Rozdział 27

3.9K 250 28
                                    

Lea

Pierwszym co zrobiłam po tym gdy wybiegłam z ogrodu Brada, było wpadnięcie do mojego samochodu, ale już po chwili zerknęłam na dom Erisa.

Boże, tak strasznie go potrzebowałam, tak bardzo chciałam się teraz do niego przytulić…

Jednak słowa Brada bolały jak cholera, i znowu w brutalny sposób odbiły się na mojej psychice. Były dużo gorsze nawet od uderzenia w twarz, chociaż robiąc to Brad pokazał mi aż nazbyt wyraźnie, że między nami koniec. Choćbym nie wiem jak kochała mężczyznę, nigdy nie utrzymywałabym z nim kontaktu jeśli mnie uderzył - nie po tym przez co przeszłam z moim ojcem, nie z miliona innych powodów, nie i jeszcze raz nie.

Tak mu ufałam, a mimo to zrobił mi coś takiego…

Właśnie wtedy do głowy przyszła mi straszna myśl. Czy Eris też mógłby potraktować mnie w ten sposób? A może wszyscy mężczyźni byli siebie warci? Własny ojciec, później ktoś komu ufałam najbardziej na świecie podniósł na mnie rękę… Może nie warto komukolwiek ufać?

Ponad to… Może faktycznie byłam dla Erisa tylko wyjściem awaryjnym? Może wszystkie jego słowa to kłamstwa? W końcu Brad też mnie okłamywał mimo, że byłam go tak bardzo pewna…

Może Eris powiedział że mnie kocha, bo jestem jedyną osobą, która o niego dba? Dodatkowo może zaciągnąć mnie do łóżka, w końcu od roku nie był z żadną kobietą, a przecież kto jak kto ale akurat on z pewnością potrzebuje seksu, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze podboje…

Może od niego również powinnam trzymać się z daleka? Może powinnam zostać sama, aby się chronić?

Musiałam sobie wszystko dokładnie przemyśleć i zastanawiałam się czy wrócić do domu by odreagować, lub może lepiej zadzwonić do Nicole, albo innej z moich koleżanek aby się wygadać i wypłakać przy kieliszku wina i im dłużej się nad tym zastanawiałam, zaczynałam mieć na to coraz większą ochotę.

Potrzebowałam rozmowy z kimś postronnym, kimś kto może spojrzeć na moją sytuację z innej perspektywy i jest w stanie doradzić mi co zrobić, albo przynajmniej mnie wysłuchać i wypowiedzieć się na temat sytuacji z Erisem, oraz tego czy nasz związek naprawdę ma szansę przetrwać, czy też będzie jedynie kolejnym ciosem i rozczarowaniem…

Wyjęłam telefon z torebki i spojrzałam na zdjęcie Nicole widoczne przy jej kontakcie. Wahałam się przez chwilę, aż wykonałam połączenie i słuchałam sygnału zastanawiając się co ja do cholery wyprawiam.

Przecież obca osoba, która nic o nas nie wie nie będzie potrafiła mi doradzić co powinnam zrobić z naszym związkiem, ponad to…

Przecież zaistniała sytuacja nie była winą Erisa, a jak do tej pory to jemu najmocniej się oberwało biorąc pod uwagę, że cała ta drama zupełnie go nie dotyczyła i nie powinna się odbijać na nim i na naszej relacji – Brad najpierw z niego kpił, później zrobił przedstawienie jadąc po nim w obrzydliwy sposób, ja niby zostałam z Erisem, ale później, gdy chciał mnie ostrzec przed nieuczciwym „przyjacielem”, wybiegłam z jego domu trzaskając drzwiami, i to po wszystkim co nas połączyło… Przecież ta nieszczęsna rozmowa musiała go tak wiele kosztować, wiedział że darze Brada dużym uczuciem i na pewno obawiał się mojej reakcji, ale i tak postanowił być wobec mnie szczery i nie zwracając uwagi na swój komfort przeprowadził ze mną tą trudną, wstydliwą dyskusję. Martwił się, troszczył się o mnie, a ja wybiegłam z jego domu jak poparzona i teraz jeszcze zamierzałam zostawić go samego bez słowa wyjaśnienia?

- Halo, no cześć kochana! – usłyszałam głos Nicki i wytarłam mokre od łez policzki.

- Cholera przepraszam Nicole, miałam zadzwonić do mojej mamy… - skrzywiłam się na dźwięk tych słów. Nie znosiłam kłamać, a swoją drogą moje kłamstwo było doprawdy żałosne, biorąc pod uwagę mój roztrzęsiony ton. Jednak mimo, że czułam się rozdarta i zraniona, stwierdzałam że po prostu nie mogłabym zostawić dzisiaj Erisa samego. Nie mogłabym i nie chciałabym.

- Okej, rozumiem. A skoro się słyszymy to wszystko dobrze? Brzmisz jakoś dziwnie…

- Tak w porządku… Chociaż w sumie nie do końca, Brad przyjechał i strasznie mnie zdenerwował, pokłóciliśmy się. Chętnie umówię się z tobą na drinka i wszystko ci opowiem kochana, ale teraz muszę kończyć. Zadzwonię jutro i się dogadamy, co ty na to?

- Jasne, Lea, nie mogę się doczekać. Trzymaj się, i pozdrów ode mnie Erisa.

Pożegnałam się z Nicki biorąc głęboki oddech. Spojrzałam na dom Erisa i poczułam tęsknotę oraz wyrzuty sumienia.

Może faktycznie Eris był ze mną tylko z wygody, może tak było. Być może z naszego związku nie wyniknie nic dobrego, tylko znowu zostanę zraniona i oszukana, istniała taka szansa, ale jednocześnie nie zamierzałam rezygnować z niego tak łatwo… Wzięłam odpowiedzialność za tego chłopaka, ponad to on nie był tylko moim kochankiem, ale też pacjentem. Skrzywdzonym przez los człowiekiem, który był cholernie samotny, próbował się zabić i musiałam w końcu przestać myśleć o sobie lub o nas i naszym związku, tylko skupić na nim.

Nie było już najpopularniejszego i najprzystojniejszego chłopaka w szkole, którego chciała mieć w łóżku dosłownie każda dziewczyna i wyśmiewanej chłopczycy w koszmarnych ciuchach. Byliśmy tu i teraz i nie mogłam go ranić przez moją niepewność i kompleksy.

Westchnęłam głośno i zagryzłam wargę. Nie do końca wiedziałam czy postępuję słusznie ale i tak zamierzałam spróbować, więc wyszłam z samochodu i ruszyłam pewnym krokiem pod dom Erisa.

Milion powodów (ERIS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz