Dotarłszy na miejsce schowaliśmy się za drzewami wypatrując chłopaków. Ja z Brucem i Maxi schowaliśmy się za jednym drzewem, a Thor z Loki'm i Steve'm za drzewem na przeciwko. Wyszeptałam plan omówiony już w drodze.
-Maxi pamiętasz? Musisz się znowu zakamuflować, czyli być „NIEWIDZIALNY".
-Tak pamietam. -powiedział chłopiec z pewnością
-To dobrze podejdziesz do tych strażników i podrzucisz im pod nogi te dwa urządzenia. -podałam mu do ręki już naładowane, dwa, małe przedmioty przypominające talerze naładowane prądem. -Jak już to zrobisz pobiegniesz do środka i nas poszukasz, ale nadal niewidzialny. Steve ty wejdziesz tylnym wejściem i poszukasz chłopaków. Thor ty polecisz na zwiad z góry jakby coś się działo mów. Bruce ty, ja i Loki idziemy razem. Jesteś mi potrzebny bo najwiecej wiesz o tym planie. -skierowałam wzrok w Lokiego. Wszyscy już wiedzą co mają robić? Żadnych pytań? To dobrze pamiętajcie, ze ciagle jesteśmy w kontakcie. A i jeszcze jedno Thor mógłbyś nas podrzucić na dach?
-Z przyjemnością -oznajmił
Wszystko zaczęło się od tego, że Maxi podszedł do tych strażników i zrobił dokładnie to o co prosiłam. Talerzyki wypuściły mocne strumienie prądu, który przechodził tych dwóch kolesi od stop w górę. Po chwili upadli i stracili przytomność. Steve szybko i bezdźwięcznie pobiegł do tylnego wejścia. W tym samym czasie Thor wzleciał w powietrze ze mną potem z Brucem i na końcu z Lokim.
-Bracie! Pamiętaj o czym rozmawialiśmy -powiedział stanowczo Thor lekko grożąc mu swoim młotem.
-Tak, tak będę grzeczny i w ogóle, ale pod jednym warunkiem. Jeśli ta dwójka się przy mnie nie będzie obściskiwać.
-Trzymajcie mnie! -warknęłam i chciałam do niego podejść, ale. Bruce złapał mnie za przedramię, a Thor stanął przed mną. -Spróbuj mnie wkurzyć, a przysięgam, że cię uduszę. -odwróciłam się i westchnęłam. -Może i jestem bogiem, ale raczej Królem byś nie został. Thor nie obraź się, ale to prawda.
Thor kiwnął głową i wzleciał znów w powietrze. Podeszłam do wlotu wentylacji i wyciągnęłam mały śrubokręt z jednej z kieszonek przy pasie. Rozkręciłam go i właz zamykający odłożyłam na bok.
-Wchodzę pierwsza powiem wam kiedy będzie czysto.- Wskoczyłam i zaczęłam się przemieszczać wentylacją do korytarza. Przez kratkę zobaczyłam pięciu facetów pode mną. Ze znaczka w pasku wyciągnęłam linkę, zaczepiłam o sufit, otworzyłam właz i cicho zaczęłam się spuszczać w dół. Kiedy znalazłam się centralnie nad nimi rozbujałam się lekko i puściłam. Wylądowałam miękko i bezgłośnie na nogach. Nie wstawając sięgnęłam po trzy małe nożyki. Zamachnęłam się i każdy trafił jednego gościa, ale jeszcze 2. Do jednego po prostu podeszłam złapałam z powrotem swoją linkę i przeciągnęłam mu przez gardło, a drugiego owinęła nogami i poraziłam prądem.
-Chłopaki wchodźcie powiedziałam do słuchawki. -po krótkiej chwili znów wszyscy byliśmy razem.
-Steve masz już namiary na chłopaków?
-Nie jeszcze nie.
-O ale ja mam -powiedział Bruce i wskazał pokój za rogiem. Drzwi były otwarte i widać było trzech członków naszej ekipy przy kłutych do ściany.
-Steve chodź tu szybko! -szepnęła stanowczo
-Dobra.
Wpatrywałam się w pomieszczenie. Alexander siedział przy biurku z założonymi rękami. Stark jak zwykle dyskutował. Clint miał poważną minę i pewnie obmyślał jak by się tu wydostać. Sama nie znam tak dobrze, ale po jego minie można było wywnioskować, że też próbuje się wydostać. Brakowało mi tylko Red Skull'a.
![](https://img.wattpad.com/cover/78745507-288-k250234.jpg)
CZYTASZ
Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.
Random"Zniknięcie Bannera bardzo zaintrygowało Natashe, więc wzięła sie do roboty, aby go odnaleźć i sprowadzić do domu..."