Rozdział 11

343 18 1
                                    

Szłam szybkim krokiem do pokoju uśmiechając się pod nosem. Myślałam czy Steve poruszy ten temat następnego dnia.

***
Obydwoje przespaliśmy się jeszcze ze 3 może 4 godziny. Wstałam trochę wcześniej niż Bruce. Wzięłam swój strój i poszłam do łazienki. Kiedy wychodziłam Bruce akurat się obudził usiadł na skraju łóżka i otarł twarz, po chwili wstał i podszedł do mnie.

- Dzień dobry -powiedział złapał mnie za rękę i pocałował w policzek.

-Dzień dobry -odpowiedziałam. "Jak narazie dzień zapowiada się dobrze" myślałam.

***

Wszyscy zebraliśmy się przed śmigłowcem i zaczęliśmy rozmawiać.

- To jak rozdzielamy się? -zaproponował Clint

- Ok może tak być -odpowiedział Steve -Żeby nie było Natasha idzie z Clintem - po tych słowach uśmiechnęłam się w stronę Clinta, a on puścił mi oczko. - Tony z Thorem, a Banner idziesz ze mną. Ruszamy!- krzyknął Steve każda para ruszyła w swoją stronę. Ja z Clintem na północ, Tony z Thorem polecieli na wschód a Steve z Brucem na zachód.

- To jak to wczoraj z Brucem było co? -zaczął Clint- Steve już każdemu powiedział.

-Super! Zdrajca- pomyslałam.

- A co cie to obchodzi co?

-No wiesz tak tylko się pytam- uśmiechnął się do mnie -chciałbym wiedzieć co się dzieje z moją najlepszą przyjaciółką -szturchnął mnie w ramie uśmiechając się.

- No nic tylko rozmawialiśmy -Steve mówił coś innego na ten temat. -jego szyderczy uśmiech był nie do przebicia, wiec nie mogłam się podtrzymać od śmiechu.

~ W tym samem czasie u Steva i Bruca ~

- To jak tam? Ty i Natasha wreszcie coś się dzieje co? -pytał z uśmiechem Steve.

- No, ale my tylko rozmawialiśmy- powiedział

- Sam dobrze widziałem jak na ciebie patrzy poza tym to tylko przy tobie Natasha się otwiera nawet przy Clincie taka nie jest jesteś dla niej kimś ważnym, a ona dla ciebie.

Bruce zarumienił się lekko i powiedział.

- To prawda zależy mi na niej, ale nie wiem czy będzie ze mną bezpieczna. -po tych słowach spuścił wzrok w ziemie. Steve podszedł i poklepał go po ramieniu.

-To przecież Nat myślisz że sobie nie poradzi?- mówił Steve

-Ej chłopaki i Nat! Znalazłem coś ciekawego jakieś 200 kilometrów na wschód -powiedział Tony przez słuchawki.

-Ok zaraz będziemy - powiedział Steve
za wszystkich.

- Ok Thor mamy kilka godzin dla siebie - powiedział Tony ze śmiechem.

***

Po kilku godzinach bieganiu po lesie w poszukiwanie chłopaków wreszcie dotarliśmy na miejsce. Zza drzew widać było mały obóz. Było kilka namiotów i samochodów terenowych. Z jednego z namiotów wyszedł facet w garniturze rozmawiający przez komórkę. Kiedy skończył rozmowę wszedł do namiotu obok wydał się podejrzany, ponieważ był strzeżony przez dwóch żołnierzy z karabinami. "Pewnie tam jest Maxi" pomyślałam.

-To co teraz?- zapytałam

-Ja z Tonym odwrócimy uwagę strażników, Clint stań na czatach, Nat pójdziesz po małego, a ty Bruce na mój znak zaczniesz "niszczyć"-każdy pobiegł w swoją stronę ja zostałam, aż chłopcy załatwią żołnierzy. Clint wszedł na drzewo i zaczął wypatrywać wszystkiego. Chciałam wstać i się powoli zakradać kiedy Bruce złapał mnie za rękę i powiedział.

-Hej pamiętaj, że nikt nie może poznać prawdziwego Hulka -popatrzył się na mnie swoimi troskliwymi i sarnimi oczami. Kiwnęłam głową i ruszyłam do celu.

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Where stories live. Discover now