pięć minut wcześniej

730 22 3
                                    

Rano obudziła mnie pielęgniarka. Kazała mi wracać do domu i się trochę przespać, a przez poparcie najstarszego  brata mnie zmusiło. Miałem wrócić do nich nie wcześniej niż za 5h. Wróciłem do domu gdzie zastałem Hailie i Dylana razem na kanapie oglądających jakiś film.

-Gdzie jest Will? -zapytałem

-Coś robi u siebie w pokoju bo 5 minut temu krzesło się chyba wywróciło. Przynajmniej tak mi się wydaje bo było słychać jakieś uderzenie.

-Shane się obudził w nocy

-Możemy do nich jechać? -Hailie się ucieszyła

-Dopiero za 5h mnie Vince też już wygonił do domu jak widać

-Okej jakby coś idę do Willa

Poszedłem na górę i skierowałem się do pokoju brata. Białe drzwi z literka "W"  nie były do końca zamknięte. Gdy wszedłem do pokoju zobaczyłem ciało mojego brata wiszące na sznurze. Kurwa mać.  Szybko podszedłem i złapałem go za nogi żeby poluzować ucisk na szyi.

-DYLAN SZYBKO CHODZ TU -wydarłem się

Przypomniałem sobie słowa brata "niecałe 5 minut temu chyba wywróciło się krzesło" przytomność musiał stracić później czyli nie jest najgorzej.  Brat przybiegł a wraz z nim Hailie.

-Kurwa czekaj ja odetnę linę -powiedział i rozciął linę. Położyłem brata na podłodze i sprawdziłem oddech.

-Hailie zadzwoń po karetkę dobrze?

-Już już -szamotała się ale znalazła telefon i zadzwoniła po pomoc. -Tony oni będą najwcześniej za 15-20 minut.

-Kurwa. Dylan on nie oddycha. Przyniesiesz torbę i monitor z mojego pokoju?

-Tak już biegnę

Wyszedł z pokoju a ja zacząłem reanimować brata. Hailie kucnęła obok nas. Złożyła swoje ręce tak jak ja i położyła je na moich. Wraz ze mna ratowała swojego ulubionego brata.

-Hailie dasz radę przez chwilkę sama to robić?
-Tak

Wziąłęm swoje ręce i zacząłem oglądać szyję. Miał ślad po sznurze ale nie wyglądało to jakby coś poważniejszego się stało. Do pokoju wrócił Dylan z moja torba a ja wyjąłem z niej Ambu.

-Hailie zamienie się z tobą

-Dobrze

Hailie odsunęła swoje ręce i ja znów przejąłem reanimacje.

-Dylan weź to -wskazałem brodą na Ambu - i po moich 30 uciśnieciach będziesz 2 razy to naciskać dobra?

-Tak

Zrobiliśmy 2 razy takie powtórzenia kiedy znowu musiałem sprawdzić oddech.

-Dobra stop czkajcie -powiedziałem i sprawdziłem oddech- oddycha

Hailie przyklęknęła obok nas i musnęła kciukiem jego policzek. Dylan przytulił siostrę a ja podwinąłem rękawy jego koszulki z długim rękawem. Jak widać z jakiegoś powodu nosił ostatnio tylko długie rękawy. Na nadgarstkach było pełno blizn i ran. Zakryłem spowrotem rękawy i pochylilem się w stronę Dylana. Powiedziałem mu żeby przytulił Hailie rąk aby nic nie widziała. Szybko opatrzyłem rany i akurat zadzwonił dzwonek. Hailie pobiegla otworzyć ratownikom.

-Pojedziecie do szpitala autem i powiecie że Tony z Willem zostali w domu bo Will się źle poczuł dobra? Nie chce martwić chłopaków i sam im to później powiem

-Jasne. Napisz mi później co z Willem

-Myśle ze do 2 godzin powinien się obudzić.

Pojechałem z bratem karetką. Wzięłi go na badania więc ja czekałem na korytarzu. Reszta była u reszty rodzeństwa i jak się później okazało Adriena też dali na tamta salę. Napisałem do Shane'a jak się czuje i odpisał niemal momentalnie.

"Jest dobrze a co z Willem? Słyszałem że się źle czuje"

"Jest dobrze zostałem z nim w domu dla pewności przepraszam ze nie przyjechałem do ciebie"

"Nie wygłupiaj się, ale nasza rozmowa nas nie ominie"

"Jasne do później"

Po jakimś czasie weszedłem do sali brata który jak dowiedziałem się od lekarza był przytomny. Nie stało mu się nic poważniejszego.

-Jak się czujesz? -zapytałem siadając na krześle obok jego łóżka. Wziąłem jego dłoń do swojej ręki

-Jest dobrze. Chciałbym cię przeprosić

-Nie masz za co mnie przepraszać. Dobrze ze nic ci się nie stało. I muszę ci powiedzieć jedno. Wiem ze się tniesz. Nikomu tego jednak nie powiedziałem

-Dziękuję. Ja czuje sie winny za ro co się dzieje ostatnio

-Dlaczego?

-Powiedziałem jednym ludziom którzy mieli interes przez współpracę z nami że nie możemy dłużej współpracować.

-To nie twoja wina zapamiętaj

-Co z Shane'm?

-Jest dobrze pisałem z nim jakiś czas temu

-Nie chcesz do niego iść?

-Posiedzę z tobą. Hailie do mnie cały czas pisze i martwi się o ciebie

-Napisz jej że jak chce to może tu przyjść

-Napisała że już idzie

Chwile później do pokoju weszła Hailie. Od razu podbiegła do brata i go przytuliła.

-Jak się czujesz? -zapytała

-Jest dobrze

-Dziękuję Tony że mu pomogłeś gdyby nie ty to ja i Dylan byśmy nawet o tym nie wiedzieli.

-Nie masz za co dziękować

-Tony zostawisz nas samych na chwilę? -zapytał brat

-Jasne jak coś to pisz ja pójdę do chłopaków

Wszedłem do sali i od razu skierowałem się do łóżka bliźniaka. Tak bardzo nie chciałem go już zostawiać, myśl że to przeze mnie tu jest mnie wyniszczała. Nie odezwałem się do nikogo. Po prostu siadłem i w ciszy patrzyłem na brata.

-Jak z Willem? -zapytał najstarszy brat

-Dobrze dałem mu leki i poszedl spać. Co z Adrienem?

-Jutro się ma obudzić -odezwał się Dylan

-Mhm okej

-Jak się czujesz? Nie boli cie nic? -zapytałem brata

-Dobrze i nie nic mnie nie boli. Przestań się w końcu obwiniać

-Nie umiem. To ja powinienem tu być nie ty. Nie umiem sobie tego wybaczyć.

-Jest już dobrze -powpowiedział

Lekko się uśmiechnąłem i położyłem głowę na jego ręce. Tak bardzo potrzebowałem odpoczynku że nawet nie wiem kiedy usnąłem

POV:SHANE:

Martwiło mnie że on sie tak przejmował. Gdy zobaczyłem że usnął od razu powiedziałem braciom żeby byli troche ciszej. Druga ręką głaskałem go delikatnie po głowie. Vince usnął niedługo po nim, Dylan usiadł na fotelu i też usnął. Ja patrzyłem na brata wiedząc ile bym dla niego zrobił w tym momencie żeby czuł się dobrze. Usnąłem najpóźniej z wszystkich ale wiedziałem że będę najbardziej wyspany.






//////jak będą jakieś błędy to to moja ukochana autokorekta. Kolejny rozdział pisany na szybko.

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz