- My wychodzimy. - Oznajmiła Pani Jenna i wyszły. Ja poszłam do pokoju Eleny. Wzięłam jakąś książkę i  zaczęłam czytać. Brunetka powiedziała, że w jej pokoju jest torebka krwi dla mnie, więc ją wzięłam i wypiłam. Czytałam książkę, którą kiedyś pożyczyła mi Katherine, ale nie skończyłam jej czytać, bo w ten sam dzień mnie przemieniła, więc zaczęłam czytać książkę od początku. Tak bardzo się pochłonęłam w czytaniu, że nie zwróciłam uwagi że jest już dziesiąta rano. Wzięłam swoje rzeczy i książkę. Napisałam karteczkę Elenie, że oddam ją jak przeczytam i położyłam na łóżku.

- Jeremy idę do siebie. Powiedz cioci jak wróci dobrze? - Spytałam, a on tylko mruknął. Wyszłam z domu Gilbertów, a całe moje myśli przejmował czarnowłosy chłopak, który zakręcił mi w głowie. Szłam i uśmiechałam się sama do siebie. Poszłam do parku żeby trochę odetchnąć. Usiadłam na jednej z ławek, wpatrując się w drzewa i słuchając szumu drzew.

- Czemu siedzisz sama? - Spytał głos za mną. Odwróciłam się i był to Tyler. Od razu uśmiech zawidniał na mojej twarzy.  Usiadł koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Rozmawialiśmy o wszystkim, chociaż znaliśmy się bardzo krótko. Mówiłam mu że niedawno straciłam ważną osobę dla mnie. Przytulił mnie, a wtedy poczułam motylki w brzuchu.

- Mara, dziś są u mnie w szkole wybory szkół. Moglibyśmy pójść razem. - Odparł, a ja chwilę sie zastanawiałam nad propozycją bruneta.

- Oh, dziękuję za zaproszenie, ale chyba dziś wolę pójść do domu i poczytać. - Powiedziałam uśmiechając się. Byłam nim zauroczona. Gadaliśmy jeszcze chwile i poszliśmy w inne strony.

Byłam już pod domem. Weszłam, ale nikogo nie było. To była dobra okazja na przećwiczenie zaklęć. Poszłam do góry i wyciągnęłam księgę zaklęć od pani Bennett.
Pierwsze zaklęcie jakie wpadło mi do oka to zaklęcie odpychające. Stanęłam na środku pokoju i postawiłam wazon koło mnie.

- Ictus! - Krzyknęłam dając rękę przed siebie, ale nic się nie stało. Próbowałam drugi, trzeci i czwarty raz, ale nic. Poddałam się. Schowałam książkę i poszłam do piwnicy po krew. Gdy byłam w piwnicy usłyszałam trzaski z góry. Od razu wyleciałam, ale to był tylko Damon.

- Tamara?! - Krzyknął, podnosząc jedna brew do góry. Był postrzelony, ale próbowałam się tym nie przejmować.

- Nie, duch. - Splunęłam.

- Daruj sobie. -

- Tobie niby co się stało? - Spytałam, ponieważ był cały we krwi.

- Wampir mnie postrzelił kołkami. Idę zadzwonić do Stefana i się przebrać, a ty nie wychodź z domu. - 

- Teraz mi będziesz rozkazywać? Nie jestem męczennica jak ty. -

Po tych słowach podszedł do mnie i próbował mnie poddusić. Jednak nie wiedział o mojej drugiej stronie.

- Ictus! - Krzyknęłam pewna siebie, a Damon odleciał koło sofy.

- Co to do cholery było Tamara?! -

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Where stories live. Discover now