Rozdział 33

171 11 65
                                    

"I still watch you when you're groovin'
As if through water from the bottom of a pool
You're movin' without movin'
And when you move, I'm moved

You are a call to motion
There, all of you a verb in perfect view
Like Jonah on the ocean
When you move, I'm moved

When you move
I'm put to mind of all that I wanna be
When you move
I could never define all that you are to me" - Hozier "Movement"

----------------

(18.10)

Poniedziałek jak zwykle okazał się być chujowym dniem na pozostanie przy życiu. Wczorajszej nocy oczywiście nie mógł spać i skończył przesiadując z książką w swoim łóżku, więc oczywiście, gdy nadszedł czas na zebranie się oraz wyjście z mieszkania, czuł się jak śmieć, który nie powinien w ogóle istnieć i który chciałby nie istnieć. Zaraz przed wyjściem z mieszkania, dostał wiadomość od Noshiko, aby odpracować ominiony dzień w pracy, za co w ogóle zapomniał ją przeprosić. Z sobotniego wyjścia narobiło mu się więcej problemów, jak przyjemności. A to był jedynie początek, ponieważ zaraz po wejściu do szkoły zobaczył Liama, rozmawiającego z Masonem, co sprawiło, iż natychmiast poczucie winy zalało go razem z tą pustką w sercu. Dunbar też dopierdolił mu na pierwszej wspólnej lekcji, poprzez zajęcie miejsca obok Hayden, a nie obok Theo. I JESZCZE ZACZYNALI HISTORIĄ.

Theo naprawdę miał dość.

Następny, w całym tym szeregu nieszczęść, był nowy nauczyciel, który sprawdził zaległą kartkówkę, jaka odbyła się jeszcze z poprzednim nauczycielem. Rozdał kartki i Theo...nie był ani trochę zdziwiony.

Nauczyciel zaczął mówić o pracach osób, które musiałyby popracować nad tym przedmiotem i oczywiście zwrócił swój wzrok na Theo.

- Pan Raeken - westchnął, przeglądając swoje notatki - U ciebie jest sporo do omówienia.

Przewrócił oczami na tę uwagę.

- Przecież dostałem pozytywną ocenę - posłał mu najmilszych uśmiech, jaki potrafił.

- 3? - wyglądał na szczerze zdziwionego, szybciej przewracając notatki.

- 2! - Jego odpowiedzi zawtórowały ciche śmiechy. Był z tego dumny. W końcu zdawał, a to się liczyło.

- O boże - usłyszał głos, jakiego nie mógł pomylić z nikim innym. Powędrował wzrokiem do Liama, który wydawał się przechodzić jakieś załamanie za starszego chłopaka.

- Wystarczy Theo - odpowiedział mu, na co kilkoro osób zaśmiało się.

Na tym temat zakończył się i dobrze, im szybciej nowy zrozumie, że Theo nie zależy na tym przedmiocie (musi jedynie zdać), tym lepiej dla nich obu.

Lekcja wróciła do normalnego biegu, więc Theo od razu padł głową na ławkę, zaprzestając słuchać czegokolwiek dookoła. Okulary wbijały się w jego skórę, jednak poczuł, jak zaczyna odpływać. Miał nadzieję na chociaż kilka minut drzemki. Ta bezsenność wykończy go szybciej niż morderczy wilk z lasu. Leżał chwilę z przymkniętymi oczami, jednak w końcu i to mu się znudziło. Gdy uchylił powieki, pierwsze co ujrzał to blond włosy, opadające na dobrze zbudowane barki. Zjechał wzrokiem do bicepsa, napinającego się z każdym ruchem. Jego serce zabiło szybciej, zaraz potem kłując na wspomnienie, iż nie może patrzeć na niego z bliska przez swój własny upór.

Nadal zastanawiał się czy przepraszanie Liama to dobry pomysł. Tak bardzo, jak chciałby się z nim pogodzić, to obawiał się, że nie będzie to dobre dla młodszego. Ciągnięcie tej relacji najprawdopodobniej zrani ich obu, a nie tylko Theo, jak chłopak wcześniej zakładał, a wyrządzenie krzywdy Liamowi, w jakikolwiek sposób, było ostatnią rzeczą, jaką Theo chciał zrobić. Żałował, że nie mógł poznać chłopaka w normalniejszym czasie, w normalniejszych okolicznościach. Pewnie na początku traktowałby chłopaka tak samo chłodno, jednak podejrzewał, iż Liam znalazłby drogę do jego serca w każdym życiu, nie ważne jak różne by były.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Where stories live. Discover now