Śmieć Jerry

5.8K 109 19
                                    

Gdy się obudziłam zobaczyłam że nie jestem w szpitalu, byłam w ciemnej piwnicy. Nagle ktoś wszedł, to był Jerry. Nie wiem jak udało mu się tak szybko wrócić do zdrowia, po tym co zrobili mu moi bracia.
-Gdzie masz telefon -powiedział.
-ładuje się w szpitalu-skłamałam bo   miałam go w kieszeni. Po chwili wyszedł a ja napisałam do Dylana, że potrzebuje pomocy, nie wiem gdzie jestem i włączyłam lokalizację. Napisał że jedzie z Vincentem i Willem. Chwile później napisał że trochę się spóźnia, żebym się trzymała i mam się nie martwić. Vincent trafił do szpitala, jechał tak szybko że stracił panowanie nad swoim samochodem i wylądował w  rowie. Trafił do szpitala tylko na 2 dni, trochę się poobijał ale nic większego mu się nie stało. Will z Dylanem oraz Sonnym wyjechalipo mnie moi bracia czarnym Jeppem mojego ulubionego brata a Sonny swoim samochodem. Słyszałam jak Jerry wchodzi po schodach więc od razu schowałam telefon.
-Teraz mały skarb Monetów umrze-wypowiedział i wycelował do mnie pistoletem. Usłyszałam dźwięk przeładowywania broni, przypomniało mi się że mam broń przy sobie bo chłopaki wystraszyli się po sytuacji z sylwestra. Natychmiast ją wyjęłam i strzeliłam mu w kolano. W tej samej chwili wystrzelił on do mnie. Trafił pod obojczykiem. Okazało się że ja trafiłam w brzuch a nie w kolano. On od razu upadł a ja wyciągnęłam telefon i napisałam do Dylana „Pomocy długo nie wytrzymam" . Znalazłam kawałek materiału i przycisnęłam go do rany. Od razu jak to zrobiłam przeszył mnie okropnie mocny ból. Już odpływałam gdy usłyszałam kroki, bałam się że to był wspólnik Jerrego, jednak to byli moi Bracia.
-Hailie!-krzyknął przerażony Will.
-Cholera ona jest postrzelona- powiedział Dylan.
Gdy podnosił mnie przeszła mnie kolejna fala bólu. Jeszcze mocniejsza niż tamta. Po chwili poczułam że coś kapie mi na twarz. To były łzy Dylana, on sie nimi krztusił. Will uciskał moją ranę. To było okropne widząc ich w takim stanie. Włożyli mnie do auta, Will prowadził a Dylan był ze mną z tyłu. Już naprawdę nie mogłam wytrzymać tego bólu, nawet nie wiem kiedy zaczęłam zamykać oczy.
-Kurna Hailie-zaczął krzyczeć-Hailie popatrz jesteśmy tu z tobą. Otwórz oczy patrz się na mnie.
-Boli-wyjąkałam cicho.
-Tak wiem dziewczynko ale wytrzymaj proszę cię.
Wtedy przypomniałam sobie że Vincent miał wypadek.
-Co z Vincem? -powiedziałam przez łzy.
-Dobrze malutka, wszystko z nim ok tylko jest na obserwacji ale nic z nim nie jest. -powiedział Will.
-Will ile jeszcze, ona długo nie wytrzyma.
-jeszcze 7 minut.
-Chłopaki, przepraszam was-powiedziałam i zaczęłam zamykać oczy.
-Hailie!Hailie! Proszę cię nie zamykaj oczu powiedz mi coś o czym nie wiem -powiedział.
-Malutka już nie długo.
-Wtedy z Moną i Audrey na sylwestrze one wypiły piwo. Ja nie chciałam więc je potajemnie wylałam.
-dobrze dziewczynko, dobrze coś jeszcze? -powiedział mój narwany brat.
Musiałam to wytrzymać chodźby dla Tony'ego,który leży tam teraz w szpitalu. Coraz słabiej uciskałam swoją ranę co Dylan na pewno zauważył i położył swoją rękę na mojej i teraz uciskał razem ze mną.
Co jakiś czas szczypał mnie w policzek niby psotnie ale jakby to było dla żartów to na pewno nie miałby tak przestraszonej twarzy. Wkońcu zapytalam o Tony'ego.
-Will co z Tonym? -powiedziałam
-Nie wiem malutka, nie wiem-powiedzial zapłakany.
-A ty Dylan coś wiesz?
-Też nie wiem dziewczynko.
Zadzwoń do Shane'a-powiedzialam
Gdy zadzwonił włączył go na głośno- mówiący.
-Shane co z Tonym?-zapytał
-Lekarze mówią że do 2h powinien się wybudzić wiec jest dobrze.-powiedzial Shane.-A co z Hailie?Wszystko dobrze? Nic jej nie jest? -zapytał.
- No z nią za dobrze nie jest. -powiedział Will. -Jest przytomna ale ma ranę postrzałową. To Jerry ją tak urządził.
-Hailie młoda trzymaj się będę na ciebie czekać w szpitalu. -powiedział zmartwiony.-dobrze lekarz przyszedł zbadać Tony'ego jak będziecie coś wiedzieć zadzwońcie -powiedział i się rozłączył.
Will nagle ostro zachamował. Byliśmy pod szpitalem. Też on wziął mnie na ręce i oddał dopiero lekarzowi. Przeszłam operacje. Vincent obwiniał się że przyjechali do mnie z opóźnieniem. Dylan czekał i nie odszedł od sali operacyjnej o krok. Will był tam z nim a później poszedł do Tony'ego, Shane'a i Vinca.

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz