Szczęście

4K 70 73
                                    

Obudziłam się się. Tony się na mnie patrzył i od razu zauważył że otworzyłam oczy.

-Hailie? -zapytał

-Malutka jak się czujesz?

-D-Dobrze

-Dziewczynko jak się czujesz?

-Dylan? Dylan jak z tobą?

-Ze mną dobrze a z tobą?

-jest nawet dobrze.

-Jak się czujesz droga Hailie? -usłyszałam lodowaty głos mojego najstarszego brata.

-Dobrze ktoś mi powie co się stało że tu jestem?

-Ja ci powiem-Tony westchnął ciężko-Zadzwoniłaś do nas że Dylan jest dźgnięty i potrzebujesz pomocy.
Dylanowi stanęły funkcje życiowe, gdy przyjechaliśmy to reanimowalas, Dylan wrócił a my zabraliśmy was do szpitala. Po drodze zaczęło cie boleć serce i straciłaś przytomność. Twoje serce nie wytrzymało, przyjechała karetka i cię tutaj zabrała. Byłaś nieprzytomna przez 2 dni.

-Już trochę pamiętam. Dziękuję wam.

-Nie dziewczynko to ja ci dziękuję -powiedział Dylan -Dziękuję ci że mnie uratowałas.

-Jak twoje rany?

-Jest dobrze, nie martw się dziewczynko.

-Dylan?

-Tak?

-Kto ci to zrobił?

-Już ci mówiłem dziewczynko że nie wiem.

-Dylan, ty mnie kłamiesz?

-Nie kłamie cię.

-Dylan.

Wtedy przyszła do niego wiadomość od Willa o treści „powiedz jej przecież nie może się denerwować".

-No dobrze-zawiesił głos-to był Jason, zaszedł mnie od tyłu i mnie dźgnął.

-Chłopaki bo ja wam o czymś nie powiedziałam.

-Czego nam nie powiedziałaś Hailie? -spytał zmartwiony Tony

-Coś się stało? -powiedział Shane.

-Jason tamtego dnia mi groził.

-Co ci dokładnie mówił. -spytał chłodno mój najstarszy brat.

-Gdy wychodziłam z łazienki podszedł do mnie i powiedział że „Dziś będzie mój szczęśliwy dzień,uważaj na siebie" a później że na przerwie za 2 lekcje stanie się coś czego nigdy nie zapomnę. Na lekcji przed wyznaczoną przerwą zadzwonił dzwonek przeciwpożarowy a potem sami wiecie co się działo.

-Hailie czemu mi o tym nie powiedziałaś? -zapytał Dylan

-Nie wiem,chyba się bałam jak zareagujesz.

-Nie martw się malutka, Jason ci już nic nie zrobi. My z chłopakami musimy jechać ale spokojnie przyjedziemy do was z powrotem wieczorem,wszystko będzie dobrze- powiedział Will

-Dobrze- odpowiedzieliśmy w tym samym momencie z Dylanem.

Zostałam sama z Dylanem na sali, Domyśliłam się że pojechali do Jasona, tylko Zdziwiłam się że Vincent Pojechał z nimi. Dowiedziałam się że willowi i tony'emu  puściły nerwy, Shein i Vincent nie zdołali ich powstrzymać na co Jason umarł. Wykrwawił się, ale obrażenia spowodowane przez moich braci też się do tego przyczyniły. Chłopaki wrócili jak spałam, przynajmniej każdy tak myślał bo gdy wchodzili to się obudziłam.

-Cześć -powiedział Shane

-Cicho Hailie już śpi-powiedział Dylan-Co z nim zrobiliście?
-Nie żyje -odparł Tony

-Serio? -zapytał

-No Willa i Tony'ego trochę poniosło i nie mogliśmy ich uspokoić, ale  należało się mu.

-Nikt nie może tknąć mojego rodzeństwa-powiedział dumnie i odważnie Will

Wtedy zdecydowałam że otworze oczy i będę udawać że się obudziłam.

-Cześć malutka, wracaj do spania już jest późno.

-Głodna jestem Will.

-Nie jadłaś kolacji?

-Nie

-Poczekaj zaraz wrócę.

Will poszedł mi po jakąś kanapkę. Zjadłam ją ze smakiem no to był mój pierwszy posiłek od wyjścia do szkoły czyli jakieś 2-3 dni temu. Rano przyszedł lekarz i powiedział że z nami jest dobrze i możemy wracać wieczorem do domu. Jednak nad rankiem gdy  pakowaliśmy swoje rzeczy zasłabłam. W ostatniej chwili Dylan mnie złapał i położył na moje łóżko. W końcu mnie ocucił. Otworzyłam oczy gdy leżałam już na łóżku a on mną potrząsał.

-Ej młoda co się stało? Źle się poczułaś?

-Nie no wszystko w porządku.

-Jesteś pewna? Nie wołać lekarza?

-Nie trzeba, wszystko jest okej.

-Na pewno?

-Na pewno.

-Dobra ale młoda trzymasz się cały czas niedaleko mnie i jak tylko się gorzej poczujesz to mi od razu mówisz a teraz ja cię spakuje a ty leż.

-Dylan nie trzeba, dam sobie radę naprawdę.

-Jakby nie trzeba było to bym ci nie kazał, a teraz leż.

-No dobra.

Dylan zadzwonił do Willa by mu przekazać że przed chwilą zemdlałam i zapytać czy ma wołać lekarza.

-Coś się stało Dylan? -zapytał zmartwiony.

-Hailie przed chwilą zasłabła.

-Obudziła się?

-Tak ocuciłem ją ale nie wiem czy mam wołać lekarza.

-Daj mi ją do telefonu-Dostał telefon chwilę później -Malutka coś się stało? Źle się poczułaś?

-Nie Will nic się nie stało a czuje sie dobrze.

-Dobrze to leż a Dylan się wszystkim zajmie. Spokojnie my po was będziemy wieczorem.

-Okej-odparłam i się rozłączyłam

Wieczorem wszyscy wsiedli do naszego największego samochodu w którym mamy 7 miejsc żeby po nas przyjechać. Wsiedliśmy z Dylanem do auta na sam tył. Vincent z Willem siedzieli z przodu a ten drugi prowadził, za nimi siedziały bliźniaki. To że wybraliśmy z Dylanem tylnie miejsca było najlepszym możliwym pomysłem.


////następny rozdział postaram się dać jeszcze dziś. Będzie to coś mocnego. Komentarz od mojej przyjaciółki-
-Jak to możliwe że oni jeszcze żyją?

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz