35

181 12 20
                                    

Kiedy siedziałam sama w pokoju ucząc się nieszczęsnego zaklęcia, usłyszałam otwierane drzwi. Zleciałam na dół szybciej niż zwykle i zauwazylam Damona z jakąś rudą kobietą. Spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem, ponieważ jeszcze wczoraj, spał z Rebekah.

- Kim jesteś? - Zapytałam arogancko dając ręce na siebie z miną, jakbym chciała ją zabić.

- Siostrzyczko, to Sage. Sage, to Tamara. -Przedstawił nas sobie, a ja fałszywie się uśmiechnęłam. - Rebekah też przyjdzie. Jeśli chcesz możesz zostać z nami. - Powiedział a ja go wyśmiałam i wyszłam na górę. Słyszałam chichot rudej siksy i mojego brata. Potajemnie chciałam znów zacząć ćwiczyć, jednak weszła blondynka do mojego pokoju szybciej niż się obejrzałam.

- Bekah! - Krzyknęłam wstając z łóżka i przytuliłam dziewczynę bardzo mocno.

- Idziesz ze mną na dół? Nie chcę tam siedzieć patrząc na nich. - Poprosiła błagającym wzrokiem, wiec się zgodziłam. Zeszłyśmy na dół siadając na sofę i lejąc sobie soczystego burbona, spoglądaliśmy na rudą i mojego brata jak tańczyli.

- Wiewióra niezle bawi się z moim bratem. - Szepnelam opryskliwie, a niebieskooka omalo się nie opluła whisky.

- Słyszałam to. -Warknęła kobieta patrząc na nas.

- Miałaś słyszeć. -Zaśmiałam się. Rudowłosa nie zbyt zainteresowała się moim komentarzem i nadal tańczyła z moim bratem. Rebekag tylko spoglądała na nich z wzrokiem, jakby chciała ją udusić i zastanawiałam się, dlaczego tego nie zrobi. Postanowiłam podkręcić zabawe i zadałam jej ból głowy, który od razu poczuła, a ja śmiałam się z blondynka obok. Piłyśmy burbona i widziałam, że Rebekah wcale nie pasowało zachowanie Damona w stosunku do rudej zołzy. Wstałam i poszłam do piwnicy, po krew jednak nie było jej tam. Wróciłam się zapytać Damona o to, a mina Sage gdy zadałam to pytanie, była cudowna.

- Przecież jesteś czarownica. -Oznajmiła, a ja się uśmiechnęłam.

- Oczywiście, że jestem. -Pokazałam swoje oczy. - Ale jestem też wampirem. - Powiedziałam odwracając się, widząc uśmiech blondynki.

- Moja siostra jest nieśmiertelna. Nawet nie próbuj jej zabić, bo ci się to nie uda. - Stwierdził D, a ja poszłam na górę sama, ponieważ Rebekah chciała zostać. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam nadal powtarzać zaklęcie. Wzięłam naszyjnik Jamesa do ręki i probowałam przywołać Audrey do tego naszyjnika. Wyłożyłam go przed siebie powtarzając zaklęcie ".........." ale nic przez dłuższy czas się nie działo. Za ostatnim razem poczułam silny wiatr, jakby okna w pokoju się otworzyły. Otworzyłam oczy, aby sprawdzić czy się udało i tak było. Znów przedemna była Audrey, która musiała wyrazić zgodę na przeniesienie jej duszy z mojego umysłu do naszyjnika. Uśmiechnęłam się do dziewczyny i spojrzałam jej w oczy.

- Audrey.. chciałabym cię mieć przy sobie w naszyjniku, abyś mogła mi pomagać. Czy zgadzasz się? - Zapytałam. Dziewczyna z uśmiechem i spokojem kiwnęła na tak, a ja przytuliłam ją bardzo mocno. Wiedziałam, że wie więcej o Mikaelsonach, niż wszystkim się wydaje.

- Kochana, jedź do Eleny. Potrzebuję cie. - Oznajmiła, a ja podziękowałam. Kiedy wyszła, obudziłam się na łóżku biorąc głęboki wdech. Zebrałam potrzebne mi rzeczy i założyłam naszyjnik, w którym już była Audrey. Złapałam za niego, a dziewczyna ujawniła się koło mnie bardzo szczęśliwa, że może być razem ze mną. Puściłam naszyjnik, a dziewczyna zniknęła, chociaż wiedziałam, że cały czas jest obok mnie. Wyszłam z pokoju słysząc jedynie blondynkę i mojego brata w pokoju obok, w takim razie gdzie jest wiewióra? Zadałam sobie to pytanie. Nie musiałam dlugo główkować bo siedziała na sofie cały czas obserwując mnie.

