Troska w glosie Vince'a

846 16 5
                                    

Zdążyłem zauważyć, że on wiedział ile ważył i nie zrobiło to na nim wrażenia. Ja za ro patrzyłem się tępo w wagę, nie wierząc w to co widzę. Will zszedł z wagi i wyszedł z łazienki. Wiedziałem że drzwi od domu są zamknięte a więc nie wyjdzie, spodziewałem się że pójdzie do Shane. Usiadłem przy drzwiach i siedziałem tak dopóki nie usnąłem.

********************************
3 tygodnie później:

POV:Will:

Na razie o mojej wadze nie wiedział nikt oprócz Tony'ego. Tamtego dnia już nie wyszedł z łazienki i nie powiem bardzo się martwiłem. Dzisiaj Hailie wróciła ze szpitala i była w swoim pokoju z Adrienem. Po południu Tony zwołał wszystkich braci, jedynie nie było Hailie, ale domyślałem się dlaczego. Bracia nie byli jakoś bardzo zadowoleni ze ktos zakłócił ich spokój chociaż i tak przyszli.

-Musimy poważnie
porozmawiać- zaczął najmłodszy z naszych braci

-O co chodzi? - zapytał

-Chodzi o Willa -powiedział a mi automatycznie pojawiły się łzy w oczach.

Wszyscy na mnie teraz patrzyli. Nie chciałem tego. Nie chciałem litości. Nie potrzebowałem tego.

-Podejrzewam że Will się głodzi. Kiedy wypuścili mnie że szpitala 3 tygodnie temu przyjechałem tak szybko tutaj bo Willowi była potrzebna pomoc z Shanem. Tego samego dnia zauważyłem że jest strasznie chudy i kazałem mu się zważyć. Nie zgadniecie ile pokazała waga.

-70? -zapytał Dylan

Poczułem żółć w gardle, nie wiedziałem że wyglądam na aż tak grubego. Musiałem mniej jeść i więcej ćwiczyć.

-50- Tony znowu przerwał moje rozmyślanie -Will waży 50 kg i trzeba mu pomóc. Nie mam zamiaru patrzeć jak trace brata.

-Co do cholery? -powiedział Shane już się nie hamując. Podszedł do mnie a ja odsunęłem się na 2 kroki.

-Will do huja to jest za mało, o wiele za mało. -Tym razem to Dylan wykrzyczał te słowa

Tym razem uświadomiłem sobie ze ostatni raz jadłem 2 dni temu jeden posiłek. Ucieszyłem się że może znów schudnę.

-Will masz nam coś do powiedzenia? -zapytał spokojnie Vince

Poczerniało mi przed oczami. Ostatnie co pamiętam to to, że siadłem przy ścianie i wszyscy do mnie podeszli.

********************************
POV:Tony:

Kurwa. Momentalnie podszedłem do brata i poklepałem go po policzku. Nic to nie dało. Nie wiedziałem kiedy ostatni coś jadł, ale może zasłabł przez stres? Wiedziałem że to mogła być jedna z przyczyn ale na pewno nie główna.

-Will? -zapytał Vince i tak samo przybliżył się do nas. Ja i nasz najstarszy brat najlepiej się nad tym znaliśmy.

-Kurwa co z nim -Dylan poszedł po apteczkę. Bardzo dobrze zrobił bo zaoszczędził nam czasu.

-Mogę się na coś przydać -zapytał Shane

-Na razie nie -odpowiedział Vincent

-Vince musimy go położyć na kanapie- powidziałem- Wezmę go za ręcę a ty weź go za nogi.

Przenieśliśmy go na kanapę gdzie Vince dla mi więcej miejsca. Wiedział że jednak ja się znam lepiej. Sprawiłem oddech i przywołałem do siebie bliźniaka.

-Shane trzymaj tak jego głowę jak ja teraz, żeby miał udrożnione drogi oddechowe. Jakby otworzył oczy lub zaczną gorzej oddychać to mi mów.

-Okej

Podniosłem mu koszulkę i mnie zamurowało. Dużo świeżych ran. Vince który stał obok nas niemal od razu się nachylił.

-Opatrzę mu to -powiedziałem po chwili ciszy.

-Tony -odezwał się mój bliźniak - obudził się.

-Will? Jak się czujesz? Coś się boli?

Jak tylko zorientował się że ma podniesioną koszulkę opuścił ja na dół.

-Ej spokojnie opatrzę ci to

-Zostaw mnie nie chce pomocy

-Will leż -odezwał się Vince. Tym razem nie swoim lodowatym głosem. Było słychać w nim troskę.

-Opatrzę ci to dobrze?

-Yhy

Gdy skończyłem opatrywać, podniósł się a ja momentalnie się do niego przytuliłem.

-Nie martw się to nie jest nic czym musisz sobie zawracać głowę.

-Will musimy pogadać -podszedł do nas Vince -Chesz żeby ktoś przy tym był?

-Obojętnie -popatrzył się na mnie

-Zaraz do was przyjdę dobrze? -powiedziałem -Dylan pomóż mu proszę iść, jest strasznie osłabiony i nie chce żeby mu się coś stało.

-Jasne -Dylan podszedł do brata i wziął go pod rękę.

Gdy zniknęli na schodach podeszłem do Shane'a który teraz stał w rogu pokoju.

-Idę zapalić będę przed domem. Jakby cos się działo to wołaj okej?

-Pójdę z tobą

Wyszedłem przed dom i zapaliłem pierwszego papierosa. Shane nie chciał starał się ograniczyć jak tylko może. U mnie jednak na jednym paiperosie się nie skończyło, od razu wziąłem kolejnego, kolejnego i kolejnego zanim ktoś mi w końcu wyrwał paczkę.

-Tobie już wystarczy. Załatwie ci u Vince'a spotkanie i z tobą pogada.

-Nie potrzebuje

-Chodź już do domu

-Pójdę do Willa

Poszedłem do pokoju brata w którym już był. Czyli rozmowa z Vincentem skończyła się szybciej niż myślałem. Will spał na łóżku więc postanowiłem go nie budzić, usiadłem na krześle przy biurku i czekałem aż wstanie.




//////////Nudziło mi się więc napisałam kolejny rozdział. Jest trochę krótki ale trudno. Jeżeli są jakieś błedy to oznacza że moja autokorekta znowu szaleje

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz