To trochę brzmiało jak bym mu coś proponowała. Nie byłam końca pewna swoich słów, ale po namyśle jakoś mi się to przyswoiło. Wpatrywałam się w jego słodki uśmieszek. Po chwili jedna usłyszałam przez słuchawkę...
-Nat?!
-Tak Steve?! Co się dzieje?!
-Musisz na pomóc!
-A to niby czemu? -warknęłam.
-Oj przestań! To nie pora na żarty prawda?!
-Ahhhh...-westchnęłam -Ok pomogę o co chodzi?
-Pamiętasz miejsce gdzie was przetrzymywano?
-Tak a co?
-Właśnie tu jesteśmy, ale...
-Ale?!
-Ale tu nic nie ma!
Po jego słowach podniosłam się i szybko ruszyłam łapiąc Maxiego i Bruca za ręce. Zabrałam ich do największego pokoju. Usiadłam przy komputerze i powiedziałam do słuchawki.
-Steve?! Słyszysz mnie? -ale odpowiedziała mi tylko cisza...- Steve! Clint?! -spojrzałam na Bruca. -Stark?! Thor?! Jest tak kto? Ej to nie jest śmieszne.
-Nat? Co się tam dzieje? -zapytał Bruce.
-Nikt nie odpowiada.
-Może coś się stało ze słuchawkami?
-Wątpię
-Natasha! Ja coś czuję -powiedział Maxi.
-Proszę?! Co czujesz? -podeszłam i uklęknęłam przed chłopcem.
-Ja czuje, że ktoś tu idzie. -spojrzałam na Bruca wzięłam chłopca na ręce, a Bruca za rękę szybko pobiegłam po broń. I razem wyszliśmy ze śmigłowca. Schowaliśmy się za drzewami.
-Czujesz może coś jeszcze?
-Tak są niedaleko za jakieś 4 minuty powinny dojść z zachodu.
-No to na nich zaczekamy -zanim się obejrzałam pod śmigłowcem stali jacyś umundurowani goście z broniami. A na czele właśnie ON... Alexander Schröder. Chciałam wybiec i go zastrzelić, ale Bruce złapał mnie za rękę. Koleś znowu był z telefonem to już chyba uzależnienie. Rozmawiał o nas. Usłyszałam tylko jak wydzierał się do kogoś przez telefon, że jest idiotą bo nie udało mu się zdobyć informacji od Bruca. I o tym, że odciął mi kontakt z chłopakami.
-Kretyn! -powiedziałam i pokręciłam głową. Po krótkiej chwili znów usłyszałam głos Steve'a.
-Natasha!
-Steve co się tam u was dzieje?
-Ktoś odłączył nasze słuchawki, ale Tony już to naprawił.
-Wiadomo już czemu to tak długo trwało.
-Eee wiesz, że ja to wszystko słyszę? Tak naprawdę to wszyscy to słyszą. -wtrącił się Stark.
-Tak wiem - nie odrywając wzroku od tamtych gości powiedziałam.
-Nat, a co się tam u was dzieje? Bo u nas cisza.
-U nas? -spojrzałam na chłopaków
-No tak u was
-Jak by to powiedzieć. To co miało być u was jest tu.
-Czyli zamiana ról? Już idziemy za 20 minut jesteśmy nie ruszajcie się z miejsca, a i Bruce pamiętaj z wami jest dziecko.
-Tak pamietam.
-Ej, ale się pospieszcie -wtrąciłam szybko.
-Już idziemy
-No ja myśle wole nie rozbijać namiotu pod naszym śmigłowcem.
-Bardzo śmieszne
***
Czekaliśmy trochę dłużej niż planował Steve. Kilka razy już próbowałam wyjść i coś zrobić, ale nie chciałam żeby coś się stało chłopakom. W oczekiwaniach na resztę ciagle myślałam, a tym wszystkim co się dzieje między mną i Brucem. Oprócz niego nie mam już nikogo nie mg go stracić tak jak swoją rodzine. Nie popełnię tego same błędu jeszcze raz. Jestem ROMANOFF. NATASHA ROMANOFF i to ja decyduje o swoim życiu...
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.
Разное"Zniknięcie Bannera bardzo zaintrygowało Natashe, więc wzięła sie do roboty, aby go odnaleźć i sprowadzić do domu..."