Will ty palisz?

3.3K 69 47
                                    

Obudziłam się się z jeszcze silniejszym bólem. Moje oddechy były płytkie. Zobaczyłam Dylana który spał na krześle, obudziłam go lekkim ruchem ręki. Od razu zauważył że coś jest nie tak.

-Dziewczynko co jest? Poczekaj idę po lekarza- wybiegł z sali i faktycznie wrócił z lekarzem.

Lekarz dokładnie mnie zbadał. Tony dalej spał bo dostał jakieś leki a reszta chłopaków była w domu.

-Ma odmę i trzeba ją odbarczyć. Proszę na chwilę wyjść z sali.

Mocnej zacisnęłam rękę na ręce Dylana inforumjując go tym że nie chce aby wychodził. Przekonał lekarza że zostanie i nie będzie przeszkadzał bo ja się boję. Po chwili dostałam jakieś lęki i lekarka która przywołał tamten lekarz podniosła mi koszulkę. Wbiła mi dużą igłę między żebra. Pomogło mi to i po jakimś czasie czułam się już dużo lepiej. Przez ten czas mój narwany brat obudził Tony'ego i zadzwonił po resztę chłopaków. Vincent miał jutro rano wrócić do domu więc zostawiliśmy na stole kartkę z adresem szpitala. Widać było po Dylanie że bardzo się obwinia za tą sytuację więc postanowiłam go uspokoić.

-Dylan ufam Ci i wiem ze nie chciałeś tego zrobić. Nie obwiniaj się bo ja cie nie obwiniam chłopczyku- uśmiechnęłam się do niego.

-Ale to przeze mnie moja mała siostrzyczka tutaj jest. Przecież widziałem te siniaki. Jestem po prostu na siebie zły.

-Dylan jak mówi żebyś się nie obwiniał to nie rób tego. Zrób to dla młodej.

W tym momencie chłopaki weszli do sali. Chwile jeszcze z nimi pogadałam i dowiedziałam się że z Tonym za 2 dni wychodzę do domu. Poinformowałam Adriena że jestem w szpitalu i napisał mi że jutro u mnie będzie.

-Malutka jak się już czujesz?

-Lepiej Will. Zrobisz coś dla mnie?

-Jasne malutka tylko powiedz co

-Powiedz Dylanowi żeby się nie obwiniał. Nie jestem na niego zła a on myśli ze kłamie. Boje sie o niego.

-Pójdę z nim zaraz porozmawiać dobrze? Zostaniesz z bliźniakami.

-Will proszę idź za nim bo gdziesz wyszedł. Znajdź go błagam.

Will wyszedł a starszy bliźniak podszedł do mnie i mnie przytulił. Potrzebowałam teraz bliskości nie ważne od kogo.
-Spokojnie mała. Will go znajdzie i będzie dobrze. Nic mu nie będzie. Musimy teraz na nich poczekac.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
POV:WILL:
Znalazłem Dylana w kawiarni. Ewidentnie był przygaszony. Od dłuższego czasu nie było go na sali więc podejrzewałem każdy scenariusz, pocięte dłonie, nogi lub brzuch, może łyknął jakieś tabletki lub inne gówno. Dosiadłem się do niego.

-Cześć młody co jest? Dlaczego wyszedłeś z sali?

-Will przeze mnie nasza dziewczynka jest w szpitalu i ma problemy ze zdrowiem. Nigdy mi tego nie wybaczy.

-Ona ci już wybaczyła i się o ciebie boi.

-Na pewno kłamie. Nie wybaczyła by mi tak szybko -podparł głowę o ręce i oczy zaczęły mu się zamykać. Trochę się przestraszyłem

-Dylan co jest? Co się dzieje? -pudełko po lekach wypadło z jego kieszeni -Cholera ile tego wziąłeś? Powiedz mi

-Zostaw Will proszę lepiej będzie dziewczynce beze mnie- stracił przytomność

Zawołałem lekarza który wziął go na pukanie żołądka. Zobaczyłem na opakowanie po lekach i były to stare tabletki Hailie które brała na serce. Wyciągnąłem paczkę papierosów które miałem na takie sytuacje gdy musiałem się odstresować. Wyszedłem na zewnątrz i napisałam do Shane'ażeby do mnie przyszedł. Kazałem mu nie mówić malutkiej i Tony'emu. Przyszedł do mnie gdy ja kończyłem już drugiego papierosa. Patrzył się na mnie zdziwiony wiedziałem że chodzi mu o widok mnie z papierosem bo jeszcze żaden z nich nie widział mnie palącego. Tym bardziej że byłem blady.

-Hej co jest ty palisz? -zapytał

-Dylan nałykał się starych leków Hailie na serce. Lekarz wziął go na plakanie żołądka i nie wiadomo co z nim będzie. Trzeba czekać na wiadomość od lekarza. Tony i Hailie nie mogą się o tym dowiedzieć.

-Dlaczego? Oni muszą wiedzieć Will.

-Hailie ma jeszcze niestabilny stan i w każdej chwili może jej się pogorszyć czego nie chcemy. Tony tylko się zdenerwuje i będzie się martwił. Nie zapominaj że jest w złym stanie psychicznym i trzeba szczególnie uważać.

-Co mówił lekarz? -głos mu się załamał. Widać było że jest mu ciężko.

-Powiedział tylko że nie jest najlepiej -parę łez spłynęło mi po policzku. Tak naprawdę lekarz powiedział mi więcej ale nie chciałem mu mówić.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
POV:SHANE:
Byłem załamany wiadomością od Willa. Przecież Hailie  zapewniała Dylana że go nie wini a ten idiota i tak postawił na swoje. Wiedziałem że zaraz albo Hailie albo Tony będą pisać. Postanowiłem pojechać po jedzenie a Will miał się ogarnąć i do nich wrócić. Właśnie wyciągał 3 papierosa którego wypalił przy mnie. Zanim zdążył odpalić zabrałem mu go.

-Nie możesz tyle palić

-Oddaj

-Nie będziesz tyle palić Will. Sam zaraz wylądujesz na sali.

Zabrałem mu paczke papierosów i pojechałem po jedzenie. Tony pisał do mnie to powiedziałem ze zaraz wrócę. Napisał też ,że Hailie już śpi.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
POV:WILL:
Wróciłem do szpitala i siedziałem przed salą mojego najmłodszego rodzeństwa. Domyślałem się że już śpią więc byłem zadowolony, że żaden z nich mnie nie zobaczy. Chwile później podszedł do mnie lekarz i powiedział coś o stanie zdrowia Dylana.








/////////////Sory że tak długo nie było ale mam teraz bardzo duzo nauki i nie wyrabiam. Mam napisany kolejny rodział ale nie mam czasu żeby przepisać go na telefon więc nie wiem kiedy będzie jakiś następny. Mam nadzieję że dalej będziecie mnie śledzić. Mam już pomysł na zakończenie historii ale jeszcze nie mam zamiaru jej kończyć lecz obiecuje że jak skończę tę to zacznę nową a przynajmniej się postaram. Kiedy będę miała zamiar kończyć na pewno was o tym poinformuje. (908 słów).

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz