Nieodpowiednia mieszanka

893 25 12
                                    

POV:VINCE

Weszliśmy za ojcem do jego sypialni. Bardzo się stresowałem, bo nie wiedziałem jak mój młodszy brat zniesie tą rozmowę. Usiedliśmy na łóżku a Camenden na przeciwko nas na krześle.

-Zaczniemy od ciebie Tony

Popatrzyłem na brata który tylko kiwnął głowa.

- Jesteście teraz w świetle prawa podopiecznymi Monty'ego który po każdej wizycie kogokolwiek z was wysyłał mi mailem co się stało. Martwi mnie to że miałeś tyle prób. -Ojciec spojrzał na mnie -Mógłbyś nas na chwilę zostawić samych?

Spojrzałem na brata któremu ewidentnie to nie pasowało.

-Możesz iść Vince -powiedział do mnie.

Wyszedłem na korytarz lecz czekałem przy drzwiach. Czułem że to się źle skończy. Po jakimś czasie usłyszałem krzyki z pokoju.

-Vince! Chodź tu! -wołał Cam

Wszedłem do pokoju gdzie na ziemi leżał Tony a z jego głowy powoli sączyła się krew.

-Co się stało? -zapytałem i do nich podszedłem. Uklęknąłem przy nich.

-Nie wiem chyba stracił przytomność. Uderzył się w głowę.

Zacząłem nim delikatnie potrząsać. Tony dopiero po jakimś czasie otworzył oczy.

-Tony straciłeś przytomność spokojnie. Dasz radę wstać? Masz ranę na głowie, muszę ci to opatrzeć.

-Dam radę -powoli usiadł. Stanąłem za nim i zacząłem oglądać ranę.

-Cam masz apteczkę?

-Mam -wstał i podał mi apteczkę która wcześniej wyjął z szuflady.

Wziąłem Gazę i przyłożyłem do rany. Gdy rana mniej więcej przestała krwawić, nakleiłem na nią plaster.

-Napisze do Willa żeby po ciebie przyszedł -powiedziałem do niego.

Chwile później przyszedł Will i za moja prośba wziął Tony'ego do reszty. Ojciec ścierał krew brata z podłogi. Podszedłem do niego i pomogłem mu wstać. Usiedliśmy na łóżku.

-Tony tak traci przytomność. To wszystko przez to że się kiedyś ciął i dalej to robi. On nie może już trafić do szpitala w najbliższym czasie.

-Dlaczego?

-Będą chcieli go wysłać do szpitala psychiatrycznego. Ja nie mogę na to pozwolić rozumiesz? Jestem pewien że będzie jeszcze gorzej

-Rozumiem. Wracamy do reszty. Będę chciał jeszcze z wami porozmawiać, ale chyba juz dziś odpuszczę.

-Jasne

Wyszedłem na korytarz i skierowałem się do kuchni. Zrobiłem sobie już tego dnia 3 espresso. Cały czas byłem tak cholernie zmęczony. Po wypiciu kawy wziąłem jeszcze energetyka z lodówki.

Wiedziałem że bracia będą chcieli porozmawiać o tym co się stało w samolocie więc potrzebowałem myśleć trzeźwo. Z Blackiem poszedłem do salonu gdzie wszyscy siedzieli. Usiadłem obok siostry która rozmawiała z Dylanem.

-Vince miałeś ograniczyć kofeinę do cholery jasnej -Will wyrwał mi już prawie pustą puszkę

-Dajcie spokój już

-Nie no tak już nie może być

-Dylan podszedł do mnie - jak tak dalej pójdzie do przedawkujesz

-Nic mi się nie stanie

-Vincent musimy o tym porozmawiać- Ojciec zaczął wstawać z siedzenia

-Później, nie teraz. Będę w pokoju

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz