(17)

207 12 6
                                    

Stałam naprzeciwko mojego wsielkiego lustra w pokoju i przeglądałam się w piżamie, robiąc koka. Usłyszałam Elenę, która wchodzi na górę do Stefana. Tak, wrócił. Za pomocą Elijahy. Elena się przywitała ze mną idąc do pokoju brata, i przekręciłam oczami kiedy usłyszałam, jak słodziutko się witają, aż mnie skręciło. Tylerowi obiecałam zero ataków zazdrości, chociaż wiem, że nie wytrzymam zbyt długo, jednakże nie chciałam go stracić. Przeprosił mnie za to co powiedział i wybraniał się pełnią, co zrozumiałam. Vasil też tak miał. Nie dawno z nim i stwierdził, że nie możemy mieć jak na razie kontaktu. Nie wiedziałam, co się stało, ale byłam tym strasznie przytłoczona. Była u nas Rose, którą ugryzł wilkołak i zajmował się nią Damon. Stwierdziłam, że zostanę z Eleną i pomogę jej z Rose. Zeszłam na dół, a Elena powiedziała, że Damon i Stefan wyszli do Isobelle- biologicznej matki brunetki.

-Hej Rose.-Powiedziałam, schodząc po schodach.-Jak się czujesz?

-Słabo.-Odparła. Dziewczyna była bardzo blada, bladsza niż zwykle i była cała spocona. Sprawdziłam jej ranę. Była okropna. Cała czerwona i jakby zasliniona. Stan zapalny zaczął się robić w środku. Dziewczyna poczuła się trochę gorzej, więc stwierdziłam razem z Eleną, że położymy ją w pokoju Damona. Gdy weszłyśmy, a przyjaciółka rozglądała się dziwnie po pokoju.

-A ty co się tak rozglądasz?-Spytałam, dając jedna brew do góry.

-Co?-Definitywnie wyciągnęłam ją z jej mysli.

-Czego ty się spodziewałaś? Jakiś wampirzych dodatków?-Zaśmiałam się razem z Rose.

-normalny pokój.-Warknęła Elena.

Położyłyśmy dziewczynę na łóżku i przykryliśmy kołdra. Zaczęłam przeplatać jej włosy palcami i martwo się uśmiechnęłam.

-Będzie dobrze.-Rzekłam do niej.

-Ta, umieram. Na pewno będzie dobrze.-Powiedziała i głupio mi się zrobiło. Dziewczyna powiedziała, że jest zmęczona. Przełożyła się na drugi bok i zamknęła oczy. Gdy ja i Elena miałyśmy wychodzić, dziewczyna wstała bardzo szybko i Powiedziała, żebyśmy dały jej krew. Podbiegłam i dałam jej szklankę, jednak ona zaczęła nią wymiotować. Pobiegśyśmy z Eleną do łazienki po dwa okłady i zaczęłyśmy nasączać je wodą. Kiedy weszłyśmy do pokoju z łazienki, dziewczyny nie było na łóżku. Znalazła się za Eleną i zaczęła ją dusić.

-Stop!-Krzyknęłam.-Immolibus!-Dziewczyna zatrzymała się w miejscu, a żyłki pod jej oczami automatycznie zniknęły.

-O mój Boże..-Szepnęła i puściłam zaklęcie.-Tak strasznie przepraszam..-

Dziewczyna położyła się znów w łóżku i znowu zaczęła majaczyć, co wcale nie ułatwiało opieki nad nią. Elena zaczęła mówić, żeby opowiedziała o swoim domu o, którym jęczała, wiec zaczęła. Dalej się bała i rozumiałam ją. Coraz bardziej się pociła, a ja nie wiedziałam jak pomóc. Po jakimś czasie stwierdziliśmy z Eleną, że przyniesiemy nową pościel. Pokazałam jej gdzie i wzięłyśmy kilka poduszek i kołdrę, natomiast kiedy przyszłyśmy to Rose nie było. Zeszłyśmy na dół i tam też jej nie było. W pewnym momencie poczułam zapach dobrze mi znany.

