Zbrodniarz

4.3K 88 65
                                    

Jak rano wstałam to wzięłam prysznic i ubrałam się mój szkolny mundurek. Na śniadaniu spotkałam Dylana w którym pojechałam do szkoły. Gdy podjechaliśmy pod szkołę od razu wysiadam z auta bo nie chciałam być atrakcją z moim bratem, poszłam do umówionego miejsca gdzie czekała na mnie już Mona. Trochę porozmawiałyśmy i zadzwonił dzwonek. Dziś wyjątkowo słuchałam pani Roberts która umiała wyjątkowo dobrze wszystko wytłumaczyć. Na następnej przerwie poszłam do toalety, już wychodziłam gdy Jason do mnie podszedł.

-Dziś będzie mój szczęśliwy dzień, szykuj się na coś okropnego-powiedział i odszedł.

Przestraszyłam się i nie wiedziałam co robić więc poszłam do Mony i jej o tym powiedziałam.

-Mona bo Jason mi dziś chyba groził.

-Jak to groził? Co ci mówił dokładnie?

-Powiedział że to będzie jego szczęśliwy dzień i żebym się szykowała na coś okropnego.

-Hailie uważaj na siebie i powiedz o tym braciom jak wrócisz do domu, nie mów im wcześniej bo tylko się zdenerwują i może być gorzej.

Zgodziłam się z nią i poszłam na lekcje, miałam teraz matematykę ale w ogóle się nie mogłam skupić. Bałam się co on może zrobić ale dalej nikomu o tym nie powiedzialam. Vincent z Willem dziś z rana wyjechali na delegację i miało ich nie być przez tydzień. Dylan jako najstarszy z braci którzy zostają w domu, miał się nami opiekować. Nie raz już tak było więc przywykłam do tego. Teraz w domu byli tylko bliźniacy którzy zostali w domu bo Tony się źle czuł a Shane został z nim dlatego że się o niego martwił. Na tej przerwie znów Jason do mnie podszedł.

-Na przerwie która będzie za 2 lekcje pożałujesz wszystkich swoich czynów.

Od razu podbiegłam do Mony i jej o tym powiedziałam.

-Hailie na tej wymienionej przez niego przerwie idź do Dylana i mu to opowiedz. Ja ciebie też wtedy nie spuszczę z oka.

-Dobrze a teraz muszę iść na lekcje.

Na tej lekcji odpływałam myślami i w ogóle nie słuchałam nauczyciela, stresowałam się i wiedziałam że on jest nieprzewidywalny, wiedziałam że nawet może mnie zabić. Bałam się go, zastanawiałam się nawet czy nie iść wcześniej do brata ale tego nie zrobiłam. Nagle na lekcji przed wymienioną przerwą usłyszeliśmy dzwonek przeciwpożarowy. Wszyscy wyszliśmy z klasy I jak byliśmy przed szkołą zobaczyłam że nigdzie nie ma mojego brata Dylana. Jak nauczycielki były zajęte wbiegłam z powrotem do szkoły żeby go znaleźć. Gdy weszłam do toalety zobaczyłam jak Dylan leży z wbitym w brzuchu nożem. Miał trzy rany kłute, Dwie płytki i niegroźne ale w jednej był bardzo głęboko wbity nóż.

-Dylan! -krzyknęłam

-Hailie! Uciekaj stąd już szybko. -wymamrotał.

-Dylan nie ma szans, nie zostawię cię. Co ci się stało? Czekaj pomogę ci.

-Powiedziałem uciekaj, Hailie mi już nic nie pomoże. Zostaw mnie i uciekaj. -jego ręce zacisnęły się na rączce noża.

-Nie wyjmuj go- warknęłam. Klęknęłam przy nim i zaczęłam uciskać ranę wokół noża. -Dylan kto ci to zrobił?

-Nie wiem zaatakował mnie od tył. A teraz uciekaj- odepchnął mnie lekko i wyjął nóż ze swojego brzucha.

- kur&@ Dylan.

-Nie przeklinaj młoda -poklepał mnie lekko po dłoni. On coraz bardziej tracił siły.

-Dylan wytrzymaj proszę cię,dzwonię po bliźniaków. -powiedziałam płaczliwie

Zadzwoniłam do chłopaków i włączyłam na głośno-mówiący.

-Hailie coś się stało- zapytał Tony

-Dylan, on ma ranę, ktoś go dźgnął a Dylan po tym wyjął nóż. Proszę przyjedźcie szybko.

-Hailie idź po jakiegoś nauczyciela- odezwał się Shane.

-Nie mogę pożar jest w szkole, Dylana nie było na boisku, gdy nauczyciele nie patrzyli wybiegłam do szkoły po niego i go znalazłam.

-Hailie nie powinnaś była -odezwał się Tony-Uciskaj ranę, pilnuj żeby nie zamknął oczu a jak to zrobi to sprawdź puls i czy oddycha.

-Dobrze-powiedziałam

-Rozłączam się za niedługo będziemy, trzymajcie się. -Shane po tych słowach zakończył połączenie.

-Dylan słuchaj mnie. Co mogę zrobić powiedz mi.

-Hailie... Już nic nie zrobisz.

-Dylan!

-Daj jedna rękę na drugą i przyciśnij do rany z całej siły. Masz rób to przez to. -powiedział i dał mi kawałek materiału. -Przepraszam cię.-wymamrotał i zamknął oczy.

-Dylan! ej popatrz się! Dylan chłopaki już jadą wytrzymaj!-mało to dawało.
-ku&$@, ku$&#, ku&$@ - też nie podziałało.

Sprawdziłam puls i oddech, nie było funkcji życiowych. Zaczęłam reanimację.

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz