Rozdział 39

3.2K 219 62
                                    

Lea

Na początku mój wzrok musiał przyzwyczaić się do panującego w pokoju półmroku, ponieważ korytarz prowadzący na piętro był dość mocno oświetlony. Później moje spojrzenie powędrowało do smukłej, umięśnionej sylwetki nagiego mężczyzny leżącego na materacu. Jego wyrzeźbione, silne ciało kontrastowało ze szczupłym i delikatnym – należącym do wtulonej w niego kobiety.

Jego czarne włosy rozsypane były w nieładzie na białej poduszce, a cienka kołdra zakrywała ich ciała poniżej bioder. Kobieta była naga, a jej piersi dociskały się do muskularnego torsu, gdy przylgnęła do niego, jak do najczulszego kochanka.

Skupiłam wzrok na przystojnej twarzy mężczyzny i poczułam, że chyba umieram. Bo to był Eris. Spał po tym co zrobił z tą kobietą, miał rozchylone i zaczerwienione usta, oddychał spokojnie i miarowo.

Nie mogłam tego znieść, nie mogłam na to patrzeć. I nie mogłam tego tak zostawić.

- Eris – podeszłam do niego i uderzyłam go w klatkę piersiową, ale nawet nie drgnął – Eris do cholery, obudź się – krzyknęłam przez łzy, a wtedy dziewczyna otworzyła powoli oczy. Była bardzo ładna i objęła Erisa w terytorialny sposób, jakbym to ja była intruzem, a ona zamierzała go przede mną obronić.

- Ej, kim jesteś i co ty tu robisz? – odezwała się z pretensjami, więc obrzuciłam ją nienawistnym spojrzeniem.

- Nie będą z tobą rozmawiała – warknęłam w jej kierunku – Eris, obudź się! – szarpnęłam go mocniej, ale wciąż nie reagował. Za to dziewczyna wydawała się naprawdę wściekała.

- Co ty mu robisz? Zostaw go, wariatko!

Kazała mi go zostawić. Ona. Mi. Nazwała mnie wariatką, i leżała przy nim zupełnie naga, przytulała go. Po tym jak… Boże, nie mogłam tego znieść…

- Co tu się stało? – spytałam martwym tonem, bo po prostu musiałam to usłyszeć.

- A nie widać? Kim ty jesteś do cholery i czego chcesz?

- Dlaczego on jest nieprzytomny?

- Bo wypił całą flaszkę rumu? A później jeszcze drugą w pokoju – wskazała na pustą butelkę, która leżała przewrócona na stoliku nocnym i faktycznie czułam od nich intensywny odór alkoholu.

Eris jęknął i coś zabełkotał, więc dopadłam do niego mając nadzieję, że otworzy oczy. Nawet nie wiedziałam po co, przecież wszystko już widziałam, ale… Boże, wciąż nie mogłam w to uwierzyć…

- Eris – zapłakałam – Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? Obudź się, proszę…

- Ja pierdole weź się nie ośmieszaj, laska. I idź stąd, bo jestem naga i nie życzę sobie żebyś tu stała i się na mnie gapiła.

- On jest mój -  wypaliłam patrząc na dziewczynę z nienawiścią, chociaż miałam ochotę dać sobie w twarz. Co ja do cholery wyprawiałam? Dlaczego to powiedziałam? Z jednym musiałam przyznać jej rację – ośmieszałam się.

- No nie wiem, skoro przed chwilą pieprzył się ze mną. Ale spokojnie, zaraz będziesz mogła wziąć go sobie z powrotem. Nie szukam związków, tylko jakiegoś gorącego faceta na jedną noc. A on był idealny, nie uważasz? – odparła gapiąc się na mnie bezczelnie, więc miałam wielką ochotę wydrapać jej oczy.

- On… On… - zacisnęłam powieki, czując jak gorące łzy zalewają moje policzki - Jak to się stało?

- Jak to, jak to się stało? Co to za idiotyczne pytania? Słuchaj, rozumiem, że jesteś w szoku, czy coś, ale serio weź się ogarnij i daj nam spokój. On jest najebany w sztok, nie dobudzisz go – złapała Erisa za twarz, więc znowu coś wybełkotał ale nawet nie otworzył oczu  - Ej kiciu, masz kolejkę! – poklepała go mocno po policzku – Twoja dziewczyna chce się przyłączyć, obudzisz się? – krzyknęła i zaśmiała się głośno po czym opadła na poduszki.

Milion powodów (ERIS)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang