Rozdział 15

262 13 0
                                    

-Hej Maxi czy dobrze się czujesz? -zapytałam klękając do niego.

-Tak nawet bardzo dobrze -chłopiec obejrzał się trochę i oznajmił z uśmiechem.

-Nat? -powiedział Steve.

-Tak? -popatrzyłam sie na niego i poczułam lekkie ukłucie, a potem urwał mi się film. Prawdopodobnie zemdlałam pod wpływem jakichś środków usypiających. Ocknęłam się w jakimś namiocie przywiązana do krzesła. A przede mną także przywiązany siedział Bruce.

-Bruce?! -krzyknęłam. Siedział przede mną ze sposzczoną głową , ale kiedy zawołałam tak jakby się dopiero obudził. Spojrzał na mnie i nie mógł uwierzyć.

-Nat?! Co ty tu robisz? Jak cię złapali? Nic ci nie jest?

-Spokojnie chłopcy nas wyciągną.

Po chwili do namiotu wszedł ten sam gość co zwykle.

-O jak miło już się obudziłaś? Mniejsza z tym. może PAN wreszcie będzie współpracował i powie PAN cos na temat promieniowania GAMMA?

-Chyba śnisz po co komuś takiemu jak ty promieniowanie GAMMA?

-Oj robi PAN wielki błąd doktorze. Lepiej żeby PAN powiedział po dobroci nie bez powodu jest tu ta kobieta -po jego słowach Bruce zwrócił się w moją stronę. Patrzyłam na niego ze wzajemnością.

-Och, a podobno miłość jest dla dzieci prawda agentko ROMANOFF? -gdy to powiedział zwróciłam się w jego stronę. - Owszem znam cię i twoją historię. Dlaczego tak piękna kobieta może kochać takiego stwora? Kiedyś szpieg i płatny zabójca, a teraz? Niby agentka taka dobra a lata na posyłki jakiegoś na wpół ślepego durnia. "Nick Fury" szef T.A.R.C.Z.Y czemu mu tak ufasz? Wierzysz, że on albo kto kolwiek z agencji zastąpi ci idealną rodzinę, której nigdy nie miałaś? Kiedy przestaniesz mu być potrzebna najzwyczajniej cię zostawi. NIKT nie zapewni ci miłości jaką chcesz poznać. Życie takie nie jest ocknij się wreszcie myślisz, że on da ci to czego chcesz? Spójrz na niego. On nie wie co to "Miłość" nie da ci jej a w szczególności cię nie ochroni skąd wiesz, że w danej chwili nie wybuchnie złością jak on to powiedział? "Ja zawsze jestem zły". W każdej chwili może się zmienić. Gołym okiem widać, że nad tym wszystkim nie panuje. Nigdy ci się nie uda zaznać spokoju o na pewno nie szczęścia jakiego oczekujesz od życia. -jego słowa naprawdę mnie dotknęły. Spuściłam wzrok i westchnęłam.

-Dość dlaczego ją dręczysz to o mnie ci chodzi.

-Skoro tak się nią przejmujesz. -mężczyzna pstryknął palcami a po chwili w namiocie pojawiło się dwóch facetów jeden z bronią palną, a drugi z paralizatorem. Bruce spojrzał na niego ze wściekłością. Zaczął ściskać ręce w pięści.

-A wiec doktorze powie mi PAN o promieniowaniu GAMMA albo pańskiej dziewczynie się coś stanie.

-Nie zostaw ją! -krzyknął Bruce.

-Spokojnie nic mi nie będzie, ale proszę nic mu nie mów.

-Och jakie poświęcenie chyba jednak cię nie doceniałem.

-Gadaj sobie ile chcesz nic z niego nie wyciagniesz. -powiedziałam bardzo pewna siebie. .

-Ach tak? Chłopcy wiecie co robić? -obydwoje mężczyźni kiwnęli głowami jeden przyłożył mi spluwę do głowy, a drugi włączył swój sprzęt na najmniejsze obroty i przyłożył mi do reki. Lekko podskoczyłam, zamknęłam oczy i krzyknęłam.

-Zostaw ją! -warknął stanowczo Bruce próbując się uwolnić.

-Albo powiesz mi to co chce widzieć, albo będziesz patrzył na jej cierpienie.

-Bruce nie łam się wszystko będzie dobrze tylko nic mu nie mów. -powiedziałam zdyszana i spuściłam wzrok, ale gdy tylko skończyłam mężczyzna podkręcił sprzęt i poraził mnie jeszcze mocniej. Wiedziałam, że Bruce długo nie wytrzyma, ale musiałam dać radę w szczególności dla niego.

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Where stories live. Discover now