Rozdział 8

5.2K 287 57
                                    

Lea


Stałam pod drzwiami wyobrażając sobie ile razy o tym marzyłam. Wypuściłam oddech i zadzwoniłam dzwonkiem, przywołując na twarz profesjonalny ( mam nadzieję ) uśmiech.

- Dzień dobry, skarbie. Tak miło cię widzieć – Dory Evans otworzyła mi drzwi, zapraszając mnie do środka. Była ładną kobietą z lekko skośnymi, brązowymi oczami i nieco ciemniejszą karnacją. Wyglądała jak drobna wersja Pocahontas. Natomiast ojciec Erisa, którego niegdyś dość często widywałam, dla kontrastu kojarzył mi się z wielkim wikingiem, chociaż w rzeczywistości chyba był wojskowym.  Wydawało mi się, że tych dwoje tworzyło doprawy uroczą parę, a Eris pozabierał sobie od obojga rodziców to co najlepsze.

- Również miło mi panią widzieć. Przyszłam, jak się pani domyśla do Erisa.

- Tak, tak. Jest w swoim pokoju. Jestem ci taka wdzięczna za to, co dla nas robisz…

- Nie ma sprawy. Jeszcze nic nie zrobiłam…

- Tak, ale dałaś mu nadzieję. Nic nie mówił, ale tak myślę. A to już naprawdę wiele.

Pokiwałam głową, czując na barkach ciężar odpowiedzialności.

- Dziękuję pani. To ja już do niego pójdę.

Pani Evans pokiwała zachęcająco głową, tłumacząc mi do którego pokoju mam wejść. Idąc wzdłuż korytarza czułam się jak w jakimś filmie. Serce waliło mi jak oszalałe. Zapukałam do wskazanych przez mamę Erisa drzwi… Uff co za emocje.

- Proszę – usłyszałam jego głos i weszłam do środka.

Było ciemno i pusto. Eris siedział na wózku inwalidzkim, patrząc na mnie zaczerwienionymi, smutnymi oczami. Faktycznie wyglądał na bezbronnego. To irracjonalne przy jego atletycznej budowie greckiego herosa, ale tak było. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco, a on zagryzł wargę i prześlizgnął wzrokiem po moim ciele. Później znów spojrzał w moje oczy. Matko, mam nadzieję że nie przesadziłam z tą sukienką!

- Hej. Miło cię widzieć. Przyszłam, tak jak się umawialiśmy. – Weszłam głębiej. Nie było w tym pokoju nic prócz szafy, fotela,  łóżka, komody i mroku. – Nie lubisz zapalonego światła? Albo światła słonecznego? – spytałam ciepłym tonem, patrząc na zasłonięte rolety.

- Bolą mnie od niego głowa i oczy. – Aha. To wszystko wyjaśnia.

- Okej. Rozmawiałeś o tym z lekarzem?

- Podobno to po wypadku, chyba od kręgosłupa. Nie wiem do końca co mi jest, ale nic nie pomaga - mój Boże. Serce ścisnęło mi się z żalu.

- Masz te wszystkie wyniki, o których rozmawialiśmy?

- Tak. Leżą na komodzie.

Podeszłam i wzięłam papiery skupiając się na historii choroby. Eris podjechał do włącznika światła, ale go powstrzymałam. Zapaliłam ledwo tlącą się lampkę nocną. Widziałam całkiem nieźle i chciałam mu oszczędzić bólu.

- Te bóle głowy. Są stałe i ciągłe, pulsujące, napadowe...?

- Napadowe. Bóle migrenowe, okropnie wtedy boli, ale ogólnie bardzo często odczuwam ból, tylko nie tak intensywny jak podczas napadów…

Milion powodów (ERIS)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant