Rozdział 37

165 16 9
                                    

Miałam co do tego złe przeczucia.

-Scott? Możesz się rozejrzeć? -wyszeptałam

Scott kiwnął głowa, założył skafander i zmienił rozmiar. Przez słuchawkę słychać było jego szybkie kroki.

-Ta laska nie jest sama kilka metrów od niej za drzewami ma wsparcie. To pułapka. Lepiej się nie angażować zbyt szybko

-To co robimy? -zapytał Steve

-Zajmiemy się nimi i dokończymy misje -powiedziałam wyciągając broń z kabury i zaczęłam się skradać coraz bliżej Yeleny.

-Steve weź sobie kogoś i zajmij się...

-Tak wiem -przerwał mi -Clint, Wanda i Sam chodźcie za mną

-Bruce pamiętaj na sygnał -mówiłam powoli

Rozległa się głucha cisza. Yelena kierowała się w moją stronę choć zapewne nawet o tym nie wiedziała. Patrzyła się w głąb lasu i zbliżała w moją stronę. Przylgnęłam do drzewa przyciskając broń do klatki piersiowej. Z każdym jej stawianym na nowo krokiem bardziej wyrównywałam oddech. Kiedy blondynka znalazła się tuż obok mnie szybkim ruchem zaliczyłam jej dźwignie. Kobieta opadła. Przyciskałam ją do ziemi tak, aby mi się już nie wydostała.

-Nic się nie zmieniłaś wiesz? -mruknęła

-Nie odwrócisz mojej uwagi -warknęłam

-Nie próbuje... jestem sama -mówiła próbując się jakoś wydostać z mojego uścisku -chciałam pogadać chociaż już zmieniłam zdanie.

Spojrzałam na nią podnosząc brew i właśnie w tym momencie blondynka sparaliżowała mnie na chwilę swoją bransoletą, która miała kontakt z moim ciałem. Poczułam silny przepływ prądu po całym ciele. Opadłam na ziemie.

-Natasha! -usłyszałam krzyk Clinta

Próbowałam się ogarnąć, ale nie mogłam się ruszyć. Powoli próbowałam wstać z ziemi czekając, aż chodź trochę mi przejdzie. Miałam nadzieje, że nie będzie za późno.

Yelena wstała, wytrzepała ubrania z kurzu i zwróciła się w moją stronę. W tym samym momencie Steve zamachnął się i rzucił tarczą w stronę Yeleny, ale ona nie patrząc się w jego stronę schyliła się i uniknęła jego atak. Tarcza wbiła się w drzewo za nią.

-Nie próbuj „żołnierzyku" -warknęła odwracając się w jego stronę

W tym samym momencie szybko się ocknęłam wstałam i złapałam za cienką linkę, którą owinęłam w okół jej szyi. Yelena odparła mój atak uderzając mnie łokciem w brzuch. Odeszłam na kilka kroków, ale z powrotem zaatakowałam. Zaczęłam się szybko wymiana ciosów każda odpierała kolejny atak. Trzeba było wybrać odpowiedni moment, żeby ja zaskoczyć. Walczyła moim stylem.

-Nat lepiej padnij! -krzyknął Steve biegnąc w stronę swojej tarczy wbitej w drzewo

-Co? -odkrzyknęłam

-Posłuchaj mnie!

-Dobra -po tym jednym słowie opadłam na ziemie i ominęła nogi Yeleny. Uklęknęłam i spojrzałam na nią. Była lekko zdezorientowana choć wiedziała co mam zrobić. Odczekałam moment i po chwili w stronę Yeleny leciała tarcza Steve'a. Tym razem już nie uniknęła tego ataku. Dostała prosto w żebra. Opadła na ziemie zwijając się z bólu. Tarcza mocno odbiła się od niej po tym uderzeniu.

Loki patrzył się na to wszystko z boku i uśmiechał się szyderczo. Jak zwykle coś kombinuje. Najwyraźniej Thor tego nie dostrzega.

Steve podbiegł do mnie zwrócił w kierunku reszty. Zanim zniknęliśmy z pola widzenia Yeleny. Ona ostatkiem sił rzuciła w moją stronę nóż, który wbił mi się w nogę. Poczułam wielki ból przechodzący po całym moim ciele i upadłam na ziemie. Krew z mojej nogi lała się powoli lecz jednak boleśnie. Clint naciągnął strzale i wycelował przed Yelena. Strzała wybuchła i zrobiła trochę dymu, wiec Peter strzelił swoją siecią w ręce i nogi dziewczyny. Wszyscy zbiegli się wokół mnie.

-Nie tutaj! -krzyknęłam zaciskając ręce i zęby.

-Ale Nat nie mamy czasu...

-Powiedziałam nie tu! -krzyczałam coraz głośniej.

-Bruce -powiedział Clint kiwając do niego głową

Bruce przytaknął i zmienił się w Hulka. Zanim wziął mnie z dala od tego miejsca Clint wyciągnął nóż z mojej nogi i przycisnął ranę jakimś materiałem. Spojrzałam jeszcze ostatni raz na Yelene, która siedziała tan i śmiała mi się prosto w oczy. Bruce (w postaci Hulka) wziął mnie na ręce i wyskoczył jak najdalej od tego miejsca.

__________________________
Cześć kochani!
Strasznie was przepraszam... nawet nie wiecie jak dużo mam teraz w szkole do roboty 🙄🙄❤️ nie mam w ogóle czasu na pisanie •jeśli chodzi o „MARVEL na wesoło" to mam na zapas przygotowane i tylko publikuje 😘😘 nadrobię sama chce 😇😇 trzymajcie za mnie kciuki żebym dała radę xDD 😆😘😘 dzięki za wszystko mam nadzieje, że rozdział się spodoba 😊 zostawiajcie 🌟🌟 i wgl dzięki jeszcze raz i pozdrawiam 😘😘❣️

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz