Lea
Następne miesiące były naprawdę szalone. Eris ćwiczył codziennie, wstawał codziennie i robił ogromne postępy, więc po kilku tygodniach mogliśmy zrezygnować z egzoszkieletu na rzecz ortez opaskowo-szynowych. Ćwiczyliśmy, działaliśmy naprawdę intensywnie i od początku nie widziałam w Erisie aż takiej determinacji. Świadomość tego jak bardzo pomaga mu rehabilitacja obudziła w nim nowe pokłady woli walki i mobilizacji. I uzależnił się od wstawania. Opowiadał mi, że od zawsze miał w sobie niespożytą energię, dlatego po wypadku wpadł w tak głęboką depresję i otępienie. Czuł się przerażony i bezbronny, a problemy emocjonalne i psychiczne pacjentów z urazami kręgosłupa były zbyt często pomijane. Skupiano się na ich urazach fizycznych, podczas gdy te emocjonalne często były w gorszym, lub równie opłakanym stanie.
Teraz Eris wrócił. Naprawdę wrócił. Widziałam, że znowu jest tamtym chłopakiem -szalonym, zdeterminowanym, pewnym siebie, i tak cholernie silnym.
Cieszyłam się widząc go takiego i wierzyłam, że niebawem stanie na nogach zupełnie sam, lub co najwyżej przy pomocy kuli.
Poza tym… Przeprowadziliśmy się i to była kolejna świetna decyzja. Nasze własne miejsce na świecie, nasz własny niewielki dom w cichej i przyjaznej okolicy, dom który nie kojarzył nam się z traumami i nie przywodził nieciekawych wspomnień. Byliśmy w nim naprawdę szczęśliwi, i dokonywaliśmy swoich własnych cudów.
Wspieraliśmy się i rozmawialiśmy, kochaliśmy się bez względu na porę i próbowaliśmy nowych rzeczy, dawaliśmy sobie spełnienie i wsparcie. I stawialiśmy kolejne kroki – nie tylko te dosłowne ale i metaforyczne. Kolejne kroki w naszym związku, w naszym życiu, nasze małe zwycięstwa nad codziennością. Byliśmy naprawdę szczęśliwi w tym naszym spokojnym świecie tylko we dwójkę, jakbyśmy żyli w bańce.
Ale prawda jest taka, każda bańka kiedyś pęka i tylko od nas zależy jak sobie z tym poradzimy.
***
- Nie wierzę, Brad – powiedziałam otwierając drzwi i widząc go klęczącego na wycieraczce – Wstawaj, błagam cię! Co ty w ogóle wyprawiasz!?
- To ja przeszedłem cię błagać, Lea. Błagam, wybacz mi!
- Przestań… - odparłam zdeterminowana, aby pozbyć się go jak najszybciej.
- Pchełko.
- Nie „pchełkuj” mi tu teraz, Brad…
- Błagam!
- Nie!
- Wpuść mnie, porozmawiamy, mogę nawet zaprzyjaźnić się z tym dupkiem Evansem…
- Jeszcze raz nazwiesz go dupkiem i nie ręczę za siebie…
- Przepraszam! Mam na myśli Erisa. Przeproszę go… Dogadamy się, dlaczego jesteś taka uparta?!
- Jeśli Eris cię tu zobaczy może stać ci się krzywda. Mówię poważnie. On nie wybaczy ci, że mnie uderzyłeś. Ja też ci nie wybaczę tego jak potraktowałeś mnie i moją mamę. Wyjdź zanim…
- Co ty tu robisz do cholery? – Eris stanął za mną i niemal fizycznie czułam jak bucha od niego wściekłość.
- Przeszedłem prosić Leę o wybaczenie, nie wtrącaj się w to – wypalił Brad posyłając Erisowi wredne spojrzenie, więc odwróciłam się kładąc dłoń na klatce piersiowej Erisa, aby go uspokoić i powstrzymać przed zrobieniem jakiegoś głupstwa.
- On nie jest tego wart, uspokój się. Zresztą już sobie idzie…
- Nigdzie się nie wybieram, dopóki…
![](https://img.wattpad.com/cover/353505749-288-k276235.jpg)
JE LEEST
Milion powodów (ERIS)
Romantiek- Czy moglibyśmy zacząć... Dzisiaj? - Jasne, czemu nie. Mam się rozebrać? - Tak, zdejmij koszulkę. Jeśli będziesz czuł jakikolwiek dyskomfort, to o wszystkim mi mów. Nie musisz się wstydzić, chociaż wiem, że ... - Nie dał mi dokończyć, dosłownie zrz...