Shane i papierosy

3.1K 65 38
                                    

Will pojechał z nimi karetką. W szpitalu po badaniach od razu poszedł do sali najmłodszego brata. Miał maskę z tlenem, był podpięty do różnego sprzętu, oraz miał podpięta kroplówkę. Lekarz poinformował go, że powinien do godziny się obudzić i powinno być z nim dobrze. Ja z Shanem dojechaliśmy do domu lecz nikogo w nim nie zastaliśmy. Dzwoniliśmy do Tony'ego i Willa choć żaden z nich na początku nie odbierał. Dostaliśmy SMS-a  od mojego ulubionego brata „Jesteśmy w szpitalu tym najbliżej nas". Bez zastanowienia wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy do szpitala. W tym czasie gdy my byliśmy jeszcze w drodze Tony odzyskał przytomność. Chwilę rozmawiali aż mój ulubiony brat musiał mu się do czegoś przyznać.

-Przepraszam cię, nie wytrzymałem jak zabrali cię na badania- odkrył rękawy bluzy gdzie było parę ran. Świeżych

-Juz jest dobrze. Nie rób tego więcej.

-Dobrze -podszedł i go przytulił

W tym momencie weszliśmy my. Widząc Tony'ego z maską z tlenem i innymi podpiętymi rzeczami się rozpłakałam. Podeszłam i teraz ja go przytuliłam.

-Co ci się stało?- zapytałam zapłakana

-Tony co jest? Dlaczego nikt nam k tym nie powiedział wcześniej?- pytał Shane

-Już z nim dobrze, jutro wyjdzie. Tony musisz nauczyć mnie co robić w takich sytuacjach. Bałem się, że coś ci zrobię.

-Obiecuje że cię nauczę -odpowiedział

-Will? Co nauczył? Co się tam u was działo?- spytał Shane

-Tony stracił przytomność i przestał oddychać.

Rozpłakałam się jeszcze bardziej, przecież mogłam go stracić. Shane z Willem do mnie podeszli.

-Ej spokojnie malutka, już jest dobrze.

-Mała nie płacz

-Mloda już dobrze, pamiętasz jak uratowałaś mnie, Dylana, Vincenta, Willa i w ogóle. Byłaś silna i dzięki tobie ja, Dylan, Vince i Will żyjemy. Musisz być silna,chodź się przytul.

Przytuliłam go, jego rękawy się wtedy podwinęły a ja zobaczyłam jego rany. Chyba się zorientował bo szybko je zsunął z powrotem. Stwierdziłam że o nie zapytam.

-Tony? Czy to przez te rany?

Mój ulubiony brat popatrzył tylko na niego zmartwionym i pytającym wzrokiem.

-Jakie rany Tony? O co chodzi? -zaczął zadawać pytania starszy bliźniak

Oddech Tony'ego bardzo przyspieszył. Dostał kolejnego ataku paniki, tym razem dużo silniejszego. Sama czasem miewałam takie. Stwierdziłam, że chłopaki nie będą wiedzieć lepiej niż ja co robić więc postarałam się mu pomóc.

-Tony musisz mnie słuchać- zaczęłam- oddychaj powoli i spokojnie.

Nic nie pomagało więc musiałam coś jeszcze zrobić. Chwyciłam go za rękę i przyłożyłam do jego klatki piersiowej.

-Czujesz jak szybko? Oddychaj wdech, wydech, jeszcze raz wdech, wydech.

Udało mi się go trochę uspokoić choć wiele było mu jeszcze do normalnego stanu. Chyba nie potrzebnie wspominałam o tych ranach, nie chciałam żeby to tak wyszło. Shane musiał zrozumieć o co chodzi bo wyszedł z sali. Nie widział tego co ja, na ręce Tony'ego było pełno ran. Wiele więcej niż się spodziewałam że mógłby mieć. Na szczęście starszy z bliźniaków nic sobie nie zrobił tylko poszedł zapalić. Dowiedziałam się, że  Shane czasem pali jak się bardzo denerwuje. Nigdy nie widziałam u niego papierosów choć teraz domyślałam się, że musi mieć choć jednego zawsze przy sobie.

-Tony lepiej? Nie powinnam tego mówić na głos przepraszam.

-Nic się nie stało młoda. Nie mogłaś wiedzieć. Wiedz tylko, to nie jest wasza wina.

-Malutka postaram się go przypilnować dobrze?

-Kocham was chłopaki

-My ciebie też -odpowiedzieli w tym samym momencie.

Widziałam, nikt nie mógł odpowiedzieć dlaczego to robił. Wierzyłam, razem wszyscy mu pomożemy i nie damy tego robić. Zastanawiałam się czy pójść po Shane czy sam wróci, chociaż nie chciałam zostawiać chłopaków samych. Teraz jeszcze bardziej się o nich martwiłam. Ta dwójka Will i Tony byli dla siebie największym wsparciem. Byli ze sobą chociaż było nie raz trudno.

-Mówił ktoś o tym Dylanowi?- zapytałam

-Nie malutka, zrobimy to za godzinkę dobrze?

-Trzeba będzie trzeba

-Okej

Chwilę później na salę wszedł Shane.










///////////////Na szczęście udało mi się jeszcze dzisiaj dodać rozdział. Jutro jadę na kolejne zawody tym razem tylko dla naszego województwa. Nie mam wielkich oczekiwań, ale zobaczymy co będzie.

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz