(12)

219 10 23
                                    

Siedziałam u siebie w pokoju i usłyszałam, że ktoś wchodzi. Myśląc, że to Damon nie sprawdziłam kto to i dalej czytałam książkę. Po jakimś czasie usłyszałam, że Stefan krzyczy "co ty tu robisz?" I Od razu pobiegłam do jego pokoju i zauważyłam dziewczynę, którą teraz byłam w stanie zabić ponieważ moje moce mają się już dobrze. Stanęłam w progu, a gdy już ją zauważyłam szybko podeszłam do niej i przydusiłam ją do ściany.

-Jestem starsza, nie pokonasz mnie.-Syknęła.

-Ja jestem silniejsza.-Powiedziałam uśmiechając się.

-Jeśli mnie zabijesz, nie dowiesz się gdzie James.-Zmroziło mnie. James?

-On nie żyje od 146 lat.

-Jestes pewna? Puść mnie, a wszystko ci powiem.-Stwierdziła. Nie byłam dość pewna by jej zaufać, więc po prostu jej zagroziłam, że jeżeli ucieknie znajdę ją i spale. Puściłam ją i usiadła na łóżku, a ja razem z nia. Stefan stał z założonymi rękami nad nami.

-James miał gruźlicę, ale nie chciał umierać. Pomogłam mu bo chciał z tobą być, ale gdy dowiedzial się, że twój ojciec to nasz łowca to zrezygnował. Później jak przemieniłam was to trochę się załamał. Później byłam z nim w bliższej relacji.

-Bliższej relacji?-Spytał Stefan.

-Jak mam na myśli bliższą, to znaczy bliższą.-Powiedziała z usmieszkiem, a ja zrobiłam minę jakbym miała zwymiotować.

-Każdy facet jest taki sam.-Splunęłam.-Nie mam pewności czy mówisz prawdę.

-Przekonasz się w swoim czasie.-odparła dotykając mnie w ramię I wyszła z pokoju.

W tym czasie zastanawiałam się nad druga sprawa. Mason Lockwood nie może być wilkołakiem, inaczej wskazywałoby na to, że Tyler tez nim jest, a nigdy nie pokazywał tego, że jest istota nadprzyrodzoną.

-Stefan stój.-Powiedziałam, gdy brat chciał wychodzić z pokoju.

-Hm?-Mruknął odwracajac się.

-Co z Tylerem?-Spytałam.

-Dam ci rade. Jeśli ulubiona przekąska naszego Tylera są wampiry, odpuść.-

-Ty odpuściłeś kiedy Elena dowiedziała się prawdy o Katherine?-

Spytałam, a brunet się zatrzymał.

-Kocham go. Zrozum.-Szepnęłam.

-W porządku, ale nie chce żeby coś ci się stało.-Powiedział i przytulił mnie. Po jakimś czasie zeszlam na dół do Katherine chcąc ją zmusić do gadania po co wróciła. Mieliśmy plan, który planowaliśmy już kilka dni. Czekałam na odpowiedni moment aby zemścić się na tej suce.

-Dobrze zacznę.-Powiedziałam schodząc po schodach.-Po co wróciłaś?-

-Do was.-Skinęła.

-nie pleć głupot. Po co żeś wróciła.-

Dziewczyna wstała i zaczęła podchodzić do mnie.

-Do ciebie.-Szepnęła.

-Katherine...-

-Nie pamiętasz? Czemu twoi bracia o tym nie wiedza.-

-Nie muszą.-

Brunetka podeszła jeszcze bliżej, a nasze usta zaczęły się łączyć.

-Co ty masz w sobie takiego do cholery, że mnie do ciebie ciągnie.-Spytałam, jednak nic nie odpowiedziała. Wykorzystałam moment i wbiłam jej igłę z werbeną w plecy. Stefan zbiegł na dół, a Katherine z bólem położyła się na łóżku. Kłamałam, nie zależało mi na niej.

-Jest twoja.-Powiedziałam z uśmiechem.-Wyciągniesz coś od niej to jestem u siebie.-

Minęło trochę czasu. Trochę to mało powiedziane, cały dzień i dosłownie nic nie powiedziała. Stwierdziłam, że pójdę na dół bo się zaczęli tłuc co nie dawało mi spokoju. Usłyszałam glos Eleny, która wchodziła do domu, więc zeszłam do dziewczyny.

-Nie.-Warknęłam gdy zobaczyłam ze Katherine i Elena stoją na przeciwko siebie. Patrzyły sobie prosto w oczy z niedowierzaniem, a Elena była przerażona. Z piwnicy nagle wyleciał Stefan, a Katherine uciekła.

-Wszystko okej?-Spytał Stefan.

-Nie zbyt.-Syknęła brązowooka.

-Chodźmy do grilla, odpoczniemy.-Odparłam i obydwoje się zgodzili.

Wyszliśmy, a Elena zaczęła mówić o tym, że Caroline zaczęła ją przekonywać, że związek ze Stefanem to nie dobry pomysł. Oczywiście spotkaliśmy blondynkę, a moje przekonanie do niej coraz bardziej spadało.

-Elena.-Powiedziała siedząc przy stoliku.-Tak strasznie Przepraszam.-

-W porządku.-Odparła.

-W porządku?! Caroline, zajmij się swoimi związkami. Mój brat jest dobry dla Eleny. Nie dziwię się, że twoje myślenie jest tak umiarkowane skoro jesteś wampirem dopiero kilka dni.

-Słucham?-Spytała tak jakby nie dowierzała w to co do niej mówię.

-Jestem wampirem 166 lat. Odpuść i zajmij się swoim wiecznym życiem.-Warknęłam i odeszłam razem z Eleną do stolika przy ktorym siedział Stefan. Brunetka  była zła o to, że Stefan spędził cały dzień z Katherine, ale wszystko jej wytłumaczyliśmy co do słowa. Poszłam do toalety, a gdy wróciłam Eleny nie było.

-O co zaś poszło.-Spytałam siadając.

-Powiedziałem, że Katherine już stanęła pomiędzy nami.-

-Jaki ty jesteś przypierdolony.-Powiedziałam i dałam mu w łeb. Później jednak zrobiło mi się przykro

-Idź za nią.-Powiedziałam, a on wyszedł o mało się nie wywracając.

Wróciłam do domu jak jeszcze nikogo nie było. Miałam  gdzieś telefony Tylera i usnęłam na kanapie w salonie.

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum