Obudziłam się w nocy o jakiejś 3:40 może 30, ale to nie jest istotne. Nie mogłam dalej zasnąć usiadłam przy ogniu i wpatrywałam się w płomienie. Przypominały mi „CZERWONY DOM". Przynajmniej to dobre momenty choć spodziewać się mogło, że w ogóle nie było takich. Po krótkim czasie usłyszałam, że ktoś się budzi. Odwróciłam się i zobaczyłam jak wstaje i przysiada się Clint.
-Hej! Nie możesz spać? -zapytał przecierając twarz
-Tak w sumie to nic nowego -położyłam głowę na jego ramieniu
-Jak się czujesz?
-Ale z czym?
-No ja już wiem tamten koleś cię torturował o przeszłości i tak dalej.
-Aha już wiem i co ci chodzi
-No to jak twoje samopoczucie?
-Bywało gorzej, ale nie drążmy tematy dobrze?
-Ok
-No to jak ci się układa...
-Z?
-No wiesz z Brucem
-Aha... -po jego słowach zamilkłam i próbowałam wymyślić sensowną odpowiedz dalej wpatrując się w ogień.
-No czyli jak?
-No...
-Nat przecież dobrze wiesz, że możesz ze mną rozmawiać jak z bratem jesteś dla mnie jak siostra. Laura też traktuje cię jak siostrę, a dzieci? One cię kochają Laura też. Jesteś członkiem naszej rodziny. Po za tym to my dwoje nie mamy przed sobą sekretów „SIOSTRO" - Clint objął mnie i pocałował w czoło.
-Tak wiem jesteście dla mnie naprawdę ważni. Kocham was! Bruce tak samo jest dla mnie ważny...- spojrzałam na niego z lekkim uśmieszkiem, a potem spuściłem wzrok w ziemię.
-Nat ja też cię kocham, ale nie możesz się przede mną tak zamykać -uśmiechnęłam się tylko i poczułam o wiele lepiej kiedy rozmawialiśmy.
-No dobrze
-No to jak się czujesz po tym kiedy go już znalazłaś?
-No o wiele lepiej niż wcześniej a wiesz jak się czułam
-Tak pamiętam
-Można powiedzieć, że czuje się spełniona -uśmiechnęłam się i wtuliła w jego ramię
-To dobrze cieszę się z twojego szczęścia. Laura kiedy dowiedziała się o tym wyjeździe Jak najszybciej chciała coś dla was organizować na powrót.
Zaśmiałam się cicho i powiedziałam.
-Kochana jest, ale jeszcze raczej nic nie wiadomo. Przynajmniej dla Bruce'a.
-Czyli ty masz już cis na myśli?
-Nie wcale nie! -podniosłam się i zaprzeczyłam
-Spokojnie tylko się pytam
-Yhymm
-Dobra zmienmy temat -propozycja była naprawdę kusząca kiwnęła głową
***
Minęło kilka godzin. Przez ten cały czas rozmawialiśmy o wszystkim co się działo. Nawet nie zauważyliśmy, że słońce wzeszło, i że tem facet na, którego „Aleksander" tak bardzo się nie cierpli wił już dotarł na miejsce w jakimś samolocie. Nie widziałam twarzy, ale wiem, że miał długi płaszcz. Do czegoś to wszystko miało dojść.
YOU ARE READING
Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.
Random"Zniknięcie Bannera bardzo zaintrygowało Natashe, więc wzięła sie do roboty, aby go odnaleźć i sprowadzić do domu..."