Rozdział 21

237 13 0
                                    

Kiedy wszyscy się obudzili zaczęliśmy się zwinnie podkradać pod te sprzęty. Aby nie zostać zauważonymi musieliśmy się rozdzielić ja poszłam ze Steve'm, Clint z Thorem i Maxim a Bruce ze Starkiem. Szybkim krokiem poruszałam się pomiędzy drzewami nie zwracałam uwagi czy Steve idzie za mną, ale po krótkim czasie się odwróciłam. Byłam pewna, że idzie za mną, ale go tam nie było zrobiłam swoją poważną minę i spojrzałam znów, ale tym razem przed siebie. W tym momencie przede mną stanął Steve z tarczą przy twarzy.

-Proszę nie bij! - powiedział spuszczając tarcze i uśmiechając się

-No naprawdę... -przywróciła oczami i odetchnęłam go lekko.

-No dobra czyli powaga.

Podeszłam aż pod śmigłowiec próbując się wślizgnąć do środka. Ale zanim to próbowałam zrobić zobaczyłam Clinta trzymającego Maxiego na plecach i siedzącego na drzewie. Na pierwszy rzut oka wyglada to naprawdę zabawnie, ale to raczej nie była dobra pora.

-Stark? Gdzie jesteście?

-Z twojej prawej -spojrzałam na prawo i zobaczyłam Iron Man'a i Bruce'a za drzewami.

-No dobra chłopaki to tak ja wchodzę do środka i hakuje system żeby się nigdzie nie dobrali, Steve ty idziesz ze mną staniesz na czatach. Stark kiedy dam znać odłączysz zasilanie, Clint zlikwidujesz żołnierzy, a i pamiętaj żebyś nigdzie nie puszczał małego. Thor kiedy będą was atakować powinieneś wiedzieć co robić i Bruce ty też zwiesz co masz robić. Ok każdy wie co ma robić? To do roboty.

-No nieźle, ale się z niej dyrektorka zrobiła -powiedział Stark

-Zamknij się w końcu i rób co ci każe -warknęłam.

***

Po kilku minutach zaczęłam się skradać  wraz ze Steve'm do środka to było akurat bardzo proste. Ale wyjść do najważniejszego pomieszczenia bez zauważenia? Z tym to już trzeba się nagimnastykować. Ale moje metody niegdyś nie zawodzą.

-Nat? Masz jakiś plan?

-Wątpisz we mnie? -uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie. Stanęłam za jednym żołnierzem i powiedziała.

-Hej kotku! -kiedy się odwrócił uśmiechałam się, ale szybko i zwinnie potraktowałam do prostym ciosem. Po chwili zbiegło się jeszcze 5 innych na szczęście cała reszta była na dworze. Wyciągnęłam pistolet i zastrzeliłem pierwszych 2 z przodu. Kolejny jeden wyciągnął nóż wiec szybko do niego podeszłam wyhaczyłam, a kiedy upadał przechwyciłam nóż i wbiłam w klatkę piersiową. Został jeden, którego najzwyczajniej idąc przed siebie -postrzeliła w głowę.

-Steve wchodź -powiedziałam do słuchawki

-Ok zaraz będę

-Czyli sama mam sobie poradzić?

-Bardzo śmieszne...-weszłam do głównego pomieszczenia i usiadłam przy komputerze. Wyciągnęłam z jednej kieszonki nie wielki pendrive z napisem S. H. I. E. L. D. Można po tym oznacza, że to nie jest zwykły pendrive. Zrzuciłam wszystkie pliki  jakie były.

-Stark odłączaj!

-Już!

-Clint teraz!- po chwili usłyszałam dwa strzały z łuku i krzyki jakichś facetów. Po tych szybkich strzałach rozpętało się piekło.

-Natasha szybko idzie tu grupka uzbrojonych facetów -powiedział szybko Steve.

-No to się zabawimy!

Wybiegłam z pokoju prosto na zewnątrz, a kiedy już tam byłam zobaczyłam szalejącego Hulka i Thora. Stark po odłączeniu zasilania też zajął się walką. Steve pilnował, aby nikt nie wszedł do śmigłowca. Cis mi ty jednak nie pasowało. I miałam dobre przeczucia...

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz