Rozdział 10

369 17 2
                                    

W głębi jego zielonych oczu przemknęła mi przed oczami moja samotna przeszłość. Na początku zobaczyłam moją nauczycielkę od baletu i sztuk walki. Zawsze miała zimne spojrzenie i kamienną twarz, która nigdy się nie zmieniała. Od kąt skończyłam 7 lat zostałam zapisana do najlepszej rosyjskiej szkoły w "Czerwonym Domu". Do tej pory mam przed oczami spojrzenia moich rodziców mówiących:

- Natasha pamiętaj zawsze będziemy przy tobie.

- Ale wrócicie prawda? - mówiłam ze łzami w oczach stając przed nimi i łapiąc ich za ręce.

- Oczywiście, że tak nigdy cie nie zostawimy samej. - obydwoje przytulili mnie i odeszli. Od tej pory juz nigdy ich nie widziałam.

W nowej szkole starałam się jak najbardziej, aby być jak najlepsza. Pierwszego dnia szwendałam się po korytarzach bez celu, aby znaleźć odpowiednia sale. Rozglądałam się na wszystkie strony i w pewnym momencie wpadałam na właśnie moją nową nauczycielkę. Na początku myślałam, że będzie miła, ale odrazu ją przejrzałam po przez zwracanie się do każdej mijającej ją osoby, ale gdy na nią wpadłam ona spojrzała na mnie bardzo dziwnym wzrokiem. To miało pewnie coś wspólnego ze mną, ale jeszcze nie wiedziałam co. Na każdych zajęciach poprawiała każda dziewczynę na sali, ale zawsze mnie omijała. Wiedziałam, że jeśli mam zdać, a napewno przeżyć muszę się jak najbardziej starać. Kiedy doszło do ostatecznych testów z każdej tam stosowanej dziedziny nie byłam aż tak pewna siebie jak inne dziewczyny. Było 6 pokoi, w których miałyśmy się zmierzyć. W pierwszym miałyśmy po prostu  powtórzyć ruchy baletowe, które mówił nam jakiś nieznajomy przynajmniej nam facet. W drugim miałyśmy walczyć z dwoma facetami. Reszta była standardowa, ale ostatni pokój to żółte pomieszczenie ze stołem z bronią. Na samym środku stał drewniany posąg człowieka, w który miałyśmy celować. Reszta wspomnień przeszła mi przed oczami jak zdjęcie. Ostatnie co zobaczyłam to jak dookoła mnie lezą ciała moich koleżanek ze szkoły i ciała moich rodziców całe we krwi. Dwa noże wbite w serca moich rodziców oraz jeden pistolet przez, który zginęły moje koleżanki. Ten moment stanął mi przed oczami. Wpatrywałam się w oczy Bruca, a on nie wiedział dlaczego przez to wszystko spływają mi łzy po policzkach.

- Natasha? Wszystko w porządku? -zapytał Bruce.

Po tych słowach otrząsnęłam się i otarłam policzki z łez.

- Nie nic wszystko w porządku- powiedziałam 

- Przecież widzie o co chodzi - wziął ode mnie kubek z kawą i złapał za ręce.

- Ja... Ja zobaczyłam jak zabiłam swoich rodziców i moje przyjaciółki- po tych słowach łzy zaczęły spływać coraz szybciej.

Bruce przyciągnął mnie do siebie pocałował w policzek i przytulił. Odwzajemniłam to także uściskiem. Nie minęła dłuższa chwila kiedy usłyszałam głos Steva.

- Hej kochasie? Nie chce się wtrącać ani przeszkadzać, ale jest trochę późno i zimno. Może jednak wejdziecie i może trochę się prześpicie? - zapytał z uśmiechem

Popatrzyłam się na Bruca i wstałam pocałowałam go w policzek i weszłam na statek. Bruce uśmiechnął sie tylko i patrzył jak idę.

- Gratuluje Romeo - powiedział z uśmiechem Steve i pokazując kciuk w gore do Bruca, który wstał i także ruszył w stronę wejścia. Steve poklepał go po ramieniu i poszedł za mną.

____________________________________________________

Ok jestem dupa xD nie wywiązałem się z obietnicy więcej nie bede obiecywać, ale liczę, że mi to wybaczycie xD postaram się jutro napisać zaległy rozdział albo nawet dziś xD 😂😘😘💪🏻😁 No to papatki 👋🏻👋🏻 pozdrawiam 😂😘😘 A i jeszcze ten rozdział dedykuje 1bel-e-vie1
💕💕👌🏻😂😘 Nie chce tez uważać się za jąkać świetna sławną i  w ogóle ale jeśli ktoś chce mogę zadedykować rozdział możecie też podsuwać mi pomysły co może się znaleźć w następnym rozdziale jeszcze raz pozdrawiam 😂😘😘😘💪🏻😁👌🏻😍💕👋🏻👋🏻

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Where stories live. Discover now