- Ruda ostrzegam cię, jeśli skrzywdzisz mojego brata. - Podbiegłam do niej dość szybko przyduszając kobietę. - Zamknę cię w naszej piwnicy i będę wyrywać kości zawsze, kiedy będą się zrastać, a na sam koniec wyrwę ci serce i zjem. - Szepnęłam, a ona się zaśmiała. Tak, jakby nie brała moich słów na poważnie, ale przyglądała mi się. Zeszłam z dziewczyny i złapałam za naszyjnik wychodząc z domu.

- To Sage. Dziewczyna Finna. - Oznajmiła dziewczyna dotrzymując mi kroku.

- Widać, że nie mają obydwoje gustu. - Odchrząknelam, a  brunetka się zaśmiała. Weszłam do auta Damona bojąc się, że go rozwalę. Odpaliłam i pojechałam pod dom Eleny, gdzie był już Alaric i Meredith. Usłyszałam jedynie, że Bonnie mówiła coś o pierścieniu.

- Mogę pomóc. - Powiedziałam wchodząc. Elena widząc mnie rzuciła mi się w ramiona i ucieszyła się na mój widok. Poczułam przez chwilę głód widząc szyję dziewczyny przytulającej mnie, ale powstrzymywałam się.

- Dziękuję. -Odchrząknął cicho Alaric, a ja uśmiechnęłam się blado. - Co mam robić? Spytałam spoglądając na brunetke.

- Czekamy na Bonnie, a później ona cię naprowadzi. - Oznajmiła dziewczyna, a ja złapałam za naszyjnik. Audrey siedziała koło Alarica przy stole spoglądając na mnie z lekkim uśmiechem.

- Uważaj na siebie. -Powiedziała cicho, a ja puściłam naszyjnik i zniknęła. Poczułam się dziwnie, ale nie dawałam po sobie poznać. Elena powiedziała, że ciemnoskóra lada chwila tu będzie, wiec usiadłam i czekałam. Byłam taka głodna, ale chciałam wyjść z tego kilkudniowego nałogu. Musiałam dać radę. Dla Lexi. Stukałam nogami i zaciskalam pieści, aby tylko nie wgryźć się w szyję któregoś z nich. Przypomniało mi się o Stefanie, który najprawdopodobniej też przechodzi teraz przez ten problem. Przez Klausa. Bonnie napisała, że jednak przyjazd trochę się opóźni, wiec mamy znaleźć jakieś rzeczy w domu Rica. Poszłyśmy tam razem rozmawiając. Pytałam się jak jej kontakt z Bonnie, jednak nic nie odpowiadała. Byłam zła na blondynkę i Bennett, że tak potraktowały ich przyjaciółkę od dziecka.

Kiedy wchodziłyśmy do mieszkania, mój młodszy brat już czekał na nas.

- Stef? - Zapytała Elena dość mocno zaskoczona.

- Nie było cię w domu, więc przyszedłem. - Westchnął. - Znów mam problem z krwią. - Oznajmił, a ja tylko przełknęłam ślinę. Skoro on powiedział, dlaczego ja nie umiem? Pomyślałam. Złapałam szybko za naszyjnik.

- Powiedz im. Pomogą ci. - Powiedziała Audrey. Puściłam łańcuszek i powiedziałam na głos.

- Też mam problem.. - Kiedy to usłyszeli spojrzeli na mnie.

- Co? - Zapytała nie dowierzając Elena.

- Mam krwisty problem... - Oznajmiłam, a Stefan podszedł do mnie i przytulił dość mocno.

Przejął się tym

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Przejął się tym. Wiedział co przechodzę, a ja wiedziałam co on. Dałam mu te cholerne geny. Byłam załamana. To też wina Klausa, ponieważ kazał mu pić krew. Miałam wszystkiego dość. Gdybym mogła, sama bym sobie wbiła kołek. Kiedy odszedł ode mnie, Elena stała przerażona, a ja nie wiedziałam co zrobić. Balam się, że dziewczyna odetnie się ode mnie, jednak również mnie przytuliła i spytała czemu nie mówiłam wcześniej. Może dlatego, że wszyscy uważają mnie za kogoś, kto ich uratuje. A rozpruwacz chce ratować tylko i wyłącznie siebie. Weszliśmy do mieszkania i zaczęliśmy szukać obrączki, którą podobno schował gdzieś w szufladzie. Otworzyliśmy ja, ale nie spodziewaliśmy się tego, co tam będzie. Zdjęcia ofiar Alarica. To było okropne. Wzięliśmy obrączkę i jak najszybciej uciekliśmy z mieszkania pod dom Eleny. Było dość cicho, co zaniepokoiło mnie i Stefana. Mieliśmy zle obawy co do tego, co się wydarzyło pod naszą nieobecność.

---------
To mój rozdział na ten tydzień, ponieważ mam poprawkę z matmy i muszę się uczyć. Pozdrawiam ciepło<3

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Where stories live. Discover now