Rozdział 18

241 12 0
                                    

To trochę brzmiało jak bym mu coś proponowała. Nie byłam końca pewna swoich słów, ale po namyśle jakoś mi się to przyswoiło. Wpatrywałam się w jego słodki uśmieszek. Po chwili jedna usłyszałam przez słuchawkę...

-Nat?!

-Tak Steve?! Co się dzieje?!

-Musisz na pomóc!

-A to niby czemu? -warknęłam.

-Oj przestań! To nie pora na żarty prawda?!

-Ahhhh...-westchnęłam -Ok pomogę o co chodzi?

-Pamiętasz miejsce gdzie was przetrzymywano?

-Tak a co?

-Właśnie tu jesteśmy, ale...

-Ale?!

-Ale tu nic nie ma!

Po jego słowach podniosłam się i szybko ruszyłam łapiąc Maxiego i Bruca za ręce. Zabrałam ich do największego pokoju. Usiadłam przy komputerze i powiedziałam do słuchawki.

-Steve?! Słyszysz mnie? -ale odpowiedziała mi tylko cisza...- Steve! Clint?! -spojrzałam na Bruca. -Stark?! Thor?! Jest tak kto? Ej to nie jest śmieszne.

-Nat? Co się tam dzieje? -zapytał Bruce.

-Nikt nie odpowiada.

-Może coś się stało ze słuchawkami?

-Wątpię

-Natasha! Ja coś czuję  -powiedział Maxi.

-Proszę?! Co czujesz? -podeszłam i uklęknęłam przed chłopcem.

-Ja czuje, że ktoś tu idzie. -spojrzałam na Bruca wzięłam chłopca na ręce, a Bruca za rękę szybko pobiegłam po broń. I razem wyszliśmy ze śmigłowca. Schowaliśmy się za drzewami.

-Czujesz może coś jeszcze?

-Tak są niedaleko za jakieś 4 minuty powinny dojść z zachodu.

-No to na nich zaczekamy -zanim się obejrzałam pod śmigłowcem stali jacyś umundurowani goście z broniami. A na czele właśnie ON... Alexander Schröder. Chciałam wybiec i go zastrzelić, ale Bruce złapał mnie za rękę. Koleś znowu był z telefonem to już chyba uzależnienie. Rozmawiał o nas. Usłyszałam tylko jak wydzierał się do kogoś przez telefon, że jest idiotą bo nie udało mu się zdobyć informacji od Bruca. I o tym, że odciął mi kontakt z chłopakami.

-Kretyn! -powiedziałam i pokręciłam głową. Po krótkiej chwili znów usłyszałam głos Steve'a.

-Natasha!

-Steve co się tam u was dzieje?

-Ktoś odłączył nasze słuchawki, ale Tony już to naprawił.

-Wiadomo już czemu to tak długo trwało.

-Eee wiesz, że ja to wszystko słyszę? Tak naprawdę to wszyscy to słyszą. -wtrącił się Stark.

-Tak wiem - nie odrywając wzroku od tamtych gości powiedziałam.

-Nat, a co się tam u was dzieje? Bo u nas cisza.

-U nas? -spojrzałam na chłopaków

-No tak u was

-Jak by to powiedzieć. To co miało być u was jest tu.

-Czyli zamiana ról? Już idziemy za 20 minut jesteśmy nie ruszajcie się z miejsca, a i Bruce pamiętaj z wami jest dziecko.

-Tak pamietam.

-Ej, ale się pospieszcie -wtrąciłam szybko.

-Już idziemy

-No ja myśle wole nie rozbijać namiotu pod naszym śmigłowcem.

-Bardzo śmieszne

***

Czekaliśmy trochę dłużej niż planował Steve. Kilka razy już próbowałam wyjść i coś zrobić, ale nie chciałam żeby coś się stało chłopakom. W oczekiwaniach na resztę ciagle myślałam, a tym wszystkim co się dzieje między mną i Brucem. Oprócz niego nie mam już nikogo nie mg go stracić tak jak swoją rodzine. Nie popełnię tego same błędu jeszcze raz. Jestem ROMANOFF. NATASHA ROMANOFF i to ja decyduje o swoim życiu...

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Место, где живут истории. Откройте их для себя