Lea
Ogarnęłam się w ekspresowym tempie, a na wypadek gdyby Eris dobrze się czuł i miał ochotę wyjść dzisiaj wieczorem, założyłam moją ulubioną sukienkę.
Byłam u niego punktualnie i weszłam do jego pokoju z pozytywnym nastawieniem. Rolety były do połowy odsunięte, a on czytał książkę w krótkich spodenkach i podkoszulku, przygotowany do naszego spotkania. Wyglądał jakby czuł się dobrze. Kiedy weszłam spojrzał na mnie z uśmiechem, a potem prześlizgnął wzrokiem po moim ciele. Jego mina mówiła mi, że naprawdę podoba mu się to co zobaczył. Miałam ochotę zrzucić z siebie tę sukienkę i w samej bieliźnie podejść do niego, później klęknąć…
- Przepięknie wyglądasz – powiedział słodkim tonem, a mi właśnie coś rozpłynęło się w piersi. Często mówił mi komplementy, ale za każdym razem cieszyłam się z tych słów jak mała dziewczynka.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz dobrze.
- Może i tak. Jak na postać z horroru – odparł z zabawną miną.
- Z seksownego horroru, w którym grałbyś… Kogoś seksownego. Jakiegoś apetycznego wilkołaka albo przystojnego wampira. Albo gorącego faceta ściganego przez jakąś napaloną psychopatyczną morderczynię, która chce sobie na tobie poużywać – pokazałam na niego palcem, a ona wybuchnął śmiechem. Uwielbiałam ten dźwięk. Wibrował w całym moim ciele.
- Miałem bardziej na myśli coś mniej atrakcyjnego. Ale dziękuję. - Uśmiechał się, a w policzkach zrobiły mu się te słodkie dołeczki.
- Właściwie to mam coś dla ciebie… - Podjechał do komody, odsunął szufladę i wyciągnął z niej małe, czarne pudełeczko, podał mi je, a ja niepewnie wzięłam je do rąk i otworzyłam.
W środku była złota bransoletka na rękę. Drobne koraliczki były połączone znakiem nieskończoności i maleńkim serduszkiem. Patrzyłam w niemym zachwycie na tę śliczną rzecz, która była tak bardzo w moim stylu. Jednak wydawała się droga i nie mogłam przecież jej przyjąć…
- Eris, jest przepiękna… Ale to za wiele, nie mogę jej wziąć.
- Lea, proszę cię. To i tak nic w porównaniu do tego co dla mnie robisz. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Ja zaakceptowałem fakt, że nie chcesz ode mnie pieniędzy za swoją pracę, ale w zamian za to mam prawo kupić ci jakiś drobiazg. Jeśli go nie przyjmiesz będzie mi cholernie przykro…
Zaśmiałam się i podskoczyłam ze szczęścia.
- W porządku, ale naprawdę nie musiałeś… - powiedziałam po czym rzuciłam się w jego objęcia siadając mu na kolanach.
Przez ostatni czas naprawdę się do siebie zbliżyliśmy i takie gesty wydawały mi się już zupełnie naturalne. Eris uśmiechnął się szeroko, wziął moją rękę i pocałował każdy z moich palców, co sprawiło że dostałam gęsiej skórki.
- Te dłonie są bezcenne – wyszeptał, po czym wziął ode mnie bransoletkę i zaskakująco szybko zapiął ją na moim nadgarstku. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja zamrugałam zupełnie zauroczona. Po chwili odchrząknęłam i jeszcze raz spojrzałam na mój piękny prezent.
- Jest prześliczna. I naprawdę w moi stylu. A czemu akurat serce i nieskończoność? Czy to jakieś wyznanie? Chcesz przez to powiedzieć, że będziesz kochał mnie aż po kres czasu, nawet kiedy słońce wybuchnie, ziemia obróci się w pył a wszechświat osiągnie swą nieskończoność? – Zapytałam dramatycznym tonem łapiąc się za serca, a Eris się zaśmiał. Zaczynałam się przed nim otwierać podobnie jak przed Bradem, co wydawało się naprawdę dziwne, ale strasznie mi się podobało. Żartowaliśmy często i wiedziałam, że on coraz lepiej rozumie moje poczucie humoru i to jaka byłam.
YOU ARE READING
Milion powodów (ERIS)
Romance- Czy moglibyśmy zacząć... Dzisiaj? - Jasne, czemu nie. Mam się rozebrać? - Tak, zdejmij koszulkę. Jeśli będziesz czuł jakikolwiek dyskomfort, to o wszystkim mi mów. Nie musisz się wstydzić, chociaż wiem, że ... - Nie dał mi dokończyć, dosłownie zrz...