Rozdział 27

218 13 0
                                    

Dotarłszy na miejsce schowaliśmy się za drzewami wypatrując chłopaków. Ja z Brucem i Maxi schowaliśmy się za jednym drzewem, a Thor z Loki'm i Steve'm za drzewem na przeciwko. Wyszeptałam plan omówiony już w drodze.

-Maxi pamiętasz? Musisz się znowu zakamuflować, czyli być „NIEWIDZIALNY".

-Tak pamietam. -powiedział chłopiec z pewnością

-To dobrze podejdziesz do tych strażników i podrzucisz im pod nogi te dwa urządzenia. -podałam mu do ręki już naładowane, dwa, małe przedmioty przypominające talerze naładowane prądem. -Jak już to zrobisz pobiegniesz do środka i nas poszukasz, ale nadal niewidzialny. Steve ty wejdziesz tylnym wejściem i poszukasz chłopaków. Thor ty polecisz na zwiad z góry jakby coś się działo mów. Bruce ty, ja i Loki idziemy razem. Jesteś mi potrzebny bo najwiecej wiesz o tym planie. -skierowałam wzrok w Lokiego. Wszyscy już wiedzą co mają robić? Żadnych pytań? To dobrze pamiętajcie, ze ciagle jesteśmy w kontakcie. A i jeszcze jedno Thor mógłbyś nas podrzucić na dach?

-Z przyjemnością -oznajmił

Wszystko zaczęło się od tego, że Maxi podszedł do tych strażników i zrobił dokładnie to o co prosiłam. Talerzyki wypuściły mocne strumienie prądu, który przechodził tych dwóch kolesi od stop w górę. Po chwili upadli i stracili przytomność. Steve szybko i bezdźwięcznie pobiegł do tylnego wejścia. W tym samym czasie Thor wzleciał w powietrze ze mną potem z Brucem i na końcu z Lokim.

-Bracie! Pamiętaj o czym rozmawialiśmy -powiedział stanowczo Thor lekko grożąc mu swoim młotem.

-Tak, tak będę grzeczny i w ogóle, ale pod jednym warunkiem. Jeśli ta dwójka się przy mnie nie będzie obściskiwać.

-Trzymajcie mnie! -warknęłam i chciałam do niego podejść, ale. Bruce złapał mnie za przedramię, a Thor stanął przed mną. -Spróbuj mnie wkurzyć, a przysięgam, że cię uduszę. -odwróciłam się i westchnęłam. -Może i jestem bogiem, ale raczej Królem byś nie został. Thor nie obraź się, ale to prawda.

Thor kiwnął głową i wzleciał znów w powietrze. Podeszłam do wlotu wentylacji i wyciągnęłam mały śrubokręt z jednej z kieszonek przy pasie. Rozkręciłam go i właz zamykający odłożyłam na bok.

-Wchodzę pierwsza powiem wam kiedy będzie czysto.- Wskoczyłam i zaczęłam się przemieszczać wentylacją do korytarza. Przez kratkę zobaczyłam pięciu facetów pode mną. Ze znaczka w pasku wyciągnęłam linkę, zaczepiłam o sufit, otworzyłam właz i cicho zaczęłam się spuszczać w dół. Kiedy znalazłam się centralnie nad nimi rozbujałam się lekko i puściłam. Wylądowałam miękko i bezgłośnie na nogach. Nie wstawając sięgnęłam po trzy małe nożyki. Zamachnęłam się i każdy trafił jednego gościa, ale jeszcze 2. Do jednego po prostu podeszłam złapałam z powrotem swoją linkę i przeciągnęłam mu przez gardło, a drugiego owinęła nogami i poraziłam prądem.

-Chłopaki wchodźcie powiedziałam do słuchawki. -po krótkiej chwili znów wszyscy byliśmy razem.

-Steve masz już namiary na chłopaków?

-Nie jeszcze nie.

-O ale ja mam -powiedział Bruce i wskazał pokój za rogiem. Drzwi były otwarte i widać było trzech członków naszej ekipy przy kłutych do ściany.

-Steve chodź tu szybko! -szepnęła stanowczo

-Dobra.

Wpatrywałam się w pomieszczenie. Alexander siedział przy biurku z założonymi rękami. Stark jak zwykle dyskutował. Clint miał poważną minę i pewnie obmyślał jak by się tu wydostać. Sama nie znam tak dobrze, ale po jego minie można było wywnioskować, że też próbuje się wydostać. Brakowało mi tylko Red Skull'a.

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz