Rozdział 15

200 16 22
                                    

(21.09)

Do budynku wszedł kilka minut przed dzwonkiem. Wczoraj, po powrocie do domu, długo nie mógł zasnąć. Zaczynało to nie być niczym nowym, ale dalej denerwowała go świadomość, że dzieje się tak tylko dlatego, iż się boi. Czuł się przez to słaby.

Zdawał też sobie sprawę z tego, że brak snu nie jest dla niego dobry. Z rana, gdy za szybko podniósł się z krzesła, zakręciło mu się w głowię i prawie upadł. Mimo to, dalej nie miał zamiaru odpuścić sobie szkoły. Głównie z powodu Liama. Chciał z nim porozmawiać o wczorajszym spotkaniu i o tym co znaleźli. Młodszy wspomniał, że postara się sam znaleźć coś w książkach jego ojca i Raeken miał szczerą nadzieję, że już coś znalazł. Dlatego, zaraz po znalezieniu się pod klasą, zaczął rozglądać się za blondynem.

Niespodziewanie ktoś złapał go za ramię, zmuszając go do odwrócenia się. Czarne włosy były pierwszym co zobaczył, jednak szybko swoją uwagę skupił na ciemnych oczach Josha.

- Hej - młodszy objął go za szyję. Młodszy był widocznie w dobrym humorze.

- Cześć - odpowiedział, kładąc swoje dłonie na tali Josha.

- Musimy pogadać - nagle spoważniał - Mam ci coś waż- chłopak nie zdążył dokończyć, przez osobę, która na nich wpadła, rozdzielając ich.

- Uważaj trochę - Josh był pierwszy, aby skrzyczeć Liama. Blondyn spojrzał w jego stronę. Theo widział już kiedyś taką minę u Dunbara; nie zwiastowała niczego dobrego.

Zanim któryś zdążył zrobić coś jeszcze, Raeken stanął przed Joshem.

- Liam, właśnie cię szukałem - wolał skupić uwagę zdenerwowanego blondyna na sobie.

Niebieskie oczy przez kilka sekund dalej wpatrzone były w niższego chłopaka. Gdy wreszcie spojrzał na Theo, jego wyraz złagodniał i rozluźnił się.

- O co chodzi? - zapytał Liam, dalej dość ostrym tonem.

- Chciałem pogadać. Widzimy się w bibliotece na długiej przerwie? - uśmiechnął się do niego delikatnie i zobaczył, że cała złość już opuściła młodszego.

- Jasne, też mam ci coś do powiedzenia - po tych słowach szybko poszedł w kierunku, w który wcześniej się kierował. Theo zaciekawiło, gdzie tak biegnie, bo do dzwonka zostało mało czasu, a stali pod właściwą salą.

- Nie pierdol - usłyszał nagle. Na sekundę zapomniał, że Josh dalej tam stoi.

Odwrócił się w stronę młodszego. Nie wiedział o co chodziło z tym komentarzem. Josh raczej nie powiedział tego do kogoś innego a on nie zrobił nic dziwnego.

- Nie sądziłem, że agresywne nerdy są twoim typem - zaśmiał się czarnowłosy.

Theo przewrócił oczami. A ten znów zaczyna, pomyślał. Sądził, że Josh dał sobie spokój z tematem jego relacji romantycznych (które nie istniały). Ominął młodszego, widząc, że nauczyciel zmierza już do klasy. Zadzwonił dzwonek.

- Nie wiem o czym mówisz - westchnął. Josh zaśmiał się tylko i poszedł za nim.

Pierwsze lekcję minęły mu szybko. Zastanawiało go tylko, gdzie podział się Dunbar. Blondyn, gdy wrócił na drugą godzinę, wyglądał na zdenerwowanego, łagodnie mówiąc. Chyba nigdy go takiego nie widział.

Jednak, co najbardziej zdziwiło go tego dnia, było odkrycie kolejnych szkiców w swoim zeszycie. Zupełnie zapomniał o poprzednich. Nawet nie wiedział, kiedy te nowe narysował. Przedstawiały białego jelenia z jego snu i szkielet z lasu. Na następnej stronie znalazł rysunek kruka, również z jednego z koszmarów jakie miał, jednak nie siedział on na porożu, tylko na gałęzi. Nie było to więc coś, co już widział. Obok rysunku ułożony był jeden z kwiatów, który dostał od Liama. Strona spłaszczyła go i roślina wyschła, wyglądając na ładny dodatek do strony.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Where stories live. Discover now