Rozdział 14

5.1K 292 102
                                    

Eris


Położyłem się tak jak mi kazała. Usiadła koło mnie i po chwili poczułem na sobie jej ciepłe dłonie, ale i tak nie mogłem przestać myśleć o tym co mi powiedziała.

- Lea, jakim cudem durzyłaś się we mnie odkąd skończyłaś sześć lat? Pomijam, że byłaś strasznie mała, ale przecież nie chodziliśmy wtedy do szkoły…

- Widziałam jak grasz w koszykówkę na swoim podwórku. Wtedy, kiedy byłam u Brada. Często robiłeś sobie trening akurat w tych godzinach, kiedy odwiedzaliśmy ich z mamą.

O rany.

- Okej. Od tak dawna znasz Brada?

- Od zawsze. Nasze mamy się przyjaźniły zanim przyszliśmy na świat.

- Często ich odwiedzaliście? – Spytałem, bo naprawdę nigdy jej nie widziałem.

- Dość często. Przez dwa tygodnie nawet mieszkaliśmy u nich. Miałam wtedy dziesięć lat.

Erisie, jesteś ślepym kretynem. Przykro mi.

- Dlaczego mieszkałyście u Brada?

Lea zamilkła, ale po chwili zaczęła mówić coś co złamało mi serce.

- Uciekłyśmy z mamą przed ojcem, który był alkoholikiem. Robił się coraz bardziej agresywny, więc nie miałyśmy wyjścia. Pod koniec było już naprawdę strasznie. To dlatego tak przyzwyczaiłam się do chodzenia w kapturach, po prostu lubiłam być niewidzialna… Ponad to chyba też dlatego chciałam wyglądać i zachowywać się jak chłopak. Ojciec był silny, a ja nic nie mogłam zrobić, mimo, że próbowałam. Byłam bezużyteczna, zbyt słaba i myślałam sobie, że gdybym  była chłopcem miałabym więcej siły, aby obronić siebie i mamę.

- Boże Lea, tak mi przykro.

- Nie mówię tego, żeby się nad sobą użalać. Kiedyś się tego wstydziłam i nikomu o tym nie mówiłam, ale teraz jestem już dorosła i wiem, że to nie była moja wina. Mam prawo o tym mówić i nie czuć wstydu…

- Lea… Oczywiście, że nie masz się czego wstydzić…

- A jeśli chodzi o te robaki. No wiesz, szczypawa. Chcesz wiedzieć jak to było?

- Chcę – odparłem bojąc się tego co za chwilę usłyszę. Nie mogłem znieść tego, że miała tak ciężko.

- No więc… To w ogóle nie jest straszne i nie wynikało z tego, że byłyśmy biedne. Okej, byłyśmy ale w naszym mieszkanku było czysto. I każdy kto wie cokolwiek o robakach wie też, że skorki to nie robale z brudu, tylko z ogrodu. Mój wujek był ogrodnikiem. Mieszkał pod miastem, miał akurat jakieś duże zlecenie i pracował do wieczora. Aby nie musiał wracać po nocy, mama zaprosiła go do nas. Ponieważ cały dzień spędził wśród krzewów i drzew, zapewne w kieszeni schował mu się skorek. Wujek położył swoją kurtkę na mojej bluzie w przedpokoju. Później skorek przeszedł na nią, czego nie zauważyłam. Założyłam ją do szkoły, a dziewczyna która siedziała za mną na zajęciach zobaczyła go i zaczęła wrzeszczeć. Powiedziała, że jestem brudna i nie będzie za mną siedziała na zajęciach, że przynoszę do szkoły robaki. Rany, to była masakra. Wiem, że skorki nie są zbyt ładne, ale są też niegroźne…

Milion powodów (ERIS)Where stories live. Discover now