Rozdział 22

4.5K 260 60
                                    

Lea

Wzięłam szpikulec do lodu, gotowa dźgać nim z całej siły. Pomyślałam, że za chwilę będę jak Sharon Stone w Nagim Instynkcie. Wyciągnięta przeze mnie wielka bryła lodu leżała na blacie kuchennym, a nieznośny upał sprawiał, że smętnie skapujące z niej krople tworzyły pod nią sporą kałużę.

- Okej, zobaczymy czy będziesz taka twarda jak się za ciebie zabiorę – powiedziałam prowokująco i chwyciłam bryłę waląc w nią szybkimi, brutalnymi ruchami, a drobne kawałeczki zaczęły rozsypywać się wokół mnie przypominając nieco śnieg. Pieprzyć Sharon Stone, byłam cholernym Edwardem Nożycorękim!

- O mój Boże co tu się dzieje? – Moja mama wkroczyła do kuchni patrząc na mnie z przerażeniem.

- Nic. Jest strasznie gorąco, a ta bryła lodu leży w zamrażalce od wieków. Trzeba się jej pozbyć. Później można będzie podzielić to na mniejsze porcje, albo dodać do napoju…

- Albo mogłaś po prostu wziąć ją na dwór, jeśli potrzebujesz wolnej zamrażalki. Jak ty to w ogóle wyciągnęłaś, wygląda jakby ważyło z tonę! Nie potrzebujemy tego lodu, a torebkę z kostkami znajdziesz w drugiej szufladzie w lodówce, jeśli chcesz napić się czegoś zimnego. Ten potwór na dworze szybko stopnieje, nie zrobisz bałaganu ani nie odłupiesz sobie palca. Same plusy – mówiła zachęcającym tonem mama, ale ja nadal kontynuowałam, nie odzywając się słowem. Mama westchnęła zrezygnowana. - Skarbie, co się dzieje?

- Mam ochotę to podźgać, okej? – Zadałam bryle decydujące uderzenie, które przełupało ją na kilka małych części.

- Rozumiem. A dlaczego? Czy coś się stało? I jak wiele to coś ma wspólnego z Erisem, waszą wczorajszą imprezą i tym, że nie wróciłaś do domu na noc?

- On cierpi. A te zdziry z którymi sypiał traktowały go jak osobisty wibrator! Boże, dlaczego ludzie są tacy bezduszni! Czy żadna z nich nie zauważyła jaki on jest wrażliwy, jaki jest delikatny, jak łatwo go zranić?! To obrzydliwe! Gdybym miała go wcześniej nigdy nie pozwoliłabym aby ktoś go skrzywdził, szanowałabym go i okazywałabym mu miłość. Nigdy nie pozwoliłabym aby czuł się bezwartościowy, ale jak widać niektórym tylko pieprzenie w głowie. Mają gdzieś ludzkie uczucia… - mówiłam kontynuując dźganie, z każdym zdaniem uderzając coraz mocniej.

- Lea, za chwilę przewiercisz się do blatu, wyluzuj okej? – Powiedziała mama podchodząc do mnie. – Wiem o czym mówisz, ale to chyba nie była wina tych dziewcząt. Eris od zawsze był specyficzny, nikomu nie przyszłoby do głowy że w środku jest taki delikatny. Ja też dopiero kiedy poznałam Dory zrozumiałam, że ten chłopiec wiele przeszedł i być może nie jest taki za jakiego go zawsze uważałam. On i te kobiety nawzajem traktowali się przedmiotowo. Takie są fakty…

Spojrzałam na mamę z konsternacją. Spodziewałam się, że nie będzie miała pojęcia o czym mówię, a tymczasem zdawała się zupełnie wtajemniczona.

- Skąd to wiesz? – Spytałam odkładając szpikulec.

- Odkąd Dory się rozwiodła, zaczęła odwiedzać Cassie. Wcześniej ten dupek jej mąż nie pozawalał jej praktycznie w ogóle wychodzić. I tam się poznałyśmy. Często rozmawiałyśmy, obie jesteśmy ofiarami przemocy domowej, więc mamy wiele wspólnego…

Ofiarami przemocy…?

- O Boże – złapałam się za klatkę piersiową i usiadłam na krześle zupełnie pozbawiona sił – Ojciec Erisa ich bił?

Milion powodów (ERIS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz