36

185 14 2
                                    

Poszłam się rozejrzeć ze Stefanem, a Elena została z tyłu, aby zamknąć drzwi. Widzieliśmy krew i rozbite szkło na ziemi. Nie wróżyło to nic dobrego. Usłyszeliśmy rozmowę pomiędzy Riciem, a Eleną. Bardziej jej babką. Kiedy Alaric chciał wziąść nóż, użyłam zaklęcia usypiającego i padł na ziemię. Stefan i ja poczuliśmy krew. Spojrzeliśmy na siebie i pobiegliśmy na górę, a Elena za nami. Wywaliłam drzwi z zawiasów i widzieliśmy Meredith leżącą we krwi w łazience. Kiedy staliśmy w progu, nasze oczy zrobiły się czerwone i pragnęliśmy tej krwi. Nie zwracaliśmy uwagi na Elene. Stefan jako pierwszy złapał kontakt z rzeczywistością, a gdy ja chciałam już podbiec i się napić, strzelił mi w pysk.

- To bolało! - Krzyknęłam łapiąc się za policzek.

- Wolałaś dostać czy wypić krew z Meredith? - Zapytał, a ja spojrzałam na niego jednoznacznie. Stefan podbiegł do zakrwawionej kobiety nadgryzając swój nadgarstek i dając jej krew.

- Wydobrzejesz. - Szepnela przejęta Elena, a my już dłużej nie mogliśmy patrzeć ze Stefanem na krew. Uciekliśmy zostawiając Elene samą. Nie chcieliśmy skrzywdzić Meredith i Eleny. Nie wyobrażam sobie tego. Ja zamknęłam się w domu w 4 ścianach i spędziłam tam całą noc zastanawiając się, co jest ze mną nie tak.

Po południu usłyszałam rozwalanie rzeczy po całym domu. Postanowiłam zejść, jednak nie spodziewałam się tego co mnie spotka. Schodzsc po schodach kucnęłam przy Alaricu, który miał ranę na czole. Gdy chciałam zejść niżej Rebekah wbiła mi nóż w brzuch.

- Dlaczego.. - Ledwo co z siebie wydusiłam.

- Przepraszam Tamaro, to sprawa między mną a Damonem. - Powiedziała i z zimną krwią skręciła mi kark.

Obudziłam się kiedy usłyszałam Stefana. Wzięłam głęboki wdech, a brat do mnie podbiegł. Szybko pomógł mi wstać rozmawiając przez telefon z Eleną.

- Musimy znaleźć Damona. Musimy go znaleźć! - Krzyczałam, jakbym wpadła w szał. Stefan zaprowadził mnie do łóżka, abym położyła się na chwile i odpoczęła, bo nie umiałam dać sobie rady z tym, że Rebekah ma Damona. A jeśli go zabije? A jeśli znów kogoś stracę? Pomyślałam kładąc się do łóżka, cała w łzach. Nie mialam pojęcia czy Damon przeżyje. Bałam się. Jedynie co mi zostało, to rozmawianie z Audrey, która zawsze umiała mi pomóc. Złapałam na naszyjnik, a dziewczyna leżała obok mnie. Czułam jakbym patrzyła na swoje odbicie lustrzane.

- Tamaro, odpocznij. - Westchnela. - Spróbuj ogarnąć to z tą krwią, a Bonnie znajdzie inny sposób. Proszę. - Powiedziała, a ja uśmiechnęłam się lekko. Cieszyłam się że mam taką duszę w sobie. Ale co z Lourette, która była przeciw pierwotnym? Co z nią? Pomyślałam. Nagle poczułam ukłucie w sercu. Puściłam naszyjnik i widziałam Klausa, który wbijał mi z bólem w oczach kołek.

- Przepraszam kotku. Potrzebuję cie. - To było jedyne, co usłyszałam z jego ust przed "śmiercią".

Byłam przed jakimś starym domem. Nie była to rzeczywistość. To był sen na jawie. Obróciłam się i ujrzałam mój dom z 1864. Przed tym stał wóz, w którym była Katherine. Widziałam młodą wersję siebie i moich braci, próbujących uratować panienkę. Ojciec potrzelił najpierw mnie. Później Damona, a na końcu Stefana. Obudziłam się jako pierwsza. Nie było powozu, ani Katherine. Byłam tylko ja z ciałami moich braci. Płakałam, wręcz zanosiłam się od płaczu. Ale czułam coś gorszego niż tylko ból. Czułam głód i chciałam zemscic się na ojcu. Uslyszalam go. Był w domu. Nie zwracałam na nic uwagi oprócz jego zapachu krwii. Kiedy weszłam do domu, robił coś przy papierach. Nawet nie było mu smutno, że nas postrzelił. Swoje własne dzieci. Weszłam do gabinetu, a on się przeraził.

-Witaj ojcze. - Powiedziałam z uśmiechem. Cały czas patrzyłam na młodszą wersję siebie. Byłam okropna. Z zimną krwią zabiłam ojca, a jego głową wylądowała na ziemi. Tak właśnie dokonałam swojej przemiany.

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Where stories live. Discover now