-Krew.-Warknęłam i ruszyłam w stronę piwnicy, a dziewczyna za mną. Pusta torebka krwi leżała na podłodze, a Elena podniosła ją i szłyśmy za śladami kropelek krwi. Zauważyłyśmy ją. Rose siedziała na ziemi i piła krew, jakby nie jadła rok. Odwróciła się w stronę Eleny i chciała do niej podbiec, jednak moje zaklęcie było szybsze. Zrzuciłam jakoś szafę, aby nie mogła przejść i zaczęłyśmy uciekać razem z Eleną w stronę drzwi wyjściowych. Złapała Elenę i mówiła, że to Katherine. Dałam następne zaklęcie, tym razem iluzje, przez którą chwilę  myślała, że jest w słońcu. Uciekłyśmy na górę i nie miałam już Energi na zaklęcie zamykające drzwi wiec musiałyśmy przysunąć komodę. Odsłoniliśmy zasłony, aby dziewczyna gdy wejdzie uciekła od razu. Była pod drzwiami i próbowała wejść. Skamlała o pomoc, jednak nie otworzyłyśmy drzwi.

Siedziałyśmy do wieczora w tym pokoju jak jakieś dzikuski, ale bałam się zostawiać sama Elenę. Nie było Rose słychać, więc wyszłyśmy z pokoju, ale jej w domu nawet nie było. Dziewczyna zdecydowała poszukać Rose gdzieś na dworze, a ja stwierdziłam, że zostanę gdyby wróciła. Kiedy dziewczyna wychodziła, starałam się udawać znudzoną, ale gdy wyszła szybko, pobiegłam na górę, biorąc księgę do ręki i szukając zaklęcia, które mogłoby pomóc, ale składniki eliksiru..Nie wiem, czy je dostanę. Zaklęcie wydawało się proste, jednakże nie byłam pewna czy mi się uda. Bałam się, że schrzanię po całości. Amulet dalej był schowany i nie widziało mi się go na razie używać, bynajmniej dopóki Klausa nie ma w Mystic Falls. Nie wiem kim on jest, nie boję się go.

Po dłuższym czasie, spisałam zaklęcie i potrzebne rzeczy, które już miałam-Zadzwoniłam do Damona, aby załatwił krew Jules i tojad. Schowałam księgę znów do szafy i dałam to samo zaklęcie co wtedy gdy pierwszy raz ją miałam. Kiedy usłyszałam, że Damon wrócił z Eleną ucieszyłam się, bo mogę uratować komuś życie. Kazałam im położyć Rose w ich pokoju, a ja wszystko przygotuję. Damon dał mi potrzebne rzeczy i przyglądał się, jak robię ten eliksir. Gdy go skończyłam, rzuciłam po cichu zaklęcie, aby zadziałało. Damon poszedł do Rose, aby ją uspokoić. Jednak kiedy weszłam chciał jej wbić kolek, by nie cierpiała.

-STÓJ!-Krzyknęłam odrzucając kolek na drugi koniec pokoju. Podbiegłam do dziewczyny i wcisnęłam jej eliksir na siłę do buzi.

-Wypij..-Szepnęłam, a dziewczyna nagle się przebudziła biorąc głęboki oddech, jakby wyszła z wody w której się topiła. Rose podniosła się z łóżka, a ja sprawdziłam ranę, nie było jej.

-Dziękuję..-Powiedziała ze łzami w oczach.

-Nie zasługujesz na śmierć, Rose.-Rzekłam. Byłam spokojna, jednak w środku byłam dumna, że mi się udało tak skomplikowane zaklęcie. Dziewczyna była taka szczęśliwa, widać, że Damon tak samo. Miałam w głowie przez chwilę, że skoro perswazja pierwotnych na mnie, to może i ja umiem używać perswazji na innych? Nie to głupie. Pomyślałam w tamtym momencie, że jestem głupia, ale stwierdziłam, że wypróbuje.

-Rose.-Stwierdziłam, a dziewczyna spojrzała na mnie.-Spakuj się.-Powiedziałam dotykając jej ramienia, a dziewczyna zaczęła to robić. Damon i ja spojrzeliśmy na siebie jak na debili, a na w głowie miałam plan.

-Rose.-Znów stwierdziłam.-Pojedziesz do miasta w którym chciałabyś mieszkać i będziesz tam żyła. Gdy tylko zapragniesz pomocy zadzwonisz do mnie i ci pomogę.-Rzekłam z uśmiechem, a dziewczyna go odwzajemniła. Po kilku godzinach wyjechała. Wszyscy byli pod wrażeniem, że umiem wyleczyć ugryzienie. Nie chcę im mówić, że tego zaklęcia mogę użyć raz na kilka lat.

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Where stories live. Discover now