(52)

82 10 7
                                    

Minęły 2 miesiące. Dwa miesiące, odkąd mieszkam w San Francisco i wyłączyłam emocje. Czułam się dobrze. Mogłam robić co chce, nikt mi niczego nie kazał. Mogłam się karmić każdym, bo miałam gdzieś ich ból. Patrzyłam tylko na siebie. W końcu.

Siedziałam w swoim apartamencie z Cristiną - moją osobistą dziwką. Karmiłam się nią i również zapewniała mi atrakcje, które chciałam. Opowiadała mi różne historię o wampirach w tych mieście, a są nieliczne. Mówiła o Klausie, który swoim urokiem osobistym ją uwiodl - standard.

- Cristino... - Zbliżyłam się do niej. - Jesteś tak piękna, kiedy opowiadasz te historię. - Skomolemetowalam ją, chcąc wgyrzc się w jej szyję.

- Na prawdę? - Zahihotala, a ja odgarnialam jej wlosy brązowe szyji.

- Na prawde. Nikt nie doceni cię, tak jak ja. - Oznajmiłam i wgryzlam się dziewczynie w szyję. Wysyłałam krew z jej organizmu, dopóki nie poczułam, że już mi wystarczy. Byłam rozpruwaczem, ale jej nie mogłam zabić. Była moją atrakcją, większą niż zabijanie.

Kiedy przestałam, oznajmiłam dziewczynie, że wychodzę i nakazałam, aby siedziała i nigdzie nie wychodziła.

San Francisco było piękne. Dniem, ale nocą piękniejsze. Chodziło tamtędy mało ludzi, więc łatwo było kogoś złapać. Weszłam do mojego ulubionego tam baru i usiadłam przy lądzie.

- Jeden burbon proszę. - Stwierdziłam uśmiechając się, a barman kiwnął głową, kiedy podawal mi go, złapałam go za rękę.

- Jestem też głodna. - Oznajmiłam. - Nie bój się i nie krzycz. Chce cię tylko zabić. - Westchnęłam zaczynając wgruzac się w jego rękę.

- Nikt dziś nie umrze, kochanie. - Powiedział meski głos za mną, dobrze mi znany. Puściłam rękę barmana i kazałam mu zapomnieć. Nawet tak daleko od Mystic Falls, nie mogłam mieć spokoju. Odwróciłam się do mężczyzny przodem z fałszywym uśmiechem. Był pełen nadzieji - na próżno.

- Hej, Klaus. - Przywitałam się wrednie. - Jak mnie znalazłeś? - Spytałam biorąc łyka burbona.

- Bonnie cię znalazla. - Powiedział siadając obok mnie, a ja zaśmiałam się krótko.

- Ta słaba suka? - Odwróciłam się do niego twarzą. - Proszę cię, dziewczyna nie umiała sama otworzyć grota z kamieniem, a mnie znalazla? Szok. -

- Hm. - Mruknął.

- Czego chcesz? Zajęta jestem, popędziłeś moje jedzenie. - Stwierdziłam.

- Potrzebuje twojej pomocy. - Stwierdził patrząc na mnie dość poważnie, a ja zaśmiałam się w głos. - Wróć ze mną do Mystic Falls. Potrzebuje cię. -

- Słodko to powiedziałeś, ale nie. - Wydymalam przez usta. - Nienawidzą mnie. Zresztą, vice versa. -

- Nie oni cię potrzebują. Tylko ja. -

- Nigdzie nie wracam. Mieliście mnie nie szukać i zostawic w spokoju. - Wbiłam mu podręczy widelec w dłoń, którą położył na barze. - Więc tego się trzymajcie, bo aktualnie stoicie na włosku. - Rzekłam i wyszłam z baru. Rozwścieczył mnie. Podeszłam do nieznanego mi faceta i wzięłam go w zakamarek ulicy. Wgryzlam się w jego szyje do śmierci i uciekłam do apartamentu. Kiedy wróciłam, nie mogłam znaleźć Cristiny, co było dość dziwne, bo miała siedzieć w domu.

- Cristina? - Zapytałam. - Cristina!! - Wolałam, ale nic to nie dało. Nagle z ciemnego kąta, wyleciało ciało Cristiny, a ja spojrzałam na ciało, po czym na osobę wychylającą się zza rogu.

Klaus miał całą twarz we krwi Cristiny.

- Dalej tu jesteś? - Zapytałam ironicznie. - Myślałam, że sobie pojechałeś.

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Where stories live. Discover now