Rozdział 1

1.4K 52 16
                                    

Minął już rok dokąd nikt nie widział Bannera na oczy. Nikt o nim nie słyszał i się nie zainteresował, więc chciałam to zmienić. Stwierdziłam, że nikomu nie powiem o tej misji i sprowadzę Bannera z powrotem. W tajnych aktach S.H.E.L.D na komputerze Furiego znalazłam kilka miejsc gdzie można było go znaleźć między innymi: Bułgaria, Monako i Afryka południowa.

- Nareszcie znalazłam! - wykrzyczałam zapominając o tajemnicy tej misji.

Na moje nieszczęście usłyszał mnie Fury. Szybko wyłączyłam komputer i wzięłam pierwsze lepsze pisemko, które leżało na biurku.

- Natasha? Co ty tu robisz?

- Wiesz...

- W sumie to nie istotne ważne jest to co takiego znalazłaś? Dodatkowo na moim komputerze? - patrzył na mnie z powagą jakby się działo coś poważnego.

- No dobrze - spóściłam wzrok i bawiąc sie branzoletką zaczęłam opowiadać. - Więc jak wiesz Bruca nie widziano już ponad rok. Zaczęłam się interesować jego zniknięciem dlatego weszłam w akta Bruca i sprawdziłam...

- I sprawdziłaś gdzie może sie znajdować? - Przerwał mi.

- Tak - kiwnęłam głową.

- Wiesz że on może nie chcieć z tobą wrócić? - zapytał spószczając wzrok w podłogę.

- Niestety tak ale...

- Ale co?  Myślisz że jak cie nie widział tyle czasu to sie zlituje i cie posłucha?

- Nie! Ja chciałabym chociaż z nim porozmawiać i może mi sie coś uda zrobić w tej sytuacji.

- A jeżeli cie nie posłucha i ten drugi bedzie chciał z tobą rozmawiać?

- Zawsze pozostaje "kołysanka" - uśmiechnęłam się do niego a potem znów spóściłam wzrok.

- Wiesz że nie możesz pójść na tą misje sama? - zapytał.

- Miałam nadzieję że obejdzie się bez tych wszystkich głupot.

- Więc pójdzie nie po twojej myśli pójdziesz z...

- "Tylko nie z Stevem, tylko nie z Stevem" - powtarzałam sobie w myślach.

- Z Clintem jak zwykle z resztą - uśmiechnął się do mnie i poszedł.

Nawet dobrze, że to Clint ze mną pojedzie. Zanim zdążyłam wstać Clint wszedł i zapytał:

- Gotowa? Masz te miejsca na mapie? - z uśmiechem zapytał.

- Tak - odpowiedziałam uśmiechając się do niego.

- Mamy przyszykowany najleprzy śmigłowiec. A tak w sprawie tej misji to co chcesz zrobić?

- Szczerze?  To nie wiem. Nie widzialam go prawie rok nie wiem czy sie zmienił, czy ma rodzine nic kompletnie...

- Będzie dobrze tylko ty umiesz nad nim zapanować i tylko przy tobie sie uspokaja.

- Tak - kiwnęłam głową - mam nadzieje, że nadal tak jest.

Doszliśmy do dużego samoloto podobnego pojazdu latajacego. Znajdowały się tam pomieszczenia mieszkalne, vos na rodzaj kuchni i bazy sterującej.

Wystartowaliśmy o godzinie 17:38, ale już 10 minut od startu w pokojach, których było 7 słychać było dziwne odgłosy. Starałam sie być jak najciszej. Lekko zaczęłam pchać drzwi i w tej samej chwili cała grupa Avengers wyskoczyła na mnie z uśmiechami. Odruchowo wyciągnęłam pistolet i zaczęłam celować.

- Nat spokojnie to tylko my - powiedział z uśmiechem Steve.

- Co wy tu robicie? - zapytałam z lekką złością.

- Jak to co chcemy ci pomóc z odnalezieniem Bruca. Clint pomógł nam sie tu wkręcić. - powiedział Tony.

- Clint wam pomógł?

- Oczywiście, dobry przyjaciel z tego Clinta! - wtrącił szybko Thor.

- Ach dziękuję! - usłyszałam z nienacka głos Clinta.

- Dzieki...- powiedzialam ze złością i poszlam zamykając się w samotności.

Reszta rozmawiała jeszcze co mi się stalo, ale ja wolałam przypominac sobie Bruce...

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Where stories live. Discover now