(9)

263 14 41
                                    

-Ile minęło?-Spytał Damon w progu.

-48 godzin.-Odparł Stefan.

Tak. Leżałam już dwa dni bez krwi, bez jedzenia, bez niczego. Wyłączyłam telefon od razu jak przyszłam do domu po całej szopce Tylera. Byłam głodna, fakt, ale nie miałam siły wyjść z łóżka. Emocje mnie rozwalały od środka. Tafla smutku przygniotła mnie, a w głowie mam cały czas ten sam obraz. Myślałam, że jako wampir dam sobie radę, jednak gdy dostałam moce więcej czpowieczenstwa we mnie weszło. Wyłączenie emocji to byłby najbardziej dobry pomysł jaki mogłabym wykonać. Jednak nie warto było marnować życia innych dlatego, że chłopak mnie zdradził. Dwudziesty pierwszy wiek to jakiś totalny żart. Jakby poradziła sobie z tym normalna osoba, która żyje w tych czasach. Szukałam telefonu, by zadzwonić do Eleny, ale przypomniałam sobie, że zostawiłam go na dole. Schodziłam na dół, a na sofie siedział Stefan.

-Stef, wszystko w porządku?-Spytałam podchodząc do brata i biorąc telefon do ręki.

-Tak.-Syknął.

-Stefan,ale-

-MÓWIĘ KURWA, ŻE TAK!-Krzyknął, a ja zdezorientowana stanęłam przed nim jak kolek.

-Nie ważne. Idę do szkoły.-Odparł omijając mnie.

Byłam w szoku. Do salonu wszedł Damon szukając Stefana.

-Właśnie wyszedł.-Warknęłam.

-Co się stało?-Spytał.

-Dosłownie nie byłam aktywna dwa dni i już coś się dzieje? Gadaj.-Odparłam zakładając rękę na rękę.

-Zasmakował ludzkiej krwi, a Stefan nie pił jej przez dłuższy czas. Był przekonany, że wtedy będzie lepszy.-

Zatkało mnie. Byłam przygnębiona, ale chciałam pomóc bratu. Tylko jak? Jestem tym samym rozpruwaczem co on, może nawet gorszym. Damon do mnie podszedł i położył mi rękę na ramieniu.

-Dziś są wybory Miss mystic Falls.-Powiedział Damon.

-I?-Splunełam.

-I to, że Elena byłaby szczęśliwa jakbyś tam przyszła. Nie miałaś z nią kontaktu dwa dni.-Odwrócił mnie do siebie trzymając mnie za ramiona.

-Wiesz, że nie mam siły na takie zabawy. Zresztą to w domu Tylera, tymbardziej nie chce tam iść.

-obiecuje, zabije go jeśli się do ciebie zbliży, zgoda?-Spytał z małym uśmiechem.

Zastanawiałam się chwilę, nie chciałam go spotkać, ale z drugiej strony nie musiałabym zwracać na niego uwagi. Wiem, że się rozpłacze jak go zobaczę, ale Damon miał rację. Elena byłaby szczęśliwa.

-Dobrze. Pójdę.-Powiedzialam udając się do góry szukając sukienki.

Otworzyłam wielka drewniana szafę w moim pokoju i zaczęłam szperać. Czas się skracał, a ja dalej nic nie znalazłam. Minęło kilka godzin, a w moim pokoju walały się ciuchy. Do domu zdążył przyjść Stefan, przebrać się i wyjść. W końcu znalazłam sukienkę. Czarną, elegancka i krótka. Rękawy miała do łokcia, a dekolt miała dość duży. Polokowałam włosy, pomalowałam się i wyszłam z domu, a przed nim czekał na mnie Damon i Stefan. Nie odzywałam się do Stefana ani słowem po dzisiejszym występku. Siedziałam z założonymi rękami obrażona na cały świat w samochodzie dalej głodna. Szlak. Zapomniałam o krwi.

-Jestem głodna.. -Syknęłam na tylnich siedzeniach w samochodzie.

-Zobacz pod siedzeniem na środku.-powiedzial Damon. Faktycznie, gdy otworzyłam siedzenie były tam torebki krwi ze szpitala. Wzięłam jedną i zaczęłam pić. Czułam się coraz lepiej i coraz bardziej na siłach. Po dwóch torebkach uśmiech zawidniał na mojej twarzy, powycierałam usta i zadowolona wyszłam z auta. W oddali widziałam Bonnie z którą również nie miałam kontaktu. Pomachałam jej, jednak dziewczyna się zachowywała tak, jakby nie chciała mnie widzieć. Nie wiedziałam co zrobiłam źle, ani co się dokładnie stało. Wolałam w to za bardzo nie wnikać. Weszliśmy w trójkę do środka i wzięliśmy szampana do rąk. Bracia poszli do góry do Eleny, a ja czekałam na dole w jednym miejscu, aby nie spotkać Tylera.
Podeszła do mnie Carol Lockwood i zaczęła mówić o tym wielkim wydarzeniu. Oczywiście przytakiwałam, nie chciałam być nie mila.

[SW] vol.1 Beginning of The End[KOREKTA]Where stories live. Discover now