Rozdział 18

4.4K 273 51
                                    

Lea

Kiedy podjechaliśmy pod dom Erisa, była dwudziesta trzecia, więc weszliśmy i od razu skierowaliśmy się do jego pokoju.

- Dziękuję, że mnie ze sobą zabrałaś. Było bardzo miło.

- To ja dziękuję, że ze mną poszedłeś. A tymczasem idę do domu, ale jutro znowu się widzimy, także…

- Lea? Jest późno… Mam wyrzuty sumienia, że przywozisz mnie i odprowadzasz do pokoju, a później musisz sama dotrzeć do siebie o tej porze. Nie tak to powinno wyglądać. No i będę się martwił.

- Nic mi nie będzie, Eris…

- Może mogłabyś… Nie wiem... Zostać? – Spytał nie patrząc mi w oczy, a mnie dosłownie wmurowało. Zostać? Tutaj? Z nim? Na noc? W jego łóżku?

- Ja… - Nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.

- Okej, przepraszam. Zapomnij, że pytałem. Chodzi mi tylko o to, że… Czuję się bezużyteczny, kiedy nawet nie mam jak dopilnować, żebyś dotarła bezpiecznie do domu.

- Chcesz żebym została? – Przerwałam mu, a on odważył się na mnie spojrzeć.

- Chciałbym.

- Gdzie miałabym spać? – Przechyliłam głowę, czując motyle w brzuchu.

- Nie wiem… Moje łóżko jest duże, ale mogę spać na podłodze, albo…

- Chciałbyś żebym spała tutaj? – Zapytałam, klękając jednym kolanem na łóżku. – Z tobą? Bo to chyba oczywiste, że nie pozwolę ci spać na podłodze…

- Chciałbym… - Powtórzył tylko, spuszczając wzrok. Onieśmielony Eris Evans? Niemożliwe…

- Zapraszasz mnie na nocowanie? – Zachichotałam, rzucając się z impetem na poduszki. Eris też się zaśmiał, co uznałam za absolutnie urocze – Przyjmuję propozycję, ale nie mam w czymś spać… - Odparłam udając zmartwienie.

- Mam dużo ubrań.

- Ubrań w których utonę.

- Tak. Ale będzie ci wygodnie.

- Okej…Ale będziesz grzeczny? – Uniosłam brew, a on przełknął ślinę.

- A mam być grzeczny? – Odpowiedział pytaniem, i jakimś cudem to jedno zdanie, a raczej sposób w jaki je wypowiedział sprawiło, że dostałam dreszczy i uderzeń gorąca. Cholera, ten facet był absolutnie niesamowity… – Jasne, że będę – dodał uspakajającym tonem, zapewne źle interpretując moją minę. -  Będziemy plotkować, oglądać babskie seriale i zrobimy sobie bitwę na poduszki. Będę super-grzeczny.

- Brzmi dość zachęcająco, ale pierwsza zajmuję prysznic! – krzyknęłam wstając z łóżka, po czym ruszyłam do szafy i wybrałam czarny podkoszulek, który wydawał się najkrótszy. Zarzuciłam go sobie na ramię i skierowałam się w stronę łazienki. Eris patrzył na mnie w ewidentnym szoku. – No co? To był tylko żart? Nie chcesz mnie tutaj?

- Chcę! Bardzo chcę… I to oczywiście nie był żart. Po prostu strasznie się cieszę, że chcesz zostać. Czyste ręczniki są w szafce koło umywalki.

- Okej. No to idę – no i poszłam.

Zamknęłam się w łazience zakrywając dłonią usta. Co ja wyprawiam! Spędziłam u Erisa już nie jedną noc, ale zawsze wtedy bardzo cierpiał i tak jak wspomniałam od czasu naszego małego szaleństwa na podłodze, miał kilka takich ataków. W sumie pięć. Czyli niemal pięć wspólnych nocy. Ale nie w takich okolicznościach. Byłam podekscytowana, zawstydzona i pragnęłam go do bólu. Pracowanie z jego niesamowitym ciałem od tylu dni sprawiało, że niekiedy nie mogłam myśleć o niczym innym, tylko o nim. I o seksie. Z nim.

 Okej. Ale dzisiaj będzie grzecznie. Nie mniej postanowiłam zostać u niego na noc. Czy to dobrze? Nie, to na pewno nie dobrze. Ale czy tego chcę? O tak, jak cholera. Więc zostaje. Raz się żyje!

Milion powodów (ERIS)Where stories live. Discover now