Rozdział 38

156 11 37
                                    

"You're dressing like a Sunday morning
And your eyes look like, little islands in the light
Hazel and light green
On white sheets

You're grinning like a Friday night
And you're smiling like
You know what you like, I think I do know you well
I know you well" - Dijon "Skin"

----------------
(25.10.)

puk puk puk

Theo zastygł, czując, jak po całym ciele przeszedł dreszcz przerażenia. Bał się poruszyć. Bał się nawet wziąć oddech, aby nie okazało się, że nadal jest w śnie. Znów wracał ten strach, związany z brakiem umiejętności rozróżnienia rzeczywistości od snów. Jego głowa rozpędziła się w stronę myśli, skupiających się na wszystkich możliwych złych scenariuszach tego, jak potoczy się ta sytuacja.

- Hej, T - zmartwiony głos Liama zaraz obok jego ucha wydawał się realistyczny, tak samo, jak uścisk ramion wokół jego ramion - Skarbie - kiedy Theo nadal nie zareagował, dłonie blondyna odsunęły go na chwilę, aby złapać mocno jego policzki i zmusić do spojrzenia sobie w oczy - Oddychaj.

Raeken wypuścił wstrzymywane powietrze, rzeczywiście starając się uspokoić. Patrzenie w te niebieskie oczy, pomagało w ustabilizowaniu bicia serca. Opuścił głowę na ramię Liama, przyciągając go ponownie do siebie. Chciał mieć go blisko. Chciał go poczuć. Znów wziął głębszy wdech, po czym powolnie wypuścił. Zaczynał wracać do siebie. Nie tęsknił za koszmarami.

Coś znów zastukało; teraz nie mogło to być przesłyszenie. Spiął się znowu, ściskając ramię Liama i spróbował schować się bardziej. Czuł się trochę, jak jakiś dzieciak bojący się najmniejszego dźwięku w własnym pokoju. Cieszył się, że Liam nie zniechęcał się tym do niego.

- Walone ptaszysko - wymamrotał młodszy z tym swoim charakterystycznym warknięciem, w czubek głowy Theo, po czym pocałował go szybko. Raeken zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. Chciał odsunąć się i sprawdzić, o czym mówi Liam, ale blondyn wyprzedził go - Zaczekaj, przegonię go.

Kiedy Dunbar podniósł się z łóżka, Theo po drugiej stronie okna, zobaczył górę czarnych piór, mającą oczy wpatrzone prosto w niego.

- Czekaj! - wykrzyknął w panice. Sam do końca nie wiedział, dlaczego, ale miał przeczucie, że nie powinni odganiać kruka. Ktoś powinien znaleźć na to mniej drażniące słowo niż "przeczucie". Kruk wydawał się być bezpieczny, tak samo, jak biały wilk. Oboje pomagali mu w snach. Wilka w prawdziwym świecie już znalazł, chyba nadeszła pora na kruka. Tylko że ptak ostatnio zmienił kolor, co było dość zastanawiające.

Szybko wstał i podszedł do okna stając, stając obok Liama. Ptak podskoczył, jakby był podekscytowany, nie wystraszony. Bardzo przypominał tego, który odwiedził go dziewięć lat temu, ale czy wszystkie kruki nie wyglądały identycznie?

Niepewnie spojrzał na klamkę okna w tym samym momencie, co kruk. Ptak, w przeciwieństwie do tego w wspomnieniach, chciał widocznie dostać się do środka, a nie gdzieś go zaprowadzić, bo szybko podskoczył bliżej, czekając na otwarcie dla niego przejścia. Chyba nie byłoby w tym nic złego, jakby go wpuścił?

- Theo? - podskoczył na usłyszenie głosu Liama. Ostatnio był bardzo strachliwy - O co chodzi?

I znów pojawiło się pytanie, jakie Theo sam sobie zadawał i to od początku całej tej sprawy z lasem. Nigdy nie wiedział, co się dzieje. Nienawidził tego, ponieważ to odbierało mu kontrolę, którą w jakiś sposób trzymał przed znalezieniem wilka w lesie. Przynajmniej tak mu się zdawało. Później zaczynała być ona mu odbierana kawałek po kawałku, aż został z jej skrawkami. Nie lubił tego pytania, bo sam nie wiedział, co się dzieje. Cieszył się jednak, że ma przy sobie Liama. Nie ważne, iż to od niego zaczął się powrót wilkołaka i rozpoczęcie wszystkich, w większości niewyjaśnionych zdarzeń. Chłopak dawał Raekenowi to zapewnienie, że nawet jeśli utraci nad czymś kontrolę, nawet jeśli coś wyślizgnie się z jego rąk, Liam będzie, aby to złapać bądź pomóc mu wszystko pozbierać oraz skleić z powrotem. Chciałby wrócić do początku ich znajomości i już wtedy mu ufać. Od początku mówiłby mu o wszystkim. Teraz mógł jedynie starać się dotrzymać słowa i rzeczywiście być szczerym.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Where stories live. Discover now