Wpadka z Żyletką

897 23 8
                                    

Upewniłem się że śpią. Wyciągnąłem zza telefonu żyletkę. Podeszłem do rogu sali i zrobiłem rany na brzuchu. Żyletką wypadła mi z ręki ale szybko ja odnalazłem i schowałem. Usiadłem spowrotem na krześle i dalej nie szłem spać. Pamiętałem słowa lekarza że powinien się obudzić w nocy.

POV:VINCE:

Obudziłem się i poczułem ból. Pamiętałem tylko częściowo co się stało. Poczułem lekki ciężar na jeden z rąk i gdy tam spojrzałem zobaczyłem jak moja siostra śpi, za nią na łóżku leżał Will i też spał. Po drugiej stronie łóżka siedział Tony i patrzył się na mnie.

-Vince jak się czujesz? -zapytał i zaczął głaskać mnie po dłoni

-Jest znośnie- kłamałem. Wszytsko mnie bolało, ale pewnie to było normalne. -Co tu robicie?

-Czekaliśmy aż się obudzisz -wstał i podszedł do Willa którego potrząsnął. Ten chwile później już stał obok mojego łóżka

-Boli cię coś? -zapytał młodszy brat

Pokiwałem głową a ci przycisnęli przycisk i chwile później przyszła pielęgniarka. Dała mi leki po których zrobiłem się śpiący i usnałem.

POV:TONY:

Jak tylko zobaczyłem że Vince już nie śpi, moja radość nie znała granic. Obudziłem Willa który przywołał pielęgniarkę. Podała mu silne leki przeciwbólowe i jakieś nassene bo po chwili usnął. Zdecydowałem z bratem, że nie będziemy pisać do reszty żeby choć trochę się wyspali. O ile w ogóle spali. Wziąłem leki nasenne i po chwili spałem.
Obudziły nie głosy. Właśnie przyszedł Dylan z Shane'm, reszta w tym pokoju też już nie spała. W pewnym momencie Shane rozglądnał się po pokoju i wskazał na coś palcem. Zaschło mi w ustach gdy pokazał na róg pokoju gdzie w nocy się ciąłem.

-Czemu tam jest krew? -zapytał

Wszyscy popatrzyli na mnie bo obok leżała żyletką. Kurwa. W takim razie musiała mi wypaść i nie schowałem jej. Japierdole mam przejebane.

-Tony -podeszła do mnie siostra. -To twoje?

Wiedziałem że nie ma co kłamać więc ledwo widocznie pokiwałem głową. Will podszedł do mnie i wziął moje ręce.

-Gdzie sobie to zrobiłeś? -zapytał delikatnie

-Brzuch- wymamrotałem

Shane z Dyalen podeszli do mnie. Mój bliźniak zdjął moja koszulkę na której było pare śladów krwi. Dylan w ręce miał husteczki chociaż one sie nie przydały. Hailie wzięła w dwa palce moją brodę żebym na nią patrzył. Zamknąłem oczy, ale po chwili poczułem czyjeś palce na brzuchu. To nie były palce jeden osoby. Chłopaki opartywali moje rany. Poczułem lekkie ukłucie na sercu, że oni się mną tak zajmują a ja się im tak odpłacam.

-Nikt nie jest na ciebie zły. Nikt nie jest zawiedziony tak? Jak się czujesz?- powiedziała Hailie na co ja otworzylem oczy

-Źle. Wy tak o mnie dbacie a ja się tak odwdzieczam. Może też lekko mi słabo.

-Straciłeś trochę krwi. Wcześniej oddałeś też żeby uratować Vinca. Musisz sobie usiąść. -tym razem Will zabrał głos.

Z tego wszystkiego nie zarejerstrwowałem kiedy usiadłem na podłodze. Chłopaki mnie podnieśli i dali na krzesło. Hailie i Will siedli przy mnie. Shane i Dylan musieli wyjść na papierosa. Kurwa nie wiedziałem że ich tak zestresuje.

-Jak się czujesz Vince? -zapytałem

-Jest dobrze, wytłumaczy mi ktoś co się stało?

-Tony jak coś ja mogę wytłumaczyć. Jeśli nie jesteś na siłach rozumiemy. -powiedział Brat

-Wyjaśnię. Kiedy przez miesiąc Will i Hailie sprawdzali mi nadgarstki, brzuch i nogi wtedy przez miesiąc było dobrze. Później przestali sprawdzać i znów się zaczęło. Na początku nie było źle, ale później znów się zaczęło tak jak wcześniej.

-A dlaczego ty masz wenflon?

-Leżałem przez parę godzin w szpitalu. Nic takiego. Po prostu nie zgłosiłem się żeby mi go zdjęli.

-Czemu byłeś w szpitalu?

Nie odzywałem się, ale tym razem siostra się do niego zwróciła. Nasz najstarszy brat próbował się podciągnąć ale dotknąłem jego klatki piersiowej z której spadła lekko kołdra.

-Leż spokojnie. -odezwałem się

-Vince on cię uratował. Gdyby nie on prawdopodobnie nie przeżyłbyś. -powiedziała -Sam później stracił przytomność i wylądował na sali

-Dziękuję -powiedział i zobaczyłem na jego ustach lekki szczery uśmiech.

-Nie masz za co -poklepałem go lekko po barku -Muszę ci za niedługo wymienić opatrunki bo zaczęły przesiąkać

-Hailie chłopaki pojechali do domu, my też ich zostawmy na chwilę samych. Chodź zjemy śniadanie

Gdy oboje wyszli poczułem jak wielka gula rośnie mi w gardle.

-Mogę ci wymienić opatrunki?

-Możesz

-Jakby cokolwiek cię bolało to mów -ubrałem rękawiczki i wziąłem nowe opatrunki i inne potrzebne rzeczy.

Zacząłem wymieniać pierw takie mniejsze, pare razy syknął z bulu, a gdy wszystkie mu wymieniłem, przykryłem go spowrotem kołdrą.

-Dziękuję ci jeszcze raz. I nie mów że to nic takiego bo oboje wiemy że tak nie jest -powiedział
Uśmiechnalem się do niego gdy weszli Will z Hailie. Ona usiadła na krześle a on stanął obok niej. Nagle dostałem telefon. Kurwa. Dzwonił Dylan, od razu odebrałem.

-Tony proszę przyjedź do domu, proszę -panikował

-Zaraz wrócę -powiedziałem i wyszłam z sali. Wsiadłem od razu do samochodu i wyjechałem.

-Co się stało Dylan? Spokojnie tylko.

-Shane on leży z wbitym nożem w brzuch. Uciskam ranę i nie daje mu zasnąć ale nie pociagne tak długo.

-Będę za 5 minut. Nie rozłączaj się i jakby coś się zmieniło to mów.

-Dobrze

Nagle połączenie zostało przerwane. Kurwa. Rozładował im się telefon. Szybko dojechałem do domu i wbieglem na górę. Weszłem do mojego pokoju skąd dochodziły jakieś rozmowy.






/////znowu mi się nudzi

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz