Rozdział 14

184 15 6
                                    

(20.09)

W poniedziałek rano Theo był ledwo przytomny. W sobotnią noc spał ledwie cztery godziny, po tym jak on i Josh spędzili u niego wieczór. W niedzielę, kiedy został sam, za bardzo bał się koszmarów, aby móc pozwolić sobie na sen. W dodatku męczyła go sytuacja w parku. Czy była to halucynacja? Najpewniej tak, skoro Josh nic nie zauważył. Nic poza jego dziwnym zachowaniem. Zaczął zastanawiać się też nad dniem w lesie z Liamem. Czy naprawdę widział wtedy Snow? Wilk wydawał mu się dziwny i trochę nierealistyczny. W szczególności to jak szybko zniknął. Może go też sobie wtedy tylko wyobraził. Przerażał go fakt, że zaczynał nie móc rozróżniać świata realnego od swojej wyobraźni.

Na drugiej lekcji tego dnia, tym razem historii, nie był mniej zmęczony niż przedtem. Gdy usiadł na swoim miejscu, przy oknie, miał zamiar przez następne czterdzieści pięć minut wpatrywać się w boisko szkolne, jednak plany zmienił mu nauczyciel.

- Mam nadzieję, że przygotowaliście się dobrze, bo ten test będzie stanowił czterdzieści procent waszej oceny końcowej - powiedział, zaczynając rozdawać kartki.

Jaki kurwa test? Theo patrzył na nauczyciela z zdziwieniem, jakiego nie zobaczył u nikogo innego w klasie. Po pewnym czasie kartka dotarła i do niego. Szybko zaczął czytać pytania i stwierdził, że nie ma żadnego pojęcia o Inwazji Normanów na Anglię, czy Rewolucji Amerykańskiej. To w ogóle było w jednym dziale? Wątpił.

Przewertował wszystkie siedem kartek, rozwiązując trzy zadania z dziewiętnastu. Czas leciał a on tępo wpatrywał się w kartki. Już mentalnie szykował się na ponowne niezdanie klasy, bo reszta ocen z tego przedmiotu jest równie zła, co będzie za ten test.

Nagle w głowę dostał zgniecioną kartką, która wylądowała u jego stóp. Długo nie myślał, zanim schylił się po nią. Nauczyciel siedział spokojnie przy swoim biurku, zajmując się sobą.

Rozwinął papier, znajdując na nim rospis kilku zadań. Z rozszerzonymi oczami rozejrzał się po klasie, dostrzegając blond głowę, która odwróciła się chwilę potem. Ich oczy spotkały się. Kolor tęczówek Liama miał kolejny raz inny odcień. Tym razem były jasne, delikatne. Jak niebo podczas słonecznej, ale mroźnej zimy.

Nie wiedział, ile czasu tak patrzyli się na siebie, ale w końcu Liam odwrócił głowę lekko zaczerwieniony. Spojrzał na nauczyciela, który wstał ze swojego miejsca. Theo szybko wrócił wzrokiem do testu. Zanim nauczyciel, przechadzając się po klasie, dotarł do jego ławki, zdążył zaznaczyć dwie odpowiedzi i schować kartkę pod swoim udem. Lekko zaczerwienił się, gdy nauczyciel przeszedł obok niego ze stresu, ale został zignorowany. Gdy miał okazję przepisał resztę zadań, akurat przed dzwonkiem.

Wyszedł z resztą klasy na przerwę, próbując znaleźć gdzieś Liama, co było dość ciężkie przez wzrost blondyna. Nie, żeby on był dużo wyższy, różniło ich co najwyżej sześć centymetrów, ale dalej była to jakaś różnica.

Wreszcie zobaczył go przy tylnym wyjściu. Theo ruszył za nim, przeciskając się między ludźmi, starając się dogonić młodszego. Gdy wreszcie dotarł do drzwi i wyszedł na dziedziniec, znów musiał rozglądać się za blondynem. Nie wiedział czemu tak zależało mu na złapaniu go. Chyba liczył, że będzie mógł chociaż chwilę z nim porozmawiać.

Trochę zawiódł się, gdy po paru minutach dalej nie zobaczył Liama. Dzwonek zadzwonił, ale na jego szczęście miał teraz odwołaną lekcję.

Stwierdzając, że nie ma nic konkretnego do roboty, poszedł w stronę biblioteki. Przechodząc obok boiska, mimowolnie przypomniał sobie o Tracy. Dalej ciężko było mu uwierzyć w to, co się stało. Często, przy kończeniu zmiany, spodziewał się zobaczyć dziewczynę, wchodzącą do kawiarni, jak zawsze przed czasem. Niestety, przez drzwi przechodziła tylko Hayden bądź klienci.

Budynek jak zazwyczaj był prawie pusty, mała grupa pierwszo bądź drugoklasistów siedziała na parterze, przy jednym stoliku. Bibliotekarka, która została zaatakowana w piątek wieczorem, została zastąpiona inną kobietą. Zapewne tymczasowo. Theo, nie zwracając na nic większej uwagi, wszedł na piętro. Plecak rzucił na pierwszy stolik i wszedł między regały.

Przeglądając książki, stwierdził, że bez Liama nie ma co tu przychodzić. Młodszy odnajdywał się w tym miejscu o wiele lepiej niż Theo, który za cholerę nie mógł nic znaleźć.

- Znowu tutaj? - usłyszał po swojej lewej. Jak tydzień temu, gdy się odwrócił, ujrzał blondyna.

- Ta, ale tym razem bez żadnej belki pod ręką, więc nie prowokuj żadnego psychopaty, co? - Puścił oko w stronę młodszego, zaraz potem wracając wzrokiem na książkę, którą trzymał. Nie miał pojęcia o czym była i opis na jej tyle nie wyjaśniał wiele, ale zaciekle udawał, że jest zajęty.

Liam wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili wziął głębszy oddech i po przewróceniu oczami, odwrócił się.

- Dzięki za pomoc - to zatrzymało młodszego. Z zaskoczeniem odwrócił się z powrotem. Theo podniósł na niego wzrok po odłożeniu książki

- Przy teście - dodał, nie będąc pewien czy Liam go zrozumiał.

Trochę na odpowiedź musiał poczekać. Blondyn wolał patrzeć na podłogę, chyba starając się ukryć rumieniec, który wykwitł na jego twarzy. Nie wyszło mu to dobrze.

- Nie ma za co - wymamrotał.

- Lubisz historię, co? - Theo nie wiedział co go podkusiło, aby kontynuować ten temat. Nie wie nawet dlaczego go zaczął. Gdy zobaczył jak młodszy podniósł głowę i w jego oczach pojawił się błysk szczerej radości, poczuł, że było warto.

- Tak w szczególności starożytność - powiedział to z dość dziwnym, jak na jedno zdanie, entuzjazmem.

- To chyba będę musiał poprosić cię o korepetycje - Jeśli było to możliwe, Liam uśmiechnął się jeszcze szerzej. Szczeniak, skomentował w myślach Theo.

- Okay, ale ty nauczysz mnie biologii - zażądał. Theo zaśmiał się i przytaknął.

Na pewien czas zapanowała między nimi cisza, ale nie była uciążliwa.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Where stories live. Discover now