Rozdział 39

149 11 59
                                    

Rozdział nie był sprawdzany, więc pewnie jest więcej błędów, niż zwykle. Przepraszam!

----------------

I will not ask you where you came from
I will not ask you, neither should you

Honey just put your sweet lips on my lips
We should just kiss like real people do - Hozier "Like real people do"

----------------

- Nie do końca rozumiem, czemu ten tu - wskazał ostrym ruchem głowy na kruka - nadal tu jest.

Ptak szybko przeskoczył bliżej Liama, zjadając kawałek mięsa z widelca blondyna. Chłopak wydawał się nie zdawać sobie sprawy z tego, że od dobrych dziesięciu minut karmi zwierzę. 

Przewrócił stronę książki, jaką w normalnej sytuacji skończyłby dawno temu, ale nie potrafił skupić się na linikach tekstu, kiedy z lewej strony mniejsze ciało ciągle wierciło się, wbijając w niego to łokieć, to kolano. A zaraz obok zaś, kontem oka, wyłapywał mały, pierzasty kształt, skaczący po oparciu kanapy z cichym szuraniem pazurów po materiale. Theo zrozumiał, czemu rodzice nie chcieli kupić mu zwierzaka.

Kruk został w mieszkaniu Raekena cały dzień. Nastolatkowie, przed wyjściem starali się go jakoś wygonić, ale ptak uparcie umykał im w inny kont mieszkania.

- Też nie - wymamrotał niewyraźnie. Policzek miał wciśnięty w miękkie włosy Liama i czuł, że pomału zaczyna zasypiać, nawet jeśli ponownie dostał łokciem po żebrach. 

Ostatni czas był tak spokojny. Tak delikatny i pełen szczęścia. Te kilka dni było szczerze najlepsze w życiu Raekena i to przynosiło mu niepokój. Coraz częściej, nawet jeśli niechętnie, łapał się na myśleniu, kiedy to się skończy; kiedy znów będą musieli martwić się o swoje życie? O życie innych? Przez sekundę Theo wydawało się, iż sprawa lasu zniknęła. Przez jego szczęście z Liamem, mógł o tym zapomnieć, ale przez koszmar i dziwne pojawienie się kruka, wszystko wróciło z jeszcze mocniejszym hukiem. Zastanawiał się też, czy kiedykolwiek jego życie wróci do zakładanej normy (oczywiście nie licząc zniknięcia pewnego wilczka - tego nie zechciałby nigdy). Niedługo będą musieli wrócić do prób powstrzymania wilkołaka przed dalszym mordowaniem. Ale nie teraz. Teraz Theo mógł wtulić się w Liama i zamknąć oczy. 

Minęła chwila spokoju, aż Dunbar znów poruszył się, uderzając go ramieniem. Theo skrzywił się, czując, jak ciepło chłopaka odsuwa się od niego. Uchylił działające oko. Liam odstawił talerz na stół, nie reagując, gdy kruk dorwał się do resztek. Chwilę później blondyn złapał go za ramiona, aby ostrożnie obrócić i położył się, chowając twarz w szyi starszego. Theo uśmiechnął się szeroko. Podniósł nogi i oplutł je wokół nóg Liama, przyciągając go jeszcze bliżej. Ciepły, powolny oddech na jego szyi był uspokajający. 

- Wiesz? - zapytał zaspanym tonem młodszy. Przy mówieniu, jego usta musnęły skórę Raekena - Tęskniłem za tobą - przyznał, wtulając się w starszego jeszcze bardziej.

- Przecież widzieliśmy się praktycznie cały czas - zaspany nawet nie postanowił zastanowić się dłużej.

- Nie o to mi chodzi.

W głosie blondyna było coś bardzo smutnego. Coś, do czego wydawał nie chcieć się wracać oraz nie chciał więcej mówić. Więc Theo tylko ścisnął go mocniej, całując delikatnie czubek głowy, jakby na potwierdzenie, że tu jest, nie ważne co działoby się w głowię młodszego. W końcu Liam był dla niego, kiedy potrzebował.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz