(41)

209 14 37
                                    

Rano po krótkim spacerze weszłam do domu, gdzie była już Elena. Opowiadało o tym, że idzie ze Stefanem na polowanie, a ja pogratulowałam jej i mówiłam, że da rade.

- Gdzie Stefan i Damon? - Zapytałam.

- Na górze. Stef się pakuje, a Damon..w sumie nie wiem po co tam jest. -

Poszłam na górę mówiąc dziewczynie, aby chwilę poczekała. Kiedy weszłam zaczęli się szarpać. Od razu ich rozdzieliłam.

- Hej, hej, hej! - Krzyknęłam oddalając ich od siebie. Trzymałam ich rękami za klatki piersiowe. Damon patrzył z taką złością na Stefana.

- Jesteś zły na Elene i Stefana, bo Elena wybrała jego. Miała was zwodzić do końca życia, abyście oboje byli zadowoleni? Sami kazaliście jej wybrać. - Zaczęłam mówić szeptem.

- Powiedz bratu, że nie zgadzam się na polowanie na zwierzęta z Eleną. - Oznajmił Damon.

- Moim zdaniem to dobry pomysł D. Ja i Stef skorzystamy ze swojego stylu życia. Żyliśmy tak przez dziesiątki lat i funkcjonowaliśmy normalnie. Elena jest wampirem, chociaż tego nie chciała. Dobrze wiesz, że jeśli skrzywdzi kogokolwiek-załamie się. - Nadal mówiłam szeptem, a Damon spojrzał na mnie z niechęcią.

- Wszystko w porządku? - Zapytała Elena wchodząc.

- Jesteś wampirem. - Stwierdził Damon, a ja lekko uderzyłam go ramieniem. Stefan wziął ją pod ramię i wyszli. Bliźniak patrzył na Elene teskljwym wzrokiem. Po chwili zamknięcia drzwi wejściowych, Damon zapytał czy idę z nim do grilla, ale odmówiłam. Bałam się spotkania Klausa gdzieś niedaleko.

- W porządku, więcej tequili dla mnie. - Powiedział wychodząc z pokoju Stefana, a ja niechacy zepchnęłam go ze schodów magią.

- Ups. - Powiedziałam śmiejąc się i kierując do swojego pokoju.

Po godzinie do domu wrócił Stefan i Elena. Słyszałam wybuch szampana co nawet mnie rozśmieszyło. Później Stefan wleciał mi do pokoju.

- Damon dzwonił. - Oznajmił. - Mówił, że dziś rano 12 radnych wybuchło w nieznanych okolicznościach i podejrzewają Damona. - Powiedział.

- Cóż za niespodzianka. - Stwierdziłam ironicznym głosem.

- Elena już tam idzie, a my siedzimy tu. - Powiedział, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- I tak się nigdzie nie wybierałam. - Rzekłam wpatrując nos w książkę.

Pod wieczór, kiedy przeczytałam już 10 książek, wleciał do nas zakrwawiony Tyler, a po chwili zmartwiona Caroline.

- Tamara! - Krzyknął Stef. Kiedy zeszłam, Tyler poprosil mnie o pomoc w wyciągnięciu drewnianych naboji z jego ciała.

- Okej. Sciagni koszulkę. - Powiedziałam.

- Przepraszam, co? - Zapytała Caroline.

- A jak mam mu to inaczej wyciągnąć. - Powiedziałam, a chłopak ściągnął koszulkę. Nie wzruszona wystawiłam rękę przed niego i lekko "zasysalam" magią, aby kule wypadły.

- Okej stef, sprawdź czy nie ma jakichś kawałeczków małych, a ty opowiedz co się dokładnie stało. - Zwróciłam się do Tylera.

- Podałem mu dłoń, a on miał rękawiczkę nasączona werbeną i nie zawahał się ani chwili. -

- Czego się dziwić. - Dodałam cichy komentarz, a Stef parsknal śmiechem.

- Tamara, spójrz. - Powiedział Stef, a ja ujrzałam na naboju wyryte dwie skrzyżowane strzały, a gdy dotknęłam, coś mnie poparzyło.

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