Rozdział 7

418 18 0
                                    

Kiedy wbiegłam do lasy za siebie rzuciłam kilka miłych talerzyków z prądem tak, aby nikt mi nie przeszkodził. Hulk nie zważając na nic biegł i niszczył wszystko co napotka. W chwili kiedy wpadł w wielką przepaść popatrzył się w górę i zobaczył mnie. Jego czerwone oczy powoli zmieniały się na zielony kolor. Szybko zjechałam na nogach do niego, aby wykonać ,,kołysankę''. Pierwszy raz zobaczyłam jak Bruce się zmienia. Na początku się martwiłam, ale kiedy zobaczyłam, że się zmniejsza i zielona skóra zmienia kolor na normalną uspokoiłam się. Bruce klęczał z rekami na twarzy i cieżko wzdychał. Pochwali wstał i popatrzył się na mnie. Czułam że napływają mi łzy do oczu, ale próbowałam się pohamować. Bruce rozłożył ręce, a ja szybko podbiegłam i objęłam go wtulając się mocno.

- Chciałem cie znów zobaczyć i porozmawiać, ale niepamiętający co się stało. - tłumaczył

- Nic nie mów proszę.

Za chwile usłyszałam zdyszanego Steva i resztę, która pobiegła za mną kiedy tylko talerze przestały działać.

- Natasha! -krzyknął Steve

Nie zareagowałam. Próbowałam nie zwracać na nich uwagi.

- Czy wiesz coś o zamordowanej rodzinie  z gór? - zapytałam

- Niestety tak - mówiąc to popatrzył się na chłopaków, którzy mieli bardzo zdziwione miny.

***

Kiedy dotarliśmy do obozu odrazy pobiegłam do Maxiego. Chłopcy poszli za mną. Chłopiec siedział w kacie i najwyraźniej zasnął. Poszłam do drugiego  pokoju gdzie rozmawiali chłopcy. Kiedy weszłam wszystkie oczy skierowane były na mnie. Usiadłam na kanapie, na przeciwko oparty o ścianę stał Steve, po prawej stronie oparty o stół Clint z Tonym, a na przeciwko też oparty o stół był Bruce.

- To Bruce co ci się wtedy stało? - zapytałam

- Ja chciałem z wami to znaczy z tobą porozmawiać - Bruce popatrzył się na mnie z psimi oczami. Na początku patrzyłam się na niego, ale gdy zwrócił się w moją stronę lekko spojrzałam w podłogę dla nie poznaki. Steve patrzył na mnie tym swoim przenikliwie wnerwiającym wzrokiem. Kiedy na niego spojrzałam próbowałam się na niego powtórnie nie patrzeć - ale kiedy zobaczyłem Steva wyszedł z namiotu coś we mnie wstąpiło. Ale już nic nie pamietam potem zobaczyłem tylko Nat.

- Nadal dręczy mnie jedno - zaczął Clint - jak to możliwe że znowu nie możesz zapanować na ,,Hulkowaniem''?

- To długa historia

-Mamy czas - powiedział Steve zakładając ręce

- No dobrze - westchnął - Kiedy tu przyjechałem jak najszybciej chciałem znaleźć antidotum na moją ,,przypadłość ''. Zatrudniłem do pomocy właśnie rodzine tego chłopca, ale przy jednym z moich testów coś poszło nie tak. Musiałem ewakuować rodzine, ponieważ unosił się trujący gaz. Wybiegając nie zauważyłem, że kilka czarnych samochodów parkowało w okół nas. To byli agenci Hydry, którzy od dawna polują na moje badania i ogólnie na mnie. Nim się obejrzałem poczułem igłę, którą wbili mi w kark. W jednej chwili zmieniłem się w Hulka, ale nic nie pamiętam wiem tylko, że ten gaz jakoś wpłynął na ,,tego drugiego'' i niczego nie pamiętam.

- Czyli stąd te czerwone oczy - powiedziałam

- Tak to może być jeden ze skutków ubocznych tego wybuchu, ale nadal nie wiem co stało się z tą rodziną.

W tym momencie usłyszeliśmy głośny hałas dobiegający z drugiego pokoju.

- Maxi! - wykrzyczałam wstając i biegnąc do niego. Chłopcy ruszyli za mną lecz gdy tam dotarliśmy zobaczyliśmy tylko wielką dziurę w ścianie i uciekającego ze śpiącym chłopcem człowieka z czarną maską na głowie.

Przyjaźń wcale nie jest niebezpieczna, nie dla Natashy Romanoff.Where stories live. Discover now