18

343 18 0
                                    

Mężczyźni szli obok siebie przez park, a obok nich biegał szczęśliwy pies, który uwielbiał spacery. Nie rozmawiali obaj głęboko zamyśleni, ale trzymali się za ręce, przez co czuli ciepło drugiej osoby i było im tak dobrze. Yeontan nagle pobiegł przed siebie i zniknął w krzakach, a Tae niedowierzał w to. Psiak był posłuszny, zawsze był blisko niego, ignorował przeważnie inne psy, ludzi i inne rzeczy, więc nie spodziewał się że zrobi takie coś

-Tannie! Wróć!- Krzyknął przestraszony, a Jungkook także był tym zaskoczony- Yeontan!!!

Pobiegli w stronę krzaków, a pies wyszedł z nich szczekając i znów wracając w zarośla

-Tam... Coś chyba jest. Normalnie by się tak nie zachowywał

-Sprawdzę- Powiedział Kook i odsunął gałęzi, które w części były pokryte kolcami- O boziu...

Zdjął jeansową kurtkę którą miał na sobie by kolce jej nie potargały i przeszedł za psem w strone pudła, które wydawało dźwięki podobne do stłumionego szczekania. Zignorował fakt, że kolce krzewów poraniły jego skórę i roztargały spodnie, bo spodnie i tak były dziurawe, a rany przecież się zagoją. Otworzył pudło i zobaczył małego brązowego szczeniaka, który leżał na boku skomląc. Podniósł go i otulił ramionami wychodząc z krzaków, a Taehyung odetchnął widząc go

-Jakim pieprzonym chujem trzeba być by zrobić coś takiego takiej kruszynce- Powiedział bardziej tracąc wiarę w ludzi i przyglądając się szczeniakowi

-Był tylko jeden? 

-Tak, a przynajmniej innych nie widziałem. Możemy wziąć go do weterynarza? Wiem pewnie psuje tym randkę, ale... Zapłacę za wszystko i...

-Spokojnie, nie pozwoliłbym przecież zostawić go tak samego i ciebie też przydałoby się opatrzyć, a na pewno oczyścić rany- Mruknął przyglądając się dość mocno poranionym ramionom młodszego, z których w niektórych miejscach wystawały jeszcze kolce, które delikatnie wyjął, ale chłopak nawet na to nie zareagował przyglądając się szczenięciu- Wszystko będzie dobrze, pewnie jest tylko wyziębiony i odwodniony

-Mam nadzieje- Powiedział i poszli w stronę najbliższej kliniki

Nie była daleko i po kilkunastu minutach doszli na miejsce gdzie nie musieli długo czekać na lekarza, który zabrał od nich szczeniaka, a jedna z lekarek opatrzyła nawet Jungkooka, nie chcąc za to pieniędzy. Wszyscy weterynarze byli dla nich bardzo mili i doceniali to jak się zachowali mimo, że nie zrobili nic tak dużego

Kookie oparł się o ramię Tae, który głaskał Yeontana, ale otoczył ramieniem młodszego. Mieli szczęście, że w poczekalni byli sami, więc nie musieli słuchać homofobicznych uwag koreańskiego społeczeństwa. Taehyung zbliżył się i pocałował chłopaka w czoło, a ten zarumienił się uśmiechnięty. Odsunęli się od siebie słysząc że drzwi się otwierają i zobaczyli lekarkę weterynarii niosącą już dużo lepiej wyglądające szczenię

-Podałam mu kroplówkę zbadałam. Można zostawić go dalej podpiętego, ale wydaje mi się że teraz jest w wystarczająco dobrym stanie, a jeśli nie jest wasz to zgaduje że trafi do schroniska, a oni nie będą chcieli pokryć kosztów jeszcze całej nocy z kroplówką

-Weźmiemy go do siebie- Powiedział Tae przyjmując od niej szczeniaka, a Kook spojrzał na niego zaskoczony- Jest zdrowy?

-Tak, choć przez najbliższe dni radziłabym przyglądać się jemu, tak dla pewności. Skończył 8 tygodni

-Dziękuje- Powiedział i zapłacił jeszcze, a po tym wyszli

I want You to want me // TaekookWhere stories live. Discover now