Rozdział 33

3.5K 235 14
                                    

Lea

- Dzisiaj przychodzi egzoszkielet dla Erisa?  - spytała mama robiąc sobie makijaż, więc nim odpowiedziałam spojrzałam na nią z dezorientacją.

Vivien Moore była naturalnie śliczną kobietą i nie potrzebowała makijażu, ale oczywiście wyglądała w nim odjazdowo. Jednak jak żyję nie pamiętałam, aby się malowała.

- Tak, właśnie po niego jadę, zobaczymy jak Eris zareaguje, ale jestem dobrej myśli.

- Bardzo się cieszę, córeczko –  odpowiedziała, po czym założyła niewielkie, złote kolczyki, nucąc pod nosem „Don’t stop me now” Queen.

- Mamo… Czy ja o czymś nie wiem?

- Mam randkę.

- Randkę? To cudownie! Tyle czasu broniłaś się przed założeniem konta na profilu randkowym, a tu proszę, poradziłaś sobie sama – odparłam z uznaniem. - Tylko pamiętaj, prześwietl go dokładnie zanim zostaniesz z nim sam na sam…

- Właściwie poznaliśmy się wczoraj w bibliotece, ale dzisiaj idę do niego na kolację…

Chcąc nie chcąc poczułam jak robi mi się słabo.

- Do jego domu? Sama?

- A co w tym niezwykłego?

- Mamo! To może być jakiś psychol, nie umawia się z kimś kogo „poznało się wczoraj w bibliotece”  do jego domu! Tak samo jak nie idzie się z ledwo poznanym facetem do jego mieszkania. – Odparłam stanowczym tonem, a wizja z przerażającego serialu na Netflixie opowiadającego prawdziwą historię o seryjnym zabójcy stanęła mi przed oczami. Serio, z moją wrażliwością nie powinnam oglądać takich rzeczy, ale stało się i hej, naprawdę lepiej dmuchać na zimne i żyć niż skończyć w czyjejś lodówce!

- Nie dramatyzuj, kochanie.

- Nie dramatyzuję, tylko ostrzegam. Oni często wydają się uroczy, niewinni i przy okazji bywają też niepokojąco atrakcyjni także niech cię to nie zmyli.

- Steve z pewnością nie jest niepokojąco atrakcyjny – mama zmrużyła oczy i spojrzała na mnie jak na wariatkę.

- To nie jest wymóg – pokazałam na nią palcem, na co westchnęła ze znużeniem.

- Już się umówiłam, nie będę tego odwoływać, przykro mi.

- Okej, ale dlaczego on zaprosił cię do siebie? Kto tak robi? Ludzie na pierwszą randkę umawiają się na przykład do restauracji, w miejscu publicznym, a nie do siebie w domu.

- Rozmawialiśmy o gotowaniu, podobno robi świetne risotto. Od słowa do słowa, zaprosił mnie, abym je spróbowała. Daj spokój, Lea…

- Okej, ale pojadę tam z tobą. Powiem mu, że wiem jak się nazywa, gdzie mieszka i że jeżeli coś ci się stanie to przyjadę do niego z całą pieprzoną komendą policji.

- Nie wierzę, że do tego doszło. Własna córka robi mi obciach – mama parsknęła śmiechem, ale chyba skapitulowała, bo otworzyła drzwi i pokazała abym wyszła pierwsza.

***

Steve wydawał się sympatyczny i niegroźny – niby to  dobrze, ale nigdy nic nie wiadomo. Mama miała mnie informować na bieżąco i zadzwonić kiedy wróci do domu, więc byłam względnie spokojna, kiedy wyjeżdżałam spod szpitala ze spakowanym egzoszkieletem dla Erisa.

Wzięłam głęboki oddech, aby nieco się uspokoić, bo naprawdę się stresowałam. Nie byłam pewna czego spodziewać się po jego reakcji, nie wiedziałam jak sobie poradzi, ale wiedziałam za to, że w końcu musimy spróbować.

Podjechałam pod jego dom, z którego swoją drogą niebawem mieliśmy się wyprowadzać.

Dom Evansów był wielki i bardzo dobrze położony – duża działka na spokojnym osiedlu znajdującym się w  centrum Austin była spełnieniem marzeń wielu rodzin szukających nowego lokum.

Eris wystawił ogłoszenie zaledwie wczoraj, a już miał umówionych kilku klientów, także byłam niemal pewna, że akurat ten temat zostanie załatwiony szybko i bezproblemowo.

Cieszyłam się też, że Eris i Dory mają zamiar pogrzebać swoją bolesną przeszłość, ponieważ zdawałam sobie sprawę z tego jakie to dla nich ważne. W między czasie pomogłam Erisowi szukać miejsca w którym moglibyśmy zacząć pisać swoją własną historię, i znaleźliśmy ciekawą ofertę -  niewielki, parterowy domek na obrzeżach naszego miasta, blisko lasu, na bardzo miłym osiedlu.

Musieliśmy tylko wszystko zorganizować i mogliśmy zaczynać przeprowadzkę.

Dziś jednak miałam dużo ważniejszą sprawę do załatwienia – w końcu zdrowie Erisa było dla mnie najistotniejsze.

Wysiadając z samochodu wyciągnęłam walizkę z urządzeniem, które – miałam wielką nadzieję – postawi go na nogi i pomoże mu nauczyć się chodzić na nowo.

Milion powodów (ERIS)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora