Nieszczęście

3.6K 71 49
                                    

Moi Bracia to idioci. Żaden z nich nie poinformował Dylana i Shane że Tony musi chodzić do psychologa i ma słaba kondycję psychiczną. Różne kłótnie powodowały w nim poczucie winy i ogólnie. Przeszukałam całą posesję rezydencji i go nie było. Postanowiłam sprawdzić okolice i się nie myliłam co do tej kwestii. Usłyszałam strzał, to był Tony. Chciał się zabić i postrzelił się w klatkę piersiową, chyba myślał że nikt go nie znajdzie oraz się spokojnie wykrwawi. Podbiegłam do niego a on miał jeszcze ranę na nodze.

-Tony! Dlaczego to zrobiłeś?

-Hailie, zostaw mnie proszę.

-Dzwonię do chłopaków.

Zadzwoniłam do Willa i Dylana chociaż Tony był z nim pokłócony.

Chłopaki przyjechali niemal od razu, zapakowali Tony'ego do samochodu i pojechaliśmy. Uciekałam jego ranę na klatce a Dylan na nodze.

-Po co mnie ratujecie? Jestem dla was problemem.

-Co ty mówisz Tony?

-Co ty młody mówisz? -zapytał Will

-Przecież wiem co chłopaki mi dziś powiedzieli.

-Dylan? -zapytałam

-Stary przepraszam cię, nie wiedziałem że tak to przyjmiesz.

-Tony wytrzymaj proszę dla mnie.

-Postaram się młoda.

Jego grube, długie czarne rzęsy zaczęły opadać na jego piękne oczy.

-Tony! Obiecałeś że postarasz się wytrzymać. Nie zamykaj oczu.

-Młody już jesteśmy przy szpitalu. Będzie dobrze.

-Tony nie myślę tak o tobie. Wtedy byłem wkurzony.

Chwile później wzięli go na blok operacyjny. Vincent był na spotkaniu więc dowiedział się co się stało dopiero wieczorem gdy było już po operacji. Shane dowiedział się dopiero następnego dnia rano bo wyłączył telefon i poszedł na imprezę. Tony był w śpiączce, conajmniej 2 tygodnie miał e niej być. Rok szkolny już od jakiegoś czasu trwał normalnie ale mnie Vincent po ostatniej sytuacji dał nauczanie domowe. Zadecydowaliśmy że Shane z Dylanem wracają do szkoły a ja będę się uczyć tutaj w szpitalu. Minął tydzień a z Tonym było tak samo. Shane z Dylanem zapisali się do psychologa bo się obwiniali za tą sytuację. Wracali od psychologa gdy doszło do kolejnej sprzeczki więc Dylan zamówił taksówkę i  przyjechał do domu gdzie byli moi Bracia. Ja też pojechałam do domu na obiad a do Vincenta zadzwonił telefon. W Shane wjechał rozpędzony autobus, trafił do szpitala tam gdzie Tony. Od razu tam pojechaliśmy.

-O boże. -Skomentowałam.

Widok 2 bliźniaków którzy byli podłączeni do różnych maszyn, nieprzytomnych i 1 z nich miał opatrunek na głowie z pod którego jego ciemna czupryna się wydostawała był okropny.

-Vincent co z  nim? -zapytałam

-Złamana ręką, wstrząs mózgu i ta dużą rana na głowie.

-Wyjdzie z tego?

-Na pewno malutka-odezwał się Will zza moich pleców.

Dylan chyba zauważył że gorzej się poczułam więc posadził mnie na krześle pomiędzy łóżkami chłopaków.

-Hailie wszystko ok?

-Nie, nic nie jest okej.2 moich braci leży w szpitalu nie wiadomo czy przeżyją a ty się mnie pytasz czy wszystko dobrze?

-Malutka spokojnie, wyjdą z tego. Ich organizmy są młode i będzie dobrze.

-Tony jest od tygodnia w śpiączce, wcześniej miał próbę samobójczą a Shane jeszcze teraz miał wypadek i też jest w śpiączce.

-Jak to miał próbę samobójczą?

-Zapytał Vince.-My o czymś nie wiemy?

-Chłopaki jak byliście na delegacji się pokłócili. Tony pojechał na most i chciał skoczyć ale ja z Shanem go uratowaliśmy. Bardziej to mnie traciło auto i wtedy zszedł.

-Malutka jak to cię auto traciło? Czemu my Dylan nic nie wiemy?

-Nie chcieliśmy was denerwować. Wzięliśmy ją do szpitala i nic się jej nie stało.

-Powinieneś nas o tym zawiadomić, nie sądzisz? -znów Vince zabrał głos

-Tak wiem przepraszam.

Nastała noc, wszyscy oprócz mnie i Willa wrócili do domu. Martwiłam się o nich ale wszyscy zapewniali mnie że będzie dobrze. Jednak to byli moi Bracia i byłam w stanie zrobić dla nich wszystko.



///////Niestety ale rozdziały będą raz na dzień lub czasami ich nie będzie.

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz