Rozdział 9

150 10 4
                                    

(8.09)

Ten dzień w szkole nie był najgorszy. Wreszcie się wyspał, ból ramienia pomału przechodził w niepamięć i nikt go nie wkurwiał. Jego humor polepszył się, gdy zorientował się, że dziś, ten blondyn się nie pojawił. Theo nie wymagał już nic więcej.

Gdy wyszedł przed budynek, oślepiło go słońce, które mocno grzało. Na niebie było tylko kilka małych chmur i nie zapowiadało się na zmianę.

Na ten dzień nie miał szczególnych planów. Przez ostatnie dwa dni, całe popołudnia spędzał z Joshem. Teraz młodszy musiał wrócić do domu porozmawiać z rodzicami. Raeken domyślał się, jak to się skończy. Być może nie wiedział zbyt dużo o relacjach rodzinnych Josha, jednak z tego co mówił chłopak, można było stwierdzić, że ci ludzie nigdy nie powinni mieć dzieci.

Theo wsiadł do swojego auta, odpalając je. By wyjechać musiał chwilę poczekać, aż parking się zwolni. Pod szkołą zawsze był ruch o tej godzinie.

Po kilku minutach, na drodze, ruch się zmniejszył, jako że mało osób jechało w tą samą stronę co on. Muzyka płynęła z radia i nawet jeśli nie znał tych piosenek, przyjemnie się ich słuchało. Chwilę potem zaczęły się wiadomości, na których Theo się nie skupił.

- Dziś, przy drodze zostało zauważone zwierzę. Z tego, co wiadomo, był to dużej wielkości wilk - to przykuło uwagę bruneta.

Na chwilę swoje spojrzenie przeniósł na radio, czekając na dalszy ciąg wypowiedzi. Pomyślał o tym, że mogli zobaczyć Snow. Co, jeśli ktoś by go zastrzelił, obwiniając o morderstwa w lesie? Przecież tylko on wiedział, że w lesie jest coś innego. Albo ktoś. Tego jeszcze nie był pewien, nawet mimo śladów, które widział na własne oczy i z pewnością nie wyglądały na zadane przez człowieka.

- Policja informuje o możliwych polowaniach na zwierzę, jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie.

Chłopak zaklął głośno. Prezenterka nie opisała wyglądu wilka przy drodze, więc nie miał pojęcia, czy ktoś jeszcze wie o obecności Snow w lesie. Nie chciałby zwierzęciu coś się stało. Przeszło mu przez myśl, że nawet jeśli teraz nie był to Snow, to gdy znajdą go podczas polowań, zabiją go. Zastanowił się, czy może udałoby mu się zabrać Snow do siebie na jakiś czas. Byłoby to trudne, w szczególności, że nie miał pojęcia, gdzie aktualnie znajduje się wilk, ale wykonalne. Przetrzymałby go u siebie, dopóki sytuacja w lesie by się nie uspokoiła. Pytanie tylko, czy wilk by został? Mimo że, zwierzę widocznie go polubiło, to przecież odeszło. Wtedy przypomniał sobie o tym drugim wilku, którego widział raz z Snow. Jeśli wilk miał stado i myśliwi zabiliby je, Snow mógłby sobie nie poradzić. Kiedyś gdzieś czytał, że samotne wilki gorzej sobie radzą. Mowy nie było o zaproszeniu całej watahy.

Westchnął stwierdzając, że chyba w tej sprawie nie może nic zrobić. Spróbuje jakoś sobie wmówić, że Snow nic się nie stanie.

Wjechał na parking pod swoim blokiem i wysiadł, zabierając plecak. Jak zazwyczaj, panował tu spokój. Słychać było tylko powiew wiatru, który wprawiał drzewa w ruch. Gałęzie kołysały się hipnotyzująco w tą i z powrotem jak fale nad morzem, przypływające i odpływające na piasku.

-----------------------------

Było po dziewiętnastej, gdy słońce zaszło, pozostawiając księżycowi miejsce na niebie. Theo obserwował to z okna w kuchni. Rzadko zdarzało mu się zwyczajnie usiąść i skupić swoje myśli na czymś tak odprężającym, ale dziś zachód był wyjątkowo piękny. Fioletowo-pomarańczowe niebo, pomału coraz ciemniejsze i w tym wszystkim wschodzący księżyc. Teraz było już całkiem ciemno, jednak pełnia, oświetlająca niebieskim światłem las, była równie piękna. Dlatego Theo dalej siedział przy oknie, wreszcie czując spokój.

Jego przyjemny wieczór został przerwany stukaniem do drzwi. Zdziwiony chłopak poszedł do wejścia mieszkania i otworzył bez zastanowienia.

Stanęła przed nim kobieta jego wzrostu. Prześwietlił ją wzrokiem. Miała ciemne, kręcone włosy, które opadały na zakryte jasną kurtką ramiona. Uśmiechała się lekko, ale Theo uznał to za sztuczne.

- Alice Cooper, FBI - przedstawiła się wyciągając do chłopaka dłoń z odznaką - Zajmę tylko chwilę.

Brwi Theo zmarszczył się w zdziwieniu. Co robiło u niego FBI? Mimo, że nigdy nie zrobił nic, co mogłoby zainteresować tą agencję, to dla pewności prześledził w głowie swój życiorys. Nie. Zdecydowanie nic nie odjebał. Dopiero po chwili zorientował się, że może chodzić o ataki w lesie. Miał ochotę palnąć się w czoło za swój powolny tok myślenia.

Odsunął się na bok, dając kobiecie przejść. Czarnowłosa rozejrzała się po mieszkaniu, następnie siadając na kanapie. Theo również to zrobił, żałując, że nie ma fotela, bo zmuszony był teraz siedzieć niezręcznie blisko niej.

- Wszystko co wiem, powiedziałem już policji - powiedział brunet, nie chcąc znów powtarzać tego samego.

- Tak, wiem. Czytałam już te zeznania - odpowiedziała mu - Chce zadać inne pytania.

Theo skinął głową. Był ciekaw co jeszcze chcą od niego wiedzieć, mimo że, miał nadzieję na spokojny wieczór.

- Twoja siostra - zaczęła i Theo poczuł, jak coś skręca mu się w brzuchu - zginęła podobnie do ludzi z lasu, prawda?

Raeken zacisnął szczękę, czując jak rośnie w nim złość. Zastanawiało go, po co wykopywała sprawę sprzed dziesięciu lat. Musiał przyznać, że też o tym pomyślał, gdy ta cała sprawa się zaczęła, ale nie chciał słuchać o takich podejrzeniach od kogoś obcego.

- Tak - odpowiedział ostro.

- Naprawdę mi przykro - Chciała położyć dłoń na jego ramieniu, ale w porę się odsunął - Ja też nie chcę poruszać tego tematu, jednak muszę. Mogą być tutaj powiązania.

Theo nic nie odpowiedział. Brunetka uciekła gdzieś na chwilę wzrokiem, po chwili znów uśmiechając się lekko.

- Wierzysz w nadnaturalne stworzenia?

Theo nie wiedział skąd ta nagła zmiana tematu. Czemu nagle zaczęła rozmawiać o jakiś stworach?

- Nie za bardzo.

- A ja tak. To znaczy, wierzę, że kiedyś istniały. Szczerze mówiąc, gdy tylko poczytałam więcej o tej sprawię, pomyślałam o wilkołaku - zaśmiała się.

- Wilkołak? Bardziej wendigo - odparł z sztucznym uśmiechem.

Może poudawać, że ma ochotę na tą rozmowę. Czasem czytał książki z mitycznymi potworami, więc coś wiedział.

- Nie, wendigo zjadają ludzi, te ciała są po prostu poszarpane. Nie zjada ich - wytłumaczyła - Więc bardziej pasowałby wilkołak. One mogą zabić dla zabawy.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Where stories live. Discover